Hej dziewczyny jestem od rana w szpitalu o 9.30 zzaplikowali mi 3 tabletki Cytotecu i o 14.00 nastąpiły u mnie nasilone bóle brzucha I krzyża najpierw brązowe plamienie a potem żywo czerwone ale nie obfite tylko skąpe i teraz nie mam już żadnych dolegliwości bólowych wszystko mi przeszło ale krwawienia było mało i martwię się co dalej czy jeszcze dostanę raz tabletki czy pójdę na łyżeczkowanie ..
reklama
Sylwia9006
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 6 Listopad 2023
- Postów
- 75
Ja dostałam 4 tabletki Ok 19.30, dotarłam do szpitala na noc.Hej dziewczyny jestem od rana w szpitalu o 9.30 zzaplikowali mi 3 tabletki Cytotecu i o 14.00 nastąpiły u mnie nasilone bóle brzucha I krzyża najpierw brązowe plamienie a potem żywo czerwone ale nie obfite tylko skąpe i teraz nie mam już żadnych dolegliwości bólowych wszystko mi przeszło ale krwawienia było mało i martwię się co dalej czy jeszcze dostanę raz tabletki czy pójdę na łyżeczkowanie ..
O 22.00 zaczęłam krwawić a koło północy było już po wszystkim. W między czasie lekarz kazał pielęgniarkom sprawdzać jaka jest sytuacja zeby ewentualnie dołożyć tabletek.
Bardzo mi przykro z powodu tego co cię spotkało
Również miałam poronienie zatrzymane i równiez termin porodu miał być w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Bardzo to przeżyłam. Miałam podawane najpierw tabletki, a później zabieg, ale wszystko za moją zgoda, lekarze brali pod uwagę moje zdanie.
Badań genetycznych nie robiłam, ale z perspektywy późniejszych starań żałowałam. Po 3 cyklach mogliśmy zacząć się starać ponownie. W okolicy świąt Bożego Narodzenia czyli spodziewanego terminu porodu miałam bardzo kiepski nastrój, płakałam codziennie, chodziłam na psychoterapię, żeby sobie jakoś z tym poradzić. Dodatkowo w rodzinie urodziła się 2 małych dzieci w tym samym roczniku, więc nie wyobrażałam sobie jak poradzę sobie na wigilii czy świętach, bo po każdym takim spotkaniu w gronie z małymi dziećmi płakałam po nocach.
Dzień przed wigilia zrobiłam test i okazało się, że jest pozytywny. A teraz właśnie usypiam mojego wyczekanego synka. Z perspektywy czasu wiem, że przez to co przeszłam dużo bardziej doceniam macierzyństwo i mało rzeczy może mnie w tym momencie złamać (nawet te głupie kolki
Życzę ci dużo siły. Mam nadzieję, że twoja historia będzie miała pozytywne zakończenie.
Również miałam poronienie zatrzymane i równiez termin porodu miał być w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Bardzo to przeżyłam. Miałam podawane najpierw tabletki, a później zabieg, ale wszystko za moją zgoda, lekarze brali pod uwagę moje zdanie.
Badań genetycznych nie robiłam, ale z perspektywy późniejszych starań żałowałam. Po 3 cyklach mogliśmy zacząć się starać ponownie. W okolicy świąt Bożego Narodzenia czyli spodziewanego terminu porodu miałam bardzo kiepski nastrój, płakałam codziennie, chodziłam na psychoterapię, żeby sobie jakoś z tym poradzić. Dodatkowo w rodzinie urodziła się 2 małych dzieci w tym samym roczniku, więc nie wyobrażałam sobie jak poradzę sobie na wigilii czy świętach, bo po każdym takim spotkaniu w gronie z małymi dziećmi płakałam po nocach.
Dzień przed wigilia zrobiłam test i okazało się, że jest pozytywny. A teraz właśnie usypiam mojego wyczekanego synka. Z perspektywy czasu wiem, że przez to co przeszłam dużo bardziej doceniam macierzyństwo i mało rzeczy może mnie w tym momencie złamać (nawet te głupie kolki
Życzę ci dużo siły. Mam nadzieję, że twoja historia będzie miała pozytywne zakończenie.
Dziękuję Ci bardzo za te słowa oby i u mnie tak się wszystko potem ułożyło a mam pytanie bo ja też nie zdecydowałam się na badania genetyczne,co masz na myśli pisząc że z perspektywy starań tego potem żałowałaś? Czy robiłaś jakieś potem badania typu kariotyp?Bardzo mi przykro z powodu tego co cię spotkało
Również miałam poronienie zatrzymane i równiez termin porodu miał być w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Bardzo to przeżyłam. Miałam podawane najpierw tabletki, a później zabieg, ale wszystko za moją zgoda, lekarze brali pod uwagę moje zdanie.
Badań genetycznych nie robiłam, ale z perspektywy późniejszych starań żałowałam. Po 3 cyklach mogliśmy zacząć się starać ponownie. W okolicy świąt Bożego Narodzenia czyli spodziewanego terminu porodu miałam bardzo kiepski nastrój, płakałam codziennie, chodziłam na psychoterapię, żeby sobie jakoś z tym poradzić. Dodatkowo w rodzinie urodziła się 2 małych dzieci w tym samym roczniku, więc nie wyobrażałam sobie jak poradzę sobie na wigilii czy świętach, bo po każdym takim spotkaniu w gronie z małymi dziećmi płakałam po nocach.
Dzień przed wigilia zrobiłam test i okazało się, że jest pozytywny. A teraz właśnie usypiam mojego wyczekanego synka. Z perspektywy czasu wiem, że przez to co przeszłam dużo bardziej doceniam macierzyństwo i mało rzeczy może mnie w tym momencie złamać (nawet te głupie kolki
Życzę ci dużo siły. Mam nadzieję, że twoja historia będzie miała pozytywne zakończenie.
Miałam wykonane badania w trakcie ciązy te podstawowe: toksoplazmoza, morfologia, betahcg, mocz, cytomegalia, grupa krwi itp., ten cały pakiet, wiec wiedzialam, ze to nie jest przyczyna.Dziękuję Ci bardzo za te słowa oby i u mnie tak się wszystko potem ułożyło a mam pytanie bo ja też nie zdecydowałam się na badania genetyczne,co masz na myśli pisząc że z perspektywy starań tego potem żałowałaś? Czy robiłaś jakieś potem badania typu kariotyp?
Po stracie zrobiłam pakiet trombofilli z test DNA, wyszły 2 mutacje, ale w heterozygocie i dosyć powszechne (podobno 50 % kobiet ma te mutacje i normalnie donosi ciąże), wiec jedyne co to miałam zalecony metylowany kwas foliowy, bo z tym mógł być (mógł ale nie musiał w tej mutacji) problem.
Dodatkowo mąż zrobił badanie nasienia i tu wyszło bardzo mało prawidłowych plemników. Lekarz stwierdził, że możemy się starać z takimi wynikami, ale jeżeli dojdzie do drugiego poronienia to lepiej wykonać inseminację. Mąż dostał suplementy, zmiana trybu życia (chociaż najgorszy też nie był), dieta, zero alkoholu, zero używek, sport, ja jeszcze ogarnęłam diete propłodnosciową i po 6 tygodniach była znaczna poprawa, a po 2 cyklu zaszłam w ciąże. Gdybym miała wyniki genetyczne to wiedziałabym czy to było rzeczywista przyczyna, a tak bałam się drugiego poronienia. Plus sama siebie obarczałam winą i doszukiwałam się swojej winy w tym co się stało, ale byłam też oskarżana przez osoby z rodziny, że to na pewno z mojej strony był problem U nas na szczęście poprawa przyszła szybko i się udało, więc na ten moment nie żałuję, ze tych badan nie zrobiłam, ale pamietam, ze w trakcie starań i na początku ciąży sobie to wyrzucałam i bałam sie, że przez to dojdzie do powtórki i będę musiała to przechodzić jeszcze raz.
Jprdl, a Twój komentarz jest tak pozbawiony empatii i bezduszny że szkoda słów...Ten wpis jest tak chaotyczny i brakuje w nim znaków przystankowych, że nie da się tego przeczytać.
Szkoda, że w między czasie nie zbadałaś progesteronu.
Ile się staracie? Jakie badania macie wykonane?
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 614
Jprdl, a Twój komentarz jest tak pozbawiony empatii i bezduszny że szkoda słów...
Szybko Ci to przyszło do głowy
Na pewno Twój komentarz po 7 miesiącach będzie super pomocny dla autorki
W sierpniu przeszłam to samo... akcja serduszka zatrzymała się w 9tc... jest to straszne... długo się staraliśmy... wiem co mówię, Pani Położna w szpitalu zadała mi pytanie "dziecko jaka masz przyszłość z chorym dzieckiem w Polsce...?" Ciężko jest to przeżyć ale po zabiegu dostaliśmy zielone światło od lekarza i aktualnie jestem w 8 tc także wszystko przed Wami!3mam kciuki aby u Was tak jak u mnie wszystko skończyło się szczęśliwie!Dziękuję wszystkim za słowa otuchy i zastanawiam się tylko czy robić badania genetyczne kosmowki czy dać sobie spokój z jednej strony zastanawia mnie dlaczego tak się stało a z drugiej strony wiele osób mi mowi że nic konkretnego na nich nie wyjdzie i jak stało się to pierwszy raz to było coś po prostu nie zależne od nas takie przykre zrządzenie losu..
Ferrel98
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Kwiecień 2024
- Postów
- 323
Wspolczuje.. przeszłam przez to samo w maju. Serce zatrzymało sie w 9 tyg, spędziłam trzy dni w szpitalu, czułam się jakbym była w piekle. Podejście lekarzy i pielęgniarek z delikatnością jakby obrabiali świnie w rzeźni. Trzy dni wciskali we mnie tabletki na oczyszczanie, prawie się nie wykrwawiłam miałam tak tragiczne wyniki.W sierpniu przeszłam to samo... akcja serduszka zatrzymała się w 9tc... jest to straszne... długo się staraliśmy... wiem co mówię, Pani Położna w szpitalu zadała mi pytanie "dziecko jaka masz przyszłość z chorym dzieckiem w Polsce...?" Ciężko jest to przeżyć ale po zabiegu dostaliśmy zielone światło od lekarza i aktualnie jestem w 8 tc także wszystko przed Wami!3mam kciuki aby u Was tak jak u mnie wszystko skończyło się szczęśliwie!
Na szczęście aktualnie jestem w 6 miesiącu i na pewno już nie odwiedzę tego szpitala.
reklama
Dziękuję za wpis , i gratuluję ciąży, ja niestety nadal nie zaszłam, zaczęliśmy próby dopiero w grudniu ale nic z tego, wcześniej czekaliśmy aż mężowi poprawią się wyniki nasienia i wyleczy bakterie e.coli która w głównej mierze pogorszyła mu strasznie parametry nasienia I teraz w końcu gdy jest wszystko u niego dobrze to postanowiliśmy próbować ale w listopadzie wypadła nam grypa i zrezygnowaliśmy a teraz spróbowaliśmy ale nic z tego czekam na okres ,na razie zaczynam plamić już drugi dzień, pewnie jutro się bardziej rozkręci.. ;(W sierpniu przeszłam to samo... akcja serduszka zatrzymała się w 9tc... jest to straszne... długo się staraliśmy... wiem co mówię, Pani Położna w szpitalu zadała mi pytanie "dziecko jaka masz przyszłość z chorym dzieckiem w Polsce...?" Ciężko jest to przeżyć ale po zabiegu dostaliśmy zielone światło od lekarza i aktualnie jestem w 8 tc także wszystko przed Wami!3mam kciuki aby u Was tak jak u mnie wszystko skończyło się szczęśliwie!
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 7 tys
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 5 tys
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: