Witajcie e-cioteczki, Marcin wrócił, jest net
Byliśmy u Mai, ciasto chyba podzialało, pozwalają nam pobyc przy maluszkach az po 60 minut
Fajna zmiana, dziecko umyte i wysmarowane, poprostu ogarnięte jak trzeba.
Wchodzimy a przy jej łóżeczku jakieś zakrwaione rurki - patrzę dokładniej, a to dreny które Majka miała w serduszku USUNIETE !!!
Oczywiście nasz szkrabek nie spal, mielil tym języczkiem po tej grubaśnej rurce respiratora...Marcin zobaczył ja pierwszy raz od otwarcia oczek...popłynęly łzy wzruszenia i radości. Z naszej obserwacji wszystko w normie, tylko ta tempreatura wciąż wysoka. No ale to nam lekarz wytlumaczyl, że organizm walczy z bakteriami, które wychodowali juz z rurki respiratora a także w moczu coś się pojawilo. Podają jej bardzo silny antybiotyk, jak to mowią, z górnej półki - z tym haslem kojarzy mi sie ten silny lek, który przy okazji wyniszcza żyły...ale jak trzeba...
Miejmy nadzieję, że sobie z tym poradzi, a zejście na własny oddech przyjdzie szybko, bo mnie juz ciężko patrzeć jak się meczy z tą rurką...zawsze obawialam się respiratora ;(
To że mała już na nas patrzy i się zali, też już kruszy moje serducho. Te oczka to takie ogromne pileczki w jej wychudzonym ciałku i malej główce...muszę się chamować aby nie plakać - dopiero za drzwiami jeśli już.
Oj daleka przed nami jeszcze droga, ona jest taka słaba, a wciąż nie dostaje mleka bo ma poraniony żołądeczek od sondy i leków.
Wszędzie w koło panuje atmosfera świąteczna...przemykamy koło szpitalnej choinki i zawsze zastanawiamy się, czy nasza domowa będzie w tym roku użyta?
Echhhh, to nieważne, byleby Majcik się zebrał i było już dobrze, w tym nowym roku!!!
Rodzice Zosi mówią to samo. A ich maly 5 tygodniowy szkrabek daje radę, naprawdę lepiej wyglada. Dziś robią jej próby wątrobowe, bo załapala wirusa i będą myśleć jak pomóc dalej. Ale z tą maszyną to normalni "PALEC BOZY", żeby tak po 6 godzinach pracy sie zepsuła?? szok...ale dzięki temu zauważono, że Zosia siusia sama, nerki ruszyły.
Trzymają się dzieciaczki, ale personel się śmieje, że się dobraliśmy, bo nasze dzieci to dwa najtrudniejsze tam przypadki, a my mamy razem w pokoju...echhh...jakby co, to święta razem
Ponieważ obie wierzymy w pomoc Bożą, prosimy o modlitwy.
Odwiedziliśmy już poznański kościół ROCHA, gdzie podobno św pamięci Siostra Sancja wysłu****e modlitw jak nikt inny?...bo tak zarzekła się tuż przed śmiercią. To dla nas kolejna okazja aby prosić o zdrówko dla szkrabów.
No, to narazie tyle...acha, strasznie mi brakowało przez te 2 dni tego forumowego wsparcia, mam nadzieję że to nie nałóg he he. Całuję każdą z osobna iii piękne dzięki, że jesteście