Tak Kasiu....jestem u Doris, która mieszka w Szczecinie. Słuchaj kochana, jeśli masz możliwość, zapraszamy na spotkanie szczecińskich mamusiek ok godz 16.00 pod fontannami. Widzę, że masz małego szkraba, więc pewnie nie łatwo jest się wyrwać, ale gdyby...Miała też się pojawić India, ale ma chore dziecko, więc z nią spotkamy sie moze w przyszłym tygodniu. W razie czego daj znać!
A samopoczucie...cóż, pogoda wpływa niekorzystnie, ale numery Weroniki rozbawiają do łez. W międzyczasie, jak rozmawiamy z Doris o tym wszystkim co przechodzimy i co przechodzą mamy chorych dzieci - uronimy kilka łez nad kawą, jedna z druga macha rękami by je osuszyć, a na koniec dochodzimy do wniosku, że trzeba żyć dalej i niestety są rodziny, które mają jeszcze gorzej(oczywiście to żadne pocieszenie).
Wczoraj naprzykład, jak mi się popłakało nad zdjęciem Zosi i przywiało obraz Mai - dostałam od Doris kolacyjną kanapkę z pomidorowymi oczkami i uśmiechnietą buźką z papryczki :-)...hehe ...ja bym na to nie wpadła, usmiałam się!
Jest wporządku, radzę sobie z tym wszystkim, ale niestety już zawsze będę się wzruszać. To będzie myśl przewodnia moich refleksji, gdy będę nieobecnie patrzeć przez okno, podziwać zachód słońca nad morzem, gwieździste niebo czy nadzwyczajny krajobraz w górach - i ta łezka w oku, to zawsze będą One.