No nooo dziewczyny, widzę że się rozpędziłyście.
Z tym zejściem z respiaratora to nie znam daty, ale to nie dziś, jutro raczej tez nie bardzo. Ale kto wie?!!
W tym momencie Maja ma 64% tlenu, na monitorze ładna saturacja ok 92. Trzeba jednak pamiętać, że w badaniu gazometrii, zawsze jest ona niższa, dokładniejsza.
Z tymi płuckami i ich włóknieniem to sprawa nie jesy zamknieta, podejrzenie istnieje, ale ze nie mozna wykonac tomografii, to narazie pozostaje podejrzeniem.
Maja wciąż jest w śpiączce farmakologicznej, i jej stan po wybudzeniu tez moze odbić się w parametrach.
Dziś wychodowano u niej sporo grzybów, na co doszedł kolejny lek, dobrze że gazy są wporządku. Naprawdę daleko nam do normalności, sporo kroczków przed nami.
Zosia niestety zasmuciła swoją mamusię...tym drenem w płuckach i ogolnie wyglądem, Justyna mowi, że Zosia wygląda na bardzo zmęczoną.
Wiemy juz, że nasze dzieci miewaja różne dni, więc licze na to, że jutro będzie lepiej.
Ten maluszek obok, niestety zgasł
[*]
To i dla nas bardzo smutne, bo idąc codziennie na odwiedzinki, boimy się tego samego. To wkońcu Oiom, gdzie wszystko zdarzyć się może.
Uważam, ze i tak bardzo dzielnie się trzymamy, ale to jak jest nam ciężko, to życie poza domem, ten stres i tęsknota...ahhh, nie każdy jest w stanie to pojąć.
Przecież tu chodzi o życie naszych dzieci.
Po stracie Oliwki i teraz przy walce o życie Mai, każdy najmniejszy konflikt jest tak dotkliwy, że bardzo łatwo jest się załamać. A mamy, które są swiezo po porodzie i oddaja te swoje kruszynki na stół operacyjny, czują dokłanie to samo... Niestety to też nie każdy rozumie.
Modlę się do Boga...aby oszczędził nam problemów...