reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

proszę pomóżcie Mai!!!

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Witam się Niedzielnie :-)

u mnie z kościółka dziś nici - mężuś na szkoleniu, deszcz leje, nie chcę z Julcią się gramolić tam w taką pogodę... ale modlę się w domku...

MM - myślę o Was!

Majuniu - hasaj po niebiańskich łąkach :-)
 
reklama
Witam. Ja już po kościółku. Modliłam się za Majeczkę(*) i o spokój dla jej rodziców. Ja wierzę, że Monika i Marcin będą jeszcze szczęśliwi... może nie dziś nie jutro, ale będą:tak:. MM jesteśmy z wami myślami i sercem.
 
to prawda ze Moni ka na na ty m zdjeciu wydaje sie taka spokojna choc tylko ona wie naprawdę ile musiała przejsć ale niestety trzeba nam sie pogodzic z odejsciem Mai i rzeczywiscie tak jak jedna dziewczyna tu napisała nie rozstrząsac od nowa tego tematu bo tylko przyniesie nam ból ,który na pewno pozostanie w naszych sercach ,a życie toczy sie dalej :-(
 
witajcie.
długo śledziłam ten wątek, ale nigdy nic nie pisałam...nie umiałam, ponieważ sama zmagałam się z wszelkimi uczuciami, jakie towarzyszą rodzicowi, który ma nieuleczalnie chore dziecko,Ritka żyję chociaż gdy miała swoją pierwszą zapaść, pogodziłam się już z jej śmiercią...
w sercu i modlitwie wspominalismy z mężem Majeczkę.

i tak czytam, i czytam... i pomyślałam sobie, że ci dzielni ludzie są rodzicami malutkiej s więtej, która nigdy nikogo nie skrzywdziła a swoim cierpieniem nauczyła nas dorosłych walki i pokory, jaką trzeba mieć w cierpieniu.
Majeczka jest perłą, którą Bóg umieścił w swym sercu, Majeczka jest tam, gdzie juz nic złego nie może się jej stać, pełna radości i miłości. Malutka przeszła czyściec na ziemi, a teraz rozkoszuje się swą nagrodą- Wieczną Szczęśliwoscią.
Rodzice przeszli bardzo ciężką drogę, ale z wielką godnością i pokorą wobec Woli Boga. Teraz mają nową drogę już z innym cierpieniem, słabość bycia człowiekiem wobec takiego cierpienia, zaprowadzi ich ku Miłości
miłość w słabości się doskonali

Moniko i Marcinie macie w sobie wielką godność, życia z nową rzeczywistością... i chwała Wam za to!!!

pamiętamy o Was w modlitwie...za wstawiennictwem Majeczki.

ale się rozpisałam...
pozdarwaim Was wszystkich serdecznie.
 
witajcie.
długo śledziłam ten wątek, ale nigdy nic nie pisałam...nie umiałam, ponieważ sama zmagałam się z wszelkimi uczuciami, jakie towarzyszą rodzicowi, który ma nieuleczalnie chore dziecko,Ritka żyję chociaż gdy miała swoją pierwszą zapaść, pogodziłam się już z jej śmiercią...
w sercu i modlitwie wspominalismy z mężem Majeczkę.

i tak czytam, i czytam... i pomyślałam sobie, że ci dzielni ludzie są rodzicami malutkiej s więtej, która nigdy nikogo nie skrzywdziła a swoim cierpieniem nauczyła nas dorosłych walki i pokory, jaką trzeba mieć w cierpieniu.
Majeczka jest perłą, którą Bóg umieścił w swym sercu, Majeczka jest tam, gdzie juz nic złego nie może się jej stać, pełna radości i miłości. Malutka przeszła czyściec na ziemi, a teraz rozkoszuje się swą nagrodą- Wieczną Szczęśliwoscią.
Rodzice przeszli bardzo ciężką drogę, ale z wielką godnością i pokorą wobec Woli Boga. Teraz mają nową drogę już z innym cierpieniem, słabość bycia człowiekiem wobec takiego cierpienia, zaprowadzi ich ku Miłości
miłość w słabości się doskonali

Moniko i Marcinie macie w sobie wielką godność, życia z nową rzeczywistością... i chwała Wam za to!!!

pamiętamy o Was w modlitwie...za wstawiennictwem Majeczki.

ale się rozpisałam...
pozdarwaim Was wszystkich serdecznie.

Piękne słowa...
 
Wczoraj wróciliśmy od Moniki i Marcina.

Byłam przy Monice i Marcinie jak ostatni raz patrzyli na swojego Aniołka żegnali się z nią. Monika pogłaskała ją po jej ślicznej buźce a ona leżała taka spokojna.
Patrzyłam tak na nią i nie mogłam dalej uwierzyć, że ona odeszła, że jest teraz w śród aniołków to nie miało tak być to nie miało się tak skończyć miało być wszystko dobrze. Monika była w miarę spokojna radziła sobie, myślę ze każda z nas by sobie poradziła mając tak wspaniałego męża, który wspiera i pomaga jej to przetrwać, mimo że i jemu jest bardzo ciężko.
Później msza w kościele piękne kazanie nie wiem czy była, choć jedna osoba, która nie uroniła łzy. Pomimo ze kapłan próbował wytłumaczyć czemu małe dzieci odchodzą do Pana Naszego,to i tak jest to dla mnie nie zrozumiale.
Moja Gosia nie mogła przestać płakać mąż musiał z nią wyjść z kościoła żeby się uspokoiła aż cala się trzęsła i płakała, co róż mówiła ze szkoda Mai, że Bóg zabrał ją do siebie ze ciocia Monika tak cierpi.
Maja już nie cierpi już ją nic nie boli już nie musi walczyć, ale Monika z Marcinem cierpią ich serce krwawi i długo będzie krwawiło, bo takie rany długo się goją. Potrzebują czasu na poukładanie sobie wszystkiego na nowo.
Całą powrotną drogę a jest kawałek, bo do Szczecina miałam widok Mai i myślałam o Monice i Marcinie, oni sobie naprawdę nie zasłużyli na takie cierpienia.



19950603300114.png




200103251972.png




200601222156.png



8acf3c05e500880fmed.jpg
dorisw - strona domowa w Fotosik.pl

Zycie moje i Weroniki - bloog.pl
 
Ach Doris......Smutne te życie nasze....bardzo smutne....aż boli......:-(
 
czytam i znowu płacze.................Dziękuję Bogu , że Monika i Marcin mięli przy sobie tak dobre i kochające osoby
Ja umówiłam się z koleżanka z liceum, która jest zakonnicą...........okazało się , że również jest w Warszawie............może ona mi wytłumaczy..........pomoże zrozumieć......bo ja nadal nie potrafię:no:
 
reklama
Doris... dziekuję:tak:
jestem
czuwam
przytulam
czekam
tęsknię
cierpię
ale zawsze jestem tu, aby pocieszyć MM
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry