Cześć:-)
Jestem tu nowa:-) Mam nadzieję, że mi coś doradzicie, bo mi już ręce opadają...
Ale powiem Wam wszystko po kolei. Od prawie 3 lat staramy się z mężem o dziecko i nadal nic nam z tego nie wychodzi. Po około roku od początku starań zaszłam w ciążę, ale w 11 tygodniu poroniłam. Miałam robione łyżyczkowanie, bo już był dość poważny stan zapalny - badanie histopatologiczne nie ustaliło żadnej przyczyny, a mój lekarz stwierdził, że takie rzeczy się przy pierwszej ciąży zdarzają, że mam się nie przejmować i próbować dalej. Po 3 miesiącach znów zaczęliśmy starania i po jakimś kolejnym roku okres spóźniał mi się ze 4 dni, więc ja od razu z duszą na ramieniu do apteki po test i zobaczyłam dwie kreski
Długo się tym nie nacieszyłam, bo po kilku dniach zaczęłam krwawić i poroniłam samoistnie:-( Lekarz powiedział, że wszystko się samo ładnie oczyściło i mam nadal próbować. Od tego momentu minęło jakieś 7 miesięcy i nic. Kompletnie nic. Przebadałam się od stóp do głów - morfologia, homony, przeciwciała kardio, chlamydia, toxo, listerioza i inne. Mój mąż tez robił badania i wszystko jest z nami ok. Lekarze mówią (bo byłam u kilku), że jesteśmy zdrowi i mamy próbować, a my próbujemy, próbujemy i już po woli tracimy nadzieję. Ostatnio wykryto u mnie torbiel jajnika, ale podobno ma się sama wchłonąć i nie ma tu nic do rzeczy. Wydębiłam od lekarza skierowanie na badania genetyczne, bo wyczytałam, że tu może być jakiś problem, ale w naszych rodzinach nie było problemów z płodnością, więc nie liczę za bardzo, że coś te badania wyjaśnią. Już nie wiem co robić - czy szukać innego lekarza? Może Wy polecicie mi coś z własnego doświadczenia? A może znacie jakiegoś sprawdzonego lekarza lub klinikę we Wrocławiu? Pomóżcie! Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi