reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

proszę pomóżcie Mai!!!

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Tak mi przykro Mońcik, łzy się cisną do oczu. Te dzieci tyle cierpią, ich Matki tak samo. Nie wiem, czemu tak jest, nie potrafię sobie tego wytłumaczyc.

Przytulam mocno!

A nasza Maja - tak mi jej brak
[*]
[*]
[*]


li-6403.png
 
reklama
Oj Monia tak mi przykro,

Ale dziekujęCi, że porozmawiałaś z Justynką chociaż wiem jak było Ci ciężko. Podniosłaś ją na duchu - mówiła mi to wcoraj i jeszcze dzisiaj wspomniała. Dziękuję Ci Ty najkochańsza i najwspanialsza dziewczyno.

Całuję mocno i modlę się za Ciebie.

Ps. Wiecie co trzeba faktycznie wymyślić jakiś inny szpital.
 
Moniko nie wiem co napisac,bo i tak nie pociesze:-:)-:)-(,moze tylko tyle ,ze codziennie modle sie za was i twoje coreczki,zycze ci ,zeby kiedys w koncu zaswiecilo w twoim zyciu slonce-juz na zawsze!!!!
domyslam sie ze w twoich uczuciach kroluje mysl,ze w ktoryms momencie zawiodlas Maje,ale wiedz ,ze tak nie jest,ona miala wielkie szczescie majac takich rodzicow jak wy i doskonale o tym wie....tam w niebie patrzy na was i wierze ze uprosi jeszcze wiele lask dla waszej rodziny


Majeczko.....Aniolku
[*]
 
Moniś mocno Cię przytulam....mocno!!!!!!!!!
A Majulki nie musisz przepraszać.....ona wybrała was na swoich rodziców bo wiedziała ze to właśnie Wy będziecie o nią walczyć.....i zrobiliscie dla niej WSZYSTKO.....ona napewno teraz siedzi na chmurce, patrzy na was i jest z was dumna......i uśmiecha sie Tymi swoimi pięknymi oczkami!!!!
Jestem z wami moim kochani.....cały czas!!!!

Maju słoneczko.....przytul mocno mamusię.....
kochamy Cię skarbie Nasz!!!!
 
Jestem.
W końcu Mościk mnie dopuścił do kompa –a działeczka czeka.
Pobyt w Poznaniu miną szybko, bo trzeba było długo czekać na wizytę pojechaliśmy na umówioną godzinę do ortopedy (prywatna wizyta) a tu okazuje się, że jest 3 godz. opóźnienie szok tyle trzeba było siedzieć z Weroniką w Klinice, ale jakoś przetrwałyśmy to.
Do endokrynologa też czekaliśmy, ale tylko ponad godz. tam dowiedzieliśmy się, że z Weroniką nie jest tak źle jak podejrzewają pediatrzy mimo złamań w okresie prenatalnym wykluczył ten najgorszy typ. No i powiedział ze ma ładny kształt główki mimo tej choroby i klatka piersiowa też nie jest mocno zdeformowana.
A u ortopedy –operacja nóżek tyle tylko, że trzeba czekać do momentu aż się złamie nóżka no i chyba to czekanie jest najgorsze, bo nie da się ukryć nie chcę żeby się łamała a teraz by musiała się złamać żeby dopuścić ją do szybszej operacji, bo inaczej to termin mamy na początku 2010r. Podejrzewam ze teraz jak na złość Weronika się nie złamie mówi się trudno ja jej nóżki nie złamie.
 
Oj Doris cieszę się bardzo ze wizyty sa pomyslne!:-D:-)
Co Do złamań to jaki los jest przewrotny co teraz gdyby mogła sobie złamać to nie łamie a jak człowiek by nie chciał żeby dochodziło do następnych złamań to na odwrót! :zawstydzona/y::-( Oj a ten termin na prawdę daleki :zawstydzona/y::zawstydzona/y:
pozdrawiam wszystkich kochani całuski dla Gosiaczka i dla Calineczki!

Pozdrawiam wszystkie e-cioteczki i miłego wieczoru zyczę!
 
Nooo kooochane

W sprawie Calineczki, myślę, że dobre wieści, ale to juz Doris wam napisze, jak dopuszczę ją do kompa.
Wizyta w samym Poznaniu, na Szpitalnej...
Obiecałam sobie, że nie będę wchodzić do budynku szpitala, wystarczył hotel na horyzoncie i już świeczki w oczach, drżące ręce, wspomnienia. Chciałam być silna przy Justynie, bo ona jest już taka wyczerpana. Ale kiedy zaczęła opowiadać o swojej walce o tą prawidłową opiekę nad Zosią....wszystko wróciło. Sytuacja sprawiła, że jednak znalazłam się w budynku szpitala z Weronią - przechodziłam tuż przy wejściu na korytarz do kariochirurgii, serce ściśnięte, nie da się tego opisać. Miałąm wrażenie, że Ona tam jest i czeka na moje odwiedziny. Nie miałam odwagi pójść do Zosi, ale spotkałam obie dziewczyny w pracowni na dole. Zosia jest taka wpadnięta, maleńka, sina i blada zarazem. Justyna we łzach. Panie, jak im jest ciężko - już wystarczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na korytarzu mijałam lekarzy, którzy zajmowali się Mają, trudny widok. Chciało się podejść...i sama nie wiem co powiedzieć....zapytać o stan Mai, zapytać o to co się stało?... Nie musiałam jednak pytać, bo Justyna mi przekazała, że lekarze wciąż nie mogą uwierzyc w to co się stało mojej niuni, bo przeciez było tak dobrze. Ta informacja bardzo mnie zabolała. Nie chę już o tym myśleć, bo nic nie zmienię.
Załuję, ze tak niewiele miałyśmy z Justyną czasu na rozmowę. Patrzę na nią, i widze siebie po4 miesiącach w szpitalu w katowicach, w tym zamkniętym pokoiku. Jej organizm jest wyczerpany, ledwie stoi nanogach, żołądek już po jednej kromce dostaje odruchu wymiotnego, bo czuwając przy dziecku, nie ma się na nic czasu, nie chce ryzykowac, że jak wyjdzie na chwilę, to wpuszczą ją znowu, albo dziecko będzie niedopilnowane - samo przecież nie zawoła, że jest mu żle itp.
Naprawdę trzeba się poważnie zastanowić, gdzie możnaby kontynuować leczenie. Tu już nic jej nie pomogą, to pewne.
Szkoda, że nie napisałam bardziej optymistycznie, ale tak tam właśnie nie jest.

Maju, kocham Cię, tęsknię i przepraszam:-(

MONIŚ NIE PISZ TAK, PROSZĘ...:-(JESTEM W STU PROCENTACH PEWNA, ZEŚ MAJECZKI NICZYM NIE ZAWIODŁA..JEDNAKŻE ROZUMIEM CIĘ, CZŁOWIEK W TAKIEJ SYTUACJI MA RÓŻNE MYŚLI...
KOCHANA...ŁZA SIĘ W OCZACH KRĘCI GDY TAK PISZESZ, ALE DZIEKI ŻE DALEJ TU JESTEŚ-TO NAPRAWDE WAŻNE...
POZATYM UWAŻAM ŻE TWOJE UWAGI SĄ BEZCENNE, BO TY TAM BYŁAŚ, DUUŻO WIESZ I NAPRAWDE MOZESZ DORADZIĆ...CAŁUJĘ CIE MOCNO I ŚCISKAM, WIEDZ ŻE CZESTO MODLE SIĘ W INTENCJI MAJECZKI I WIERZE ŻE TAM CZUWA NAD TOBĄ, NAD WSZYSTKIMI....
 
Moniś - wierzę ci, że to było straszne dla Ciebie odwiedzić ten szpital w którym leżała Majeczka.I wejście do środka tego szpitala wszystko na nowo ci przypomniało co tam przeżyliście... Wierz mi, że zrobiłaś dla Majeczki co mogłaś...Gdybyś wiedziała, że wszystko tak sie potoczy nie jechałabyś tam do tego Poznania ale skąd mogłaś wiedzieć... Przecież nikt z nas nie zna miejsca,dnia.. ani godziny....Gdybyś wiedziała, że Majcik miałaby lepszą opiekę za granicą zrobiłabyś wszystko żeby tam się dostała i została zooperowana ale skąd to wszystko mogłaś wiedzieć... Wszystkie tutaj przeżyłyśmy odejście Majeczki... wszystkie o niej pamiętamy i nigdy o niej nie zapomnimy bo była cudownym dzieckiem i ma wspaniałych rodziców.
Monisiu każda z nas co ma dziecko wie, że to jest bardzo trudne i niestety bardzo bolesne stracić tak małą istotkę i dużo czasu musi minąć żeby się z tym do konca pogodzić. Ja naprawde niewiem co mam napisać nie chcę rozdrapywac tutaj ran... Monisiu trzymaj się i łączę się z tobą w modlitwie.
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry