reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

proszę pomóżcie Mai!!!

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
To już pół roku...a jakby wczoraj....ach....:-:)-:)-(.

Maju pamiętam pszczółko...
[*]
 
reklama
Rzeczywiście, moja wiara stała się mocna i bezkrytyczna, a to dzięki moim dzieciom i tego co razem przeżyłyśmy. Trzeba było aż takiej straty, abym rzeczywiście uwierzyła.
Napiszę jeszcze odnoście tego zdania o lekarzach - bożkach. Akurat lekarze z zawodu wykonują swoją pracę na zasadzie powołania, niosą pomoc bliźniemu - samo dobro. Oni nie działają na zasadzie jakichś sił, mocy, ukrytych energii(tak ja to rozumiem) itp, poprostu leczą dostępnymi lekami i aparaturą. Ale jak od niejednego z nich usłyszałam(w tym od prof Wojtalika), oni robią tylko tyle ile mogą, reszta zależy od Pana Boga.
Rozumiem, że cięzko jest myśleć przez oczy samej wiary, ja też nie od razu tak potrafiłam, zwłaszcza jeśli stykamy się z bólem, chorobą, nieszczęściem...
Przez ostatni rok bardzo, bardzo intensywnie szukałam odpowiedzi na pytania i sprawy, które są dla nas takie trudne, że naprawdę wątwpimy w istnienie Boga... Krupko, ja już sporo ich otrzymałam na swoje pytania, ale wciąż sporo przede mną, i pewnie do końca świata nie będzie mi dane ich poznać, ale potem...?!
Ja wierzę w potem, dlatego mogłam się pogodzić z odejściem naszych dzieci.

Pamiętaj, że ja nikogo nie potępiam za to co robi, czy korzysta z metod niekonwencjonalnego leczenia czy też nie(przecież sama to robiłam). Wspomniałam o tym tylko dlatego, że dowiedziałam się jak to wygląda w oczach wiary katolickiej. Ale to, co kto z tym zrobi, to indywidualna sprawa kazdego z nas. Moje sumienie jest spokojniejsze, że mogłam o tym wspomnieć, bo ja wolałabym aby mnie uświadamiano o takich sprawach jak najwcześniej.

Kasiu, w wielu szpitalach jest ta sama zasada, że doba po operacji, nie przewiduje spotkania z dzieckiem. To trudne, ale przetrwasz :)

Skarby kochane
[*]...przypominają o sobie.
Miłego wieczorka życzę.
 
Wiem, ze nikogo nie potepiasz i tez dzieki temu fajnie sie z Tobą dyskutuje :tak: Lubie podejmować trudne tematy. Ostatni Twoj post wiele wyjasnił. No rzeczywiscie ma to sens. Niemniej jednak bioterapetów - tych rzeczywiscie pomagających być moze obdarzył takim darem Bóg - skąd mozemy wiedziec, ze nie? Tzn. chodzi mi o to, ze Bóg to wie, a nie jeden czy drugi ksiądz....

Jej! Pół roku już :-(
 
A mi się zawsze wydawało, że jeżeli ktoś niesie bezinteresownie pomoc drugiemu człowiekowi z dobrym skutkiem to dlatego, że dostał ten dar od Boga. Cóż w latach 70 tych Kościół przyjmował Clive Harris'a (bioenergoterapeutę) w swoje progi i wówczas było ok...
Natomiast wiem ile zła wyrządza ludziom chodzenie do wszelkiej maści wróżek (mam namacalny dowód w swojej rodzinie :baffled:) i w tej kwestii jak najbardziej pasuje 1 przykazanie :tak:

Zapraszam do odwiedzenia wątku: https://www.babyboom.pl/forum/forum...e-chore-dzieci-z-hospicjum-18133/#post2520087
 
Ostatnia edycja:
Dziekuje Monia za dobre słowa i .za wszystko:) kochana jeszcze troszke a nasza psycholożka zostaniesz;-)i nie tylko....
ja raczej w bioenergoterapeutow nie za bardzo wierze, tzn ze pomagaja, znam przypadki, a w kazdym z nich sukcesow rzadnych nie bylo....

Majeczko, czas leci nieubłagalnie..pol roku minęło a niekiedy człowiek ma wrażenie że to było chwile temu..:(:(:(

pozdrawiam Was serdecznie wszystkie i przesyłam cieplutkie fluidy...
 
reklama
W tym macie dziewczyny rację, są osoby, które rzeczywiście mają taki dar uzdrawiania, poznaję takie osoby. Jednak bezpieczeńtwo dają mi tylko te, które trwaja we wspólnocie z kościołem, który je rozeznaje i błogoslawi. W ten sposób nie muszę się obawiać, że to jakaś wrózka czy zaklinaczka w jednym, która w tych tylko sobie znanych gestach czy dzialaniach nie sprowadza zagrożenia na mnie i na rodzinę.
Ale, dość już o tym, każda z nas czuwa.

Wlaśnie wrócilyśmy z mamą z cmentarza. Ależ tam się kolorowo zrobiło(na części chowanych dzieciątek), pogoda też piękna - naprawdę takie kolorowe piękno stamtąd bije. Modlę się i myślę o tym wszystkim, ale z naprawdę wielkim spokojem. Patrzę na pomnik i czytam "Na zawsze w naszych sercach"....i wtedy myślę o Was, o wszystkich, w których serduszku Maja zagościla. Poniekąd spotykamy sie tam wszystkie razem.
Kocham dzieci, tak wielkim są darem... dziękuję Bogu za ten dar macierzyństwa, który dodaje mi odwagi i miłości, aby z nadzieją patrzeć w przyszlość.
Kocham Was Aniolki !!!!!!!!!
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry