reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Proszę pomóżcie Mai!!!

Pękam, nie mogę przestać czytać, oglądać zdjęć, cholera a jestem w pracy, oczy zapuchnięte... dobrze, że zaraz będę mieć zmianę kasjera.
 
reklama
rozmawiałam z mamą
nie bardzo umiała mnie pocieszyć, bo wie, że zdaję sobie sprawę z tego, że czasem tak musi być (a na dodatek dziś na jej dyżurze zmarła pacjentka - tyle, że miała 88lat, więc to już zupełnie co innego)
nie znamy zamiarów Boga, każdy ma swój czas
Mai już nie ma pośród nas, ale jak tylko pomyślę, że nie jest jedynyn dzieciątkiem, które odeszło:-( tyle młodych duszyczek Bóg zabiera do siebie
CZEMU??????

mi wystarczyły wiadomości o Miśka krwawieniu; wyłam jak bóbr, nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś mu się może stać, lekarz uspakajał, a ja łaziłam w nocy po szpitalu i wyłam
podziwiam Monikę
 
Mi brakuje po prostu słów uznania dla Moniki, jest taka silna! I to, że nie traci wiary - to niesamowite...
Nikt kto nie przeżył czegoś takiego na pewno nie jest w stanie sobie tego wyobrazić... :-:)-(
Boże, a ja po porodzie przeżywałam, że Stasiek ma za wysoki poziom białka i mogą mi go zabrać pod kroplówkę...a i tak wszystko się unormowało. I przeżywałam, żeby tylko nie miał głupiej żółtaczki, żebyśmy już mogli iść do domku...A jak sobie pomyślę co przeżywają mamy i ojcowie naprawdę chorych dzieci:-:)-:)-:)-(
 
ja nie mogę sobie miejsca znaleźć, nie mogę się uczyć, a co muszą przeżywać Monika i Marcin:confused:
brak słów...
 
Coz, tak mialo byc:-(
Maja moze byc dumna ze swoich rodzicow, ja nie byla bym taka silna. Jestem pewna, ze doswiadczyla duzo milosci w czasie tak krotkim. Nie wszystkie dzieci maja tyle szczescia. Moze tak mialo byc...gdyby sie okazalo ze musiala by zyc z respiratorem do konca zycia - no nie wiem, probuje zalesc pocieszenie w tym wszystkim...

Dlatego wlasnie wazne jest by doceniac wszystko co mamy - kazda chwile naszego zycia. :tak:
 
gdyby sie okazalo ze musiala by zyc z respiratorem do konca zycia - no nie wiem, probuje zalesc pocieszenie w tym wszystkim...

Dlatego wlasnie wazne jest by doceniac wszystko co mamy - kazda chwile naszego zycia. :tak:
tak samo myślę, że może lepiej teraz niż za jakiś czas:confused:
że to cierpienie ustało już teraz:confused:
nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na te setki pytań:no:
ale jedno wiem na pewno - dało mi to dużo do myślenia i dostałam "kopniaka"
 
Kiedy wczoraj przeczytałam informację, nie mogłam uwierzyć. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić, nadal siedzę i płaczę. Podziwiam Rodziców Mai że godzą się z odejściem Malutkiej i życzę im dużo siły. Ja chyba nie dałabym rady, zwariowałabym po prostu. Ale w jednym rozumiem Monikę - bo kiedy widzi się, że Twoje dziecko cierpi, że je boli, to człowiek zaczyna się modlić, aby już przestało, cokolwiek ma to oznaczać.
Majeczko, śpij spokojnie.
 
reklama
Śledziłam losy Majeczki praktycznie od momentu operacji. Kiedy zaczęto podejmować próby zejścia z respiratora byłam pewna, że wszystko skończy się dobrze. Kiedy wczoraj rano weszłam na wątek przeżyłam szok.
Nie wiem co napisać. Nie powiem że może tak miało być, bo jakoś to mnie nie przekonuje :no:
Jedyne co mogę, to modlić się aby Monika i Marcin dali radę.

Nie potrafię i nawet nie chcę wyobrazić sobie co oni teraz czują :frown::frown::frown:
 
Do góry