reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rak piersi - walka

reklama
Z BB jestem związana od lat. Starania o dziecko, ciąża, później druga a teraz cudowany etap dorastania... przerwany brutalnie przez diagnozę - nowotwór złośliwy. Wykryty przez przypadek, dzięki starszemu 3 letniemu synkowi. Młodszy ma 15 miesięcy.
Zawalił mi sie cały świat. Wiem że dla nich muszę żyć. Muszę mieć siłe, nadzieje, ale i środki finansowe. Koszta są przerażające. A ja chcę tylko.. jedynie.. aż ..żyć. Nic wiecej..
Chcę być dla swoich dzieci. Widzieć jak rosną, bym im oparciem i wsparciem. Być..
Wspaniałe osoby które poznałam tutaj, utrzymujemy ze sobą kontakt realny, przekonały mnie bym opowiedziała swoją historie, bym nie wstydziła się poprosic o pomoc, której teraz wlasnie potrzebuje.
Ja szczerze nie potrafię.. Zawsze to ja pomagałam, było to dla mnie oczywiste i naturalne. Zamiescily nawet w moim imieniu post, ktory z racji braku zdjecia i dokładnych przez nie opisów, mógł wzbudzić podejrzenia. Wyjaśniłam tam juz sama całą procedure jaką przeszlam i co mnie czeka.
Mam przerzuty. Zaatakowana cała lewa pierś, wezly chlonne, w prawej rowniez zmiany. W piatek 05.05 mam już sie stawic w szpitalu na zalozenie portu naczyniowego, przez ktory bedzie podana chemioterapia. Stace wlosy, ale moge tez stracic i czas.. bo chemioterapia w przypadku mojego nowotworu zlosliwego moze nie przyniesc efektu. Potrzebne sa badania i leki ktorych juz nfz nie finansuje. Po potwierdzeniu mutacji genetycznej odpowiedzialnej za powstawanie nowotworów czeka mnie nie tylko amputacja całkowita - masektomia- obu piersi ale rowniez jajnikow. Zajete wezly chlonne po calkowitym usunieciu spowodują niedowład lewej reki, potrzebna bedzie wieloletnia rehabilitacja...radioterapia.. to są warianty optymistyczne.
Optymistyczne bo w dalszym ciągu wierzę że bede miała szanse sie leczyć, będę miała na badania, na dojazdy do szpitala 75km, będę miała na leki.. dziadkowie zmarli na raka, moja mam walczy teraz o zycie po rozleglym zawale, ona juz mi nie pomoże..
Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale .. chce żyć. Po prosty chce życ dla dzieci, ktore są dla mnie wszystkim
Nie chce miec piersi, nie chce miec wlosow, nie chce nic poza tylko tym by żyć

pomagam.pl/walczezrakiem
Proszę do mnie napisać na adres: jagielka.kasia@gmail.com
Postaram się pomóc. Uczestniczyłam w leczeniu osoby ze złośliwym nowotworem. Jest zdrowa. Naprowadzę i wyjaśnię, co wspomoże tę walkę. Ptoszę być dzielną.
Pozdraeiam
Kasia
 
Z BB jestem związana od lat. Starania o dziecko, ciąża, później druga a teraz cudowany etap dorastania... przerwany brutalnie przez diagnozę - nowotwór złośliwy. Wykryty przez przypadek, dzięki starszemu 3 letniemu synkowi. Młodszy ma 15 miesięcy.
Zawalił mi sie cały świat. Wiem że dla nich muszę żyć. Muszę mieć siłe, nadzieje, ale i środki finansowe. Koszta są przerażające. A ja chcę tylko.. jedynie.. aż ..żyć. Nic wiecej..
Chcę być dla swoich dzieci. Widzieć jak rosną, bym im oparciem i wsparciem. Być..
Wspaniałe osoby które poznałam tutaj, utrzymujemy ze sobą kontakt realny, przekonały mnie bym opowiedziała swoją historie, bym nie wstydziła się poprosic o pomoc, której teraz wlasnie potrzebuje.
Ja szczerze nie potrafię.. Zawsze to ja pomagałam, było to dla mnie oczywiste i naturalne. Zamiescily nawet w moim imieniu post, ktory z racji braku zdjecia i dokładnych przez nie opisów, mógł wzbudzić podejrzenia. Wyjaśniłam tam juz sama całą procedure jaką przeszlam i co mnie czeka.
Mam przerzuty. Zaatakowana cała lewa pierś, wezly chlonne, w prawej rowniez zmiany. W piatek 05.05 mam już sie stawic w szpitalu na zalozenie portu naczyniowego, przez ktory bedzie podana chemioterapia. Stace wlosy, ale moge tez stracic i czas.. bo chemioterapia w przypadku mojego nowotworu zlosliwego moze nie przyniesc efektu. Potrzebne sa badania i leki ktorych juz nfz nie finansuje. Po potwierdzeniu mutacji genetycznej odpowiedzialnej za powstawanie nowotworów czeka mnie nie tylko amputacja całkowita - masektomia- obu piersi ale rowniez jajnikow. Zajete wezly chlonne po calkowitym usunieciu spowodują niedowład lewej reki, potrzebna bedzie wieloletnia rehabilitacja...radioterapia.. to są warianty optymistyczne.
Optymistyczne bo w dalszym ciągu wierzę że bede miała szanse sie leczyć, będę miała na badania, na dojazdy do szpitala 75km, będę miała na leki.. dziadkowie zmarli na raka, moja mam walczy teraz o zycie po rozleglym zawale, ona juz mi nie pomoże..
Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale .. chce żyć. Po prosty chce życ dla dzieci, ktore są dla mnie wszystkim
Nie chce miec piersi, nie chce miec wlosow, nie chce nic poza tylko tym by żyć

pomagam.pl/walczezrakiem
 
Z BB jestem związana od lat. Starania o dziecko, ciąża, później druga a teraz cudowany etap dorastania... przerwany brutalnie przez diagnozę - nowotwór złośliwy. Wykryty przez przypadek, dzięki starszemu 3 letniemu synkowi. Młodszy ma 15 miesięcy.
Zawalił mi sie cały świat. Wiem że dla nich muszę żyć. Muszę mieć siłe, nadzieje, ale i środki finansowe. Koszta są przerażające. A ja chcę tylko.. jedynie.. aż ..żyć. Nic wiecej..
Chcę być dla swoich dzieci. Widzieć jak rosną, bym im oparciem i wsparciem. Być..
Wspaniałe osoby które poznałam tutaj, utrzymujemy ze sobą kontakt realny, przekonały mnie bym opowiedziała swoją historie, bym nie wstydziła się poprosic o pomoc, której teraz wlasnie potrzebuje.
Ja szczerze nie potrafię.. Zawsze to ja pomagałam, było to dla mnie oczywiste i naturalne. Zamiescily nawet w moim imieniu post, ktory z racji braku zdjecia i dokładnych przez nie opisów, mógł wzbudzić podejrzenia. Wyjaśniłam tam juz sama całą procedure jaką przeszlam i co mnie czeka.
Mam przerzuty. Zaatakowana cała lewa pierś, wezly chlonne, w prawej rowniez zmiany. W piatek 05.05 mam już sie stawic w szpitalu na zalozenie portu naczyniowego, przez ktory bedzie podana chemioterapia. Stace wlosy, ale moge tez stracic i czas.. bo chemioterapia w przypadku mojego nowotworu zlosliwego moze nie przyniesc efektu. Potrzebne sa badania i leki ktorych juz nfz nie finansuje. Po potwierdzeniu mutacji genetycznej odpowiedzialnej za powstawanie nowotworów czeka mnie nie tylko amputacja całkowita - masektomia- obu piersi ale rowniez jajnikow. Zajete wezly chlonne po calkowitym usunieciu spowodują niedowład lewej reki, potrzebna bedzie wieloletnia rehabilitacja...radioterapia.. to są warianty optymistyczne.
Optymistyczne bo w dalszym ciągu wierzę że bede miała szanse sie leczyć, będę miała na badania, na dojazdy do szpitala 75km, będę miała na leki.. dziadkowie zmarli na raka, moja mam walczy teraz o zycie po rozleglym zawale, ona juz mi nie pomoże..
Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale .. chce żyć. Po prosty chce życ dla dzieci, ktore są dla mnie wszystkim
Nie chce miec piersi, nie chce miec wlosow, nie chce nic poza tylko tym by żyć

pomagam.pl/walczezrakiem

Trafilam tu przypadkiem ale wierzę, ze wygrasz ta walke ♥️
Napisalas ze przypadkowo odkrylas, ze masz raka. Moglabys powiedziec jak to wyglądało?
 
To dobre wiadomości. Mam nadzieję, że rzeczywiście będziesz mogła zjeść, mówić, że choć trochę będziesz silniejsza.

Niezmiernie przykro się słucha, jak lekarze nie przykładają się do swojej pracy. Ona to powinna ci odszkodowanie wypłaci . Przynajmniej miałabyś na leczenie
Niechce z nimi zadzierać poki tam jestem. Obawiam.sie ze wtedy bedzie robienie na złość, lub tym bardziej na odpierdziel. Mam nadzieję że troche postraszenie wyciągnięcia konsekwencji zaowocuje delikatnym strachem i jednak przyłożeniem sie do swojej roboty. Musze ja wyczuć teraz. Mloda to moze sie bac utraty prawa do wykonywania zawodu. No musze sobie z nią "porozmawiac" i wyczuc.
Jakby nie patrzec to dobrze by bylo zebym tą chemie miała do konca
 
Trafilam tu przypadkiem ale wierzę, ze wygrasz ta walke ♥️
Napisalas ze przypadkowo odkrylas, ze masz raka. Moglabys powiedziec jak to wyglądało?
Historia odkrycia ze mam nowotwór to na dobra sprawe materiał na książkę.
"Nic nie dzieje sie bez przyczyny " dopiero rozumiem tego sens.
Nalezałoby sie cofnac do grudnia 2021. Wtedy bylam na porodowce z mlodszym synkiem. Starszy w tym czasie z tatą, az 5.dni. Sam na sam. Po.powrocie moim/ naszym, do domku , nagle sie okazało ze starszy nic prawie nie chce jeść. Nie tak.jak wczesniej. Bo jadl pieknie, wszystko, ciekawy nowych smakow itp A od tego momentu praktycznie nic normalnego, żadnych zupek dań itp. Kolejny wiec roku praktycznie na suchym, bułki jogurty serki tutki itp. Próbowałam wszystkiego, cierpliwie.. i nic.
Maz był w pracy poza pl, a ja sama z chlopakami.
Listopad 2022 - obaj chorzy. Jak nie wymioty to biegunka. Goraczka. No masakra. Jedno zdrowsze, za chwile drugie. I znowu obaj. I tak praktycznie w kratke do stycznia. W styczniu lekarka do mnie, że musze dac jakiej zupki domowej na marchewce, bo jak sie odwodni to szpital i kroplówka.
No to ja czarne scenariusze i panika. Bo co wtedy z drugim synkiem. Jak to szpital i w ogole :/
No to wzielam i ugotowałam zupke. Marchewka z deko maszą manną. Zmiksowałam na maxa. I przez strzykawke do apapu 🙈🙈🙈 mozna powiedziec,że na siłe.
Albo zacznie jesc albo mnie znienawidzi. Nie mialam innej opcji.
Na kolano. I podstepem ciach. jedna za.drugą. Ten jak sie zaczal wyrywac to mnie z łokcia w pierś az mi sie gwiazy pokazały. Ale smaka cos załapał.
Bo o dziwo następnego dnia, sam mi na kolana i juz łyżeczką zupke, ale jak juz nie chcial to nagły zryw i bach mnie znowu w pierś. I znowu gwiazdy z bólu.
Myslalam ze mi siniaka jakiegos w środku zrobil i to boli boli i nie przestaje. Jako że sama z chlopakami, bez niczyjej pomocy, to mialam problem zeby do lekarza podskoczyc. Codziennie karmienie i ten sam scenariusz. Trach z łokcia, i gwiazdy z bólu.
Dopiero udalo mi sie 8.03. W świeto kobiet.
Lece do ginka i mowie ze mnie cos tam boli. Zmiana widoczna na zwyklym usg u ginka. W huk wielka.
Okazało sie, że gdyby nie starszy synek nie wiedziałabym ze tam.. kilka cm dalej od tego co mnie trącał, raczysko jak sie patrzy. On mi widocznie naruszył jakis nerw juz uszkodzony/zajety przez raka na końcu macki (spikuli).
A teraz najlepsze. Od 08.03 czyli juz po powrocie od lekarza ze skierowaniem na onkologie, synek zjada wszystko! Ale doslownie wszystko. Mięso, warzywa, bez wybrzydzania. I jeszcze najlepsze w tym wszystkim- od tego dnia je sam. Bez siadania mi na kolano. Sam z siebie tak. Wziął krzesełko, talerzyk, usiadł przy swoim stoliczku i mowi " nie mamo, ja juz sam" mniam mniam "
 
jak Twoje dzieci odnajdują się w tym wszystkim?
W sumie to najgorzej ma mąż. Bo.ma opieke nad nimi non stop i nade mną.
Ja sie nie zbliżam nawet ze wzgledu na te infekcje. Bo jeszcze by tego brakowało, zeby oni sie rozchorowali. Chociaz był juz strach jednego dnia, jak starszy fontanna i 39 goraczka. Ale.to jednorazowo i nastepnego dnia jakby nigdy nic.
Starszy synek jako.juz 3 latka skonczone, jest bardziej rozumny, i do tego fanatyk strazy policji i karetek. Mowi ze.mama chora, że ją boli, że trzeba na port uważać. Ostatnio jak mowie ze znowu do lekarza musze jechac, to mi powiedział "mamo nie boj sie, lekarz chce dobrze, on jest twoim przyjacielem" bedziesz zdrowa" ❤️🤗
Mlodszy nic nie rozumie jeszcze, za malutki.
Do wygladu przyzwyczajali sie od jakiegos czasu, bo wlosy scinałam etapami przez dobry miesiac, az do jezyka, ktory sie już sam wytarł. Wiec nie było szoku ze nagle z dnia na dzien mama gruba łysa i w okularach.
Boli mnie najbardziej ze malo czasu z nimi spędzam. Nie moge sie bawic, przytulac, karmic.
Mam nadzieje że to sie niedługo zmieni. Przynajmniej zebym mogła juz byc blizej ich. Przytulic.
Jednak bedac z nimi dzien w dzien sama, nagle jestem odstawiona na boczny tor. Maz wszystko robi. Oczywiście teraz chlopcy sprawdzają granice wytrzymalosci taty i na ile sobie mogą pozwolić. Wiec nieraz wychodzi z siebie i staje obok 🙈 ale dają sobie rade.
 
reklama
Proszę do mnie napisać na adres: jagielka.kasia@gmail.com
Postaram się pomóc. Uczestniczyłam w leczeniu osoby ze złośliwym nowotworem. Jest zdrowa. Naprowadzę i wyjaśnię, co wspomoże tę walkę. Ptoszę być dzielną.
Pozdraeiam
Kasia
Ile ja bym.dała by zadzwonić w.dzwon. że to koniec leczenia... Żeby miec pewnośc że to.dziadostwo juz nie wroci nigdy..
Zaraz napisze ❤️
 
Do góry