- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
Mońcik
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 13 Marzec 2007
- Postów
- 507
Nooo kooochane
W sprawie Calineczki, myślę, że dobre wieści, ale to juz Doris wam napisze, jak dopuszczę ją do kompa.
Wizyta w samym Poznaniu, na Szpitalnej...
Obiecałam sobie, że nie będę wchodzić do budynku szpitala, wystarczył hotel na horyzoncie i już świeczki w oczach, drżące ręce, wspomnienia. Chciałam być silna przy Justynie, bo ona jest już taka wyczerpana. Ale kiedy zaczęła opowiadać o swojej walce o tą prawidłową opiekę nad Zosią....wszystko wróciło. Sytuacja sprawiła, że jednak znalazłam się w budynku szpitala z Weronią - przechodziłam tuż przy wejściu na korytarz do kariochirurgii, serce ściśnięte, nie da się tego opisać. Miałąm wrażenie, że Ona tam jest i czeka na moje odwiedziny. Nie miałam odwagi pójść do Zosi, ale spotkałam obie dziewczyny w pracowni na dole. Zosia jest taka wpadnięta, maleńka, sina i blada zarazem. Justyna we łzach. Panie, jak im jest ciężko - już wystarczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na korytarzu mijałam lekarzy, którzy zajmowali się Mają, trudny widok. Chciało się podejść...i sama nie wiem co powiedzieć....zapytać o stan Mai, zapytać o to co się stało?... Nie musiałam jednak pytać, bo Justyna mi przekazała, że lekarze wciąż nie mogą uwierzyc w to co się stało mojej niuni, bo przeciez było tak dobrze. Ta informacja bardzo mnie zabolała. Nie chę już o tym myśleć, bo nic nie zmienię.
Załuję, ze tak niewiele miałyśmy z Justyną czasu na rozmowę. Patrzę na nią, i widze siebie po4 miesiącach w szpitalu w katowicach, w tym zamkniętym pokoiku. Jej organizm jest wyczerpany, ledwie stoi nanogach, żołądek już po jednej kromce dostaje odruchu wymiotnego, bo czuwając przy dziecku, nie ma się na nic czasu, nie chce ryzykowac, że jak wyjdzie na chwilę, to wpuszczą ją znowu, albo dziecko będzie niedopilnowane - samo przecież nie zawoła, że jest mu żle itp.
Naprawdę trzeba się poważnie zastanowić, gdzie możnaby kontynuować leczenie. Tu już nic jej nie pomogą, to pewne.
Szkoda, że nie napisałam bardziej optymistycznie, ale tak tam właśnie nie jest.
Maju, kocham Cię, tęsknię i przepraszam:-(
W sprawie Calineczki, myślę, że dobre wieści, ale to juz Doris wam napisze, jak dopuszczę ją do kompa.
Wizyta w samym Poznaniu, na Szpitalnej...
Obiecałam sobie, że nie będę wchodzić do budynku szpitala, wystarczył hotel na horyzoncie i już świeczki w oczach, drżące ręce, wspomnienia. Chciałam być silna przy Justynie, bo ona jest już taka wyczerpana. Ale kiedy zaczęła opowiadać o swojej walce o tą prawidłową opiekę nad Zosią....wszystko wróciło. Sytuacja sprawiła, że jednak znalazłam się w budynku szpitala z Weronią - przechodziłam tuż przy wejściu na korytarz do kariochirurgii, serce ściśnięte, nie da się tego opisać. Miałąm wrażenie, że Ona tam jest i czeka na moje odwiedziny. Nie miałam odwagi pójść do Zosi, ale spotkałam obie dziewczyny w pracowni na dole. Zosia jest taka wpadnięta, maleńka, sina i blada zarazem. Justyna we łzach. Panie, jak im jest ciężko - już wystarczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na korytarzu mijałam lekarzy, którzy zajmowali się Mają, trudny widok. Chciało się podejść...i sama nie wiem co powiedzieć....zapytać o stan Mai, zapytać o to co się stało?... Nie musiałam jednak pytać, bo Justyna mi przekazała, że lekarze wciąż nie mogą uwierzyc w to co się stało mojej niuni, bo przeciez było tak dobrze. Ta informacja bardzo mnie zabolała. Nie chę już o tym myśleć, bo nic nie zmienię.
Załuję, ze tak niewiele miałyśmy z Justyną czasu na rozmowę. Patrzę na nią, i widze siebie po4 miesiącach w szpitalu w katowicach, w tym zamkniętym pokoiku. Jej organizm jest wyczerpany, ledwie stoi nanogach, żołądek już po jednej kromce dostaje odruchu wymiotnego, bo czuwając przy dziecku, nie ma się na nic czasu, nie chce ryzykowac, że jak wyjdzie na chwilę, to wpuszczą ją znowu, albo dziecko będzie niedopilnowane - samo przecież nie zawoła, że jest mu żle itp.
Naprawdę trzeba się poważnie zastanowić, gdzie możnaby kontynuować leczenie. Tu już nic jej nie pomogą, to pewne.
Szkoda, że nie napisałam bardziej optymistycznie, ale tak tam właśnie nie jest.
Maju, kocham Cię, tęsknię i przepraszam:-(
Hanus78
Zawierzyłam Św Dominikowi
Monia, Ty niesamowita Dziewczyno!!!
Tak bardzo chciałabym Cię przytulić, wspomóc... Wierzę, że bardzo przeżyłaś wczorajszy dzień. Wspomnienia takie świerze, tyle się wydarzyło. Podziwiam Cię zarazem za odwagę, ja nie miałabym tylu sił, aby pojechać w miejsce wspomnień, trudnych wspomnień.
Jejciu jak pomóc Zosi?? Gdzie byłoby Jej lepiej?? Biedna również Justyna. Obie wyczerpane... Ja wogóle nie orientuję się gdzie jaki szpital, więc nie pomogę... ( A tyle chciałabym zrobić!!!
Moniczko, tulę Cię mocno i ściskam!!! Trzymaj się!!!
Tak bardzo chciałabym Cię przytulić, wspomóc... Wierzę, że bardzo przeżyłaś wczorajszy dzień. Wspomnienia takie świerze, tyle się wydarzyło. Podziwiam Cię zarazem za odwagę, ja nie miałabym tylu sił, aby pojechać w miejsce wspomnień, trudnych wspomnień.
Jejciu jak pomóc Zosi?? Gdzie byłoby Jej lepiej?? Biedna również Justyna. Obie wyczerpane... Ja wogóle nie orientuję się gdzie jaki szpital, więc nie pomogę... ( A tyle chciałabym zrobić!!!
Moniczko, tulę Cię mocno i ściskam!!! Trzymaj się!!!
Oj Moniczko przykre to co piszesz:-( łzy znowu się kręcą:-( Wszystko wróciło, wierzę Ci ! Coż więcej można napisać ? NIE WIEM !!!
Ty przepraszasz Majeczkę ? Za co ? Ty jesteś najwspanialsza mamusią jaką Majunia mogła mieć, zrobiłaś dla niej tyle ile mogłaś, Kochana nie zadręczaj się...
Jestem z Tobą myślami, modlę się i ściskam !!!
Justynka i Zosia mają ciężko, jak ty piszesz, że tam już im nie pomogą to trzeba im pomóc zmienić ten szpital ! Oj, oj !
Ty przepraszasz Majeczkę ? Za co ? Ty jesteś najwspanialsza mamusią jaką Majunia mogła mieć, zrobiłaś dla niej tyle ile mogłaś, Kochana nie zadręczaj się...
Jestem z Tobą myślami, modlę się i ściskam !!!
Justynka i Zosia mają ciężko, jak ty piszesz, że tam już im nie pomogą to trzeba im pomóc zmienić ten szpital ! Oj, oj !
Moniu i ja nie wiem co napisać,jak pocieszyć...
ale wiem jedno byłaś dla Majeczki najwspanialszą i najcudowniejszą Mamą pod słońcem więc nie masz Jej za co przepraszać ... modlę się za Ciebie i za Marcina... za spokój, siły i szczęście dla Was...
ale wiem jedno byłaś dla Majeczki najwspanialszą i najcudowniejszą Mamą pod słońcem więc nie masz Jej za co przepraszać ... modlę się za Ciebie i za Marcina... za spokój, siły i szczęście dla Was...
magdulenka
szczęśliwa mamuśka
- Dołączył(a)
- 4 Styczeń 2008
- Postów
- 644
oj łza sie kreci w oku i nie wiem co mam napisać żadne sowa nie ukoją twojego bólu to jest jeszcze wszystko takie świeże za bardzo boli!
Nie zadręczaj sie ze Nie mogłaś pomóc inacze Majeczce zrobiłaś co tylko mogłas kochana ona miała najlepszą mamę na swiecie jaką mogła tylko mieć !
Tule Cię mocno kochana mam nadzieje że moja modlitwa pomoże Ci troche w cierpieniu!
ech nie tak miało być nie tak !
Majeczko wspieraj mamusię tam u Pana bardzo ona tego potrzebuje..................
Nie zadręczaj sie ze Nie mogłaś pomóc inacze Majeczce zrobiłaś co tylko mogłas kochana ona miała najlepszą mamę na swiecie jaką mogła tylko mieć !
Tule Cię mocno kochana mam nadzieje że moja modlitwa pomoże Ci troche w cierpieniu!
ech nie tak miało być nie tak !
Majeczko wspieraj mamusię tam u Pana bardzo ona tego potrzebuje..................
reklama
Karlam1
mamy styczniowe 2007 Mamusia Michasia :o)
Monia zal mi ogromnie ze nei moge Ci pomoc :-( zycze slonka w szczecinie i mnostwa zajec ( w tym komapnia ogrodka) zeby za duzo czasu na myslenie nie bylo, no i wracaj do nas bo nazbieralo sie tematow do dlugich rozmow :-) sciskam mocno!!!
- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 20
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 6 tys
Podziel się: