reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Relacje z porodów:)

reklama
Muszę przyznać że na poród narzekac nie moge :-) poszło dość szybko no a na ból się nastawiłam i był znośny:-D

w piątek rano (ok 4) obudziła mnie mokra plama w łóżku:szok: poleciałam szybko do łazienki ale tam wody nie ciekły mimowolnie tylko tak jakbym siusiała :baffled::confused: nie wiedziałam co się dzieje ale nigdy nie zmoczyłam się do łóżka :baffled: nie chciałam budzić jeszcze męża żeby go nie stresowac bo nie sądziłam żeby to sie zaczynało choc w duchu pytałam siebie "czyzby to już:confused:"
za chwilę K wstawał juz do pracy wiec wiedziałam że jest ok 4.30, zaśmiał się i powiedział że teraz to ode mnie zalezy czy będzie cały dzień się męczyl w pracy czy nie:shocked2:no to zwatpiłam ale nic mu jeszcze nie mówiłam. K wyszedł do pracy a ja za chwilke znowu czuję ze cos ze mnie leci , w łazience okazało sie że jakieś strzępy krwi lecą też ze mnie, no to ze strachem za telefon do K czy mam juz jechać do szpitala czy nie bo sama nie wiem co robić :szok: a on na to "no to mnie zaskoczyłaś", sam nie wiedział co robić chciał wracać do domu więc ja na to żeby jechał do pracy a ja jeszcze poczekam troszkę (K pracuje blisko szpitala) a jakby co to będe dzwonić.Musiałam jeszcze obiecać że pojade taksówką a nie sama samochodem :-D ponieważ wciąż ze mnie ciekło co jakiś czas pojechałam do szpitala gdzie położna potwierdziła że to raczej wody:shocked2:

położyli mnie na porodówce i podłaczyli najpierw jedną butlę wody a po niej drugą:-) w między czasie obok zaczął się pierwszy etap porodu u dziewczyny która leżała obok - strasznie krzyczała juz przy pierwszych skurczach więc po opróznieniu butli połóżna powiedziała że jak chce to moge pochodzic sobie jeszcze po korytarzu żeby nie słuchac tej dziewczyny i nie nakrecac się-chętnie pochodziłam bo juz drętwiałam na łóżku :-D ok 10 podłączyli mi oksytocynę i rozwarcie było na 2 cm (jak przyjechałam na 1 cm) :oo: jak mnie mój gin zobaczył to się zdziwił bo dzień wczesniej byłam u niego, jego asystentka/położna tez zaraz do mnie przyszła więc było mi nie powiem bardzo miło:tak:w miedzy czasie oczywiście dzwoniłam do K powiedziałam że jadę i że zadzwonie po niego jak będzie rzeczywiscie się zaczynać żeby się nie stresowała znowu jak przy pierwszym wywoływaniu:tak:cały czas przychodziła połozna dopytywac ja się czuję czy chce zmienić pozycję, przyniosła mi piłkę co mi bardzo ulzyło ale nie na długo bo zaczynały się bolesne skurcze (ok11 zaczał się I etap porodu) zapytałam czy moge chodzić - więc podłączona pod ktg na tyle ile pozwalał kabel chodziłam przysiadałam na łóżku ale na piłce już nie mogłam bo była zbyt nisko na podłodze :-D w końcu zapytała czy chce może znieczulenie a ja się bałam że to spowolni wszystko czego nie chciałam więc podziękowałam i powiedziłąm że jeszcze poczekam - przyszedł mój gin i stwierdził że to wpłynie pozytywnie na szyjkę i przebieg porodu więc się jednak zgodziłam :sorry2:podali mi dolargan - nie czułam się dziwnie tylko kiepsko widziałam literki na smsie :-D
ok 13 połozna powiedziała że moze zadzwonic po męża to będzie mi raźniej więc po kilku minutach zadzowniłam i powiedziałam że jakby chciał to może juz przyjechac do mnie - że jeszcze troche czasu upłynie (bo tak miało być) ale byłoby mi raźniej :sorry2: w tym czasie lekarz chciał mi jeszcze jakieś znieczulenie chyba dać ale jak mnie zbadał to rozwarcie było juz na 7 cm wiec stwierdził ze zaraz się zacznie :szok: wkrótce K przyjechał:-) no i jak mnie zobaczył to mu łzy pociekły że tak cierpię :-( musiłam go uspokoić bo chciał opieprzyć wszytskich dlaczego nic nie robią:-D
no i po chwili poczułam jakbym Julke miała juz prawie między nogami, więc wysłąłam go po połozną, która przyszła z moim ginem i się zaczęło:szok:
skupiałam się maksymalnie żeby nie tracić sił na krzyki żeby nie przedłużać no i po trzech czy czterech parciach Julka juz była na świecie:-D:-D:-D później juz szybki poród łożyska :-):tak:
niestety przy wychodzeniu miała jedną rączkę jakoś chyba do góry co spowodowało że pękła mi śluzówka pochwy więc lekarz musiał mnie w środku zszyć

no i tak to było, mam nadzieję że nie opisałam tego zbyt chaotycznie:-D
 
Kasiu fajnie że miło wspominasz pród, no i że miałaś męża i swojego lekarza przy tym.
 
Witam.To teraz ja o swoim porodzie.
Dzień przed rozwiązaniem miałam skurcze ale lekkie i nic nie wskazywało na poród.W nocy jednak nie mogłam spać.Rano siedziałam na łóżku i czytałam książkę.Bóle były coraz mocniejsze ale nieregularne,jednak zdecydowaliśmy się z mamą pojechać do szpitala.Mój facet zostawił mnie jak tylko się dowiedział że jestem w ciąży więc mogłam tylko na mamie polegać :-(W drodze do szpitala ok 11 trochę mi przeszło.Na miejscu położyli mnie na sali przedporodowej.Rozwarcie tylko 3cm.Tak sobie leżałam do wieczora.Później miałam coraz mocniejsze skurcze i odeszło mi trochę wód płodowych.Położna kazała mi się uspokoić bo zpanikowałam (w końcu to był mój pierwszy poród).Chwilę później zabrali mnie na porodówkę.Żeby trochę mnie puściło weszłam pod prysznic,ciągle miałam mocne skurcze.Siadałam na takiej specjalnej poduszce,kucałam,chodziłam.Pomagało.Po godz.21 zaczęły się skurcze parte.Rozwarcie miałam już 10 cm to wzieliśmy się za rodzenie.Tego dnia było kilka porodów więc ciągle przychodzili do mnie jacyś lekarze,niestety mojego nie było.Cały czas była przy mnie bardzo miła położna a przy porodzie były dwie.Nie mogłam wydać na świat córci i dlatego mnie nacięto i zaraz Zuzia wyskoczyła :-D:-D:-D. Położyli mi ją na brzuchu a ja się popłakałam ze szczęścia.Później ją zabrali do badań a mnie szył lekarz.Zuzia miała 10 punktów w skali Apgar :-D Na koniec tylko przystawiłam ją do piersi i poszliśmy spać po takim wysiłku.
Teraz Zuzia jest ładniejsza z dnia na dzień.Chociaż nie mam męża a ona taty to jakoś sobie radzimy i mam nadzieję że będzie coraz lepiej.Pozdrawiam wszystkich :-)
 
Moje cc było planowane gdyż kilka dni przed cc miałam bardzo wysokie ciśnienie.Lekarze zauważyli dzień przed cc odklejające się łożysko, a raczej jego poczatki i 8 marca byłam już na stole.Po 32 minutach na świecie pojawiła się Sonia.W pierwszej minucie miała 7 pkt, w trzeciej 8 a w dziesiątej 9 pkt Apgar.Ważyła 1180 gram i mierzyła 37 cm.Jest pod respiratorkiem i narazie wszystko jest dobrze.
 
reklama
Kasiu no to super ze dostalas jakies znieczulenie pewnie b.Ci pomoglo no i sama obecnosc meza.Super ze udalo Ci sie skupic tez bede próbowala zeby szybko poszlo ale jak bedzie zobaczymy:-)Gratuluje jeszcze raz.

Czarna tobie tez gratuluje masz sliczna córcie,a niestety czesc facetów to P A L A N T Y(wiec lepiej byc samej niz z kims takim) mam nadzieje ze jeszcze traficie na mezczyzne który bedzie was godzien.Powodzenia
 
Do góry