reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Zgadzam się z @Destino . Mi pani psycholog od razu mówiła żeby nie ukrywać prawdy przed dzieckiem. Mieliśmy nawet sprzeczkę o to z mężem, bo w naszej świadomości był za mały na to. Natomiast pani psycholog z przedszkola powiedziała że zamiatanie tego pod dywan w domu może przynieść tylko kłopoty. U mnie w domu jak byłam dzieckiem nikt nie zadbał o to żebyśmy sami mogli przeżyć żałobę bo śmierci ojca i to się za mna ciągnie do teraz. Wiec argument o zamiataniu pod dywan znałam z autopsji. Rozmowa z synem była bardzo trudna / szczególnie dla nas bo on to po swojemu zrozumiał, ale wiedział już ze płacze nie przez niego ani ze nie ma to z nim związku. Także przemyślcie temat z mężem bo koniec końców teraz jestem dumna ze to zrobiliśmy.
Ja nie dam rady mu powiedzieć że znów będzie sam to ponad moje siły. Żałuje że się zdecydowałam byłam już silna pogodzona z życiem . Tylko ja naiwna jestem i głupia marzycielka może czas spojrzeć prawdzie w oczy i dać spokój .....nie wiem czy ktos jest mi w stanie pomóc.
 
reklama
Nie chodzi o to ze będzie sam, bo tego nie wiesz. Tylko o to co się dzieje w domu i ze mama może płakać i to nie jest jego wina. Tobie będzie łatwiej i jemu tez. No ale to wasze decyzja i tylko wasza. Ściskam
Ja nie dam rady mu powiedzieć że znów będzie sam to ponad moje siły. Żałuje że się zdecydowałam byłam już silna pogodzona z życiem . Tylko ja naiwna jestem i głupia marzycielka może czas spojrzeć prawdzie w oczy i dać spokój .....nie wiem czy ktos jest mi w stanie pomóc.
 
Wiem jedno byłam silna było nam dobrze a teraz upadłam na kolana i no jak wstac. To ja namówiłam męża . Moja naiwność. Nie zna granic .... Mam nadzieję że czas minie szybko ....
 
@Jarzynka przepraszam ale nie wiesz o czym mówisz . Moje życie to koszmar nie masz pojęcia co mówisz....
Nie będę się licytować. Mam upragnione dziecko, ale mimo ze wyglada na zdrowe okazalo sie być chore. Także kolejny ciężar na mnie spadł.

Mogę tylko sobie wyobrażać jak bardzo Ci ciężko. Ostatnie co mogę Ci polecic to terapia u psychologa. Mnie troche pomaga, choc jestem na początku.
 
@basiawol Basieńko są takie chwile w życiu, że jego ciężar powala nas na kolana. To jednak nie oznacza, że z tych kolan trzeba od razu wstać. Jesteś przygnieciona bezradnością i sytuacja.
Poczułam coś takiego przy inkubatorze, kiedy jednego dnia Helenka miała rozległy wylew. 2dnia leki na wylew, które raczej nie zadziałają zaczęły niszczyc narządy i Helenka spuchla jak balonik, 3 dnia wkradła się bakteria, 4 okazało się, że ma sepsę, 5 dnia wysłałam męża do lekarza na rozmowę, bo już więcej nie byłam w stanie przyjąć. Tak, dosłownie poczułam jak życie powaliło mnie na kolana i nie miałam siły wstać. Helenka wymykała nam się z rąk a ja zastanawiałam się jak długo walczyć i czy pozwolić jej już odejść.
Potrafię zrozumieć to uczucie, choć u ciebie to inna przyczyna je wywołała. Ale ta bezradność, bezbronność i ciężar... Nie wstałam w tamtym momencie. Ty też nie musisz wstawać. Przyjdzie czas, kiedy burza w której jesteś utraci swoją siłę. Wtedy bezpiecznie i powoli będziesz się podnosić i odbudowywać wszystko, co zostało zniszczone, albo to, co uznasz za warte by to odbudować. To doświadczenie cię przemieni. Jak mówi powiedzenie " od ciebie zależy, czy wyszlifuje cię jak diament, czy zetrze na proch". Z niczym się nie spieszy. Teraz powolutku daj emocjom ujście.
A synek... Jeszcze nie wiesz, czy już na zawsze będzie sam. Co więcej ci powiem. On już nigdy sam nie będzie. Obydwojgu wam trudno to jeszcze zrozumieć, ale wasza rodzina jest duża, jest was conajmniej ośmioro. Tak, on nie może się z nimi bawić, nie dorasta z nimi fizycznie, a ty nie tulisz swoich wszystkich maluszków. Ale już nigdy sami nie będziecie.
A synowi powiedz tylko prawdę. Nie jesteś jasnowidzem i nie wiesz jak będzie. Oprzyj się na tu i teraz. Dzieci tak żyją i to rozumieją. Będzie chciał o coś zapytać, to odpowiedz, ale prosto i na temat. Nie obarczaj go swoim myśleniem o tym co by, gdyby. Może jemu ta informacja też pomoże i przestanie czuć się sam. Może to będzie dla niego odpowiedź, że modlitwa jaka zanosił została wysłuchana, choć niekoniecznie w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażał.
Oczywiście zrobisz jak zechcesz [emoji174]
 
@basiawol Basieńko są takie chwile w życiu, że jego ciężar powala nas na kolana. To jednak nie oznacza, że z tych kolan trzeba od razu wstać. Jesteś przygnieciona bezradnością i sytuacja.
Poczułam coś takiego przy inkubatorze, kiedy jednego dnia Helenka miała rozległy wylew. 2dnia leki na wylew, które raczej nie zadziałają zaczęły niszczyc narządy i Helenka spuchla jak balonik, 3 dnia wkradła się bakteria, 4 okazało się, że ma sepsę, 5 dnia wysłałam męża do lekarza na rozmowę, bo już więcej nie byłam w stanie przyjąć. Tak, dosłownie poczułam jak życie powaliło mnie na kolana i nie miałam siły wstać. Helenka wymykała nam się z rąk a ja zastanawiałam się jak długo walczyć i czy pozwolić jej już odejść.
Potrafię zrozumieć to uczucie, choć u ciebie to inna przyczyna je wywołała. Ale ta bezradność, bezbronność i ciężar... Nie wstałam w tamtym momencie. Ty też nie musisz wstawać. Przyjdzie czas, kiedy burza w której jesteś utraci swoją siłę. Wtedy bezpiecznie i powoli będziesz się podnosić i odbudowywać wszystko, co zostało zniszczone, albo to, co uznasz za warte by to odbudować. To doświadczenie cię przemieni. Jak mówi powiedzenie " od ciebie zależy, czy wyszlifuje cię jak diament, czy zetrze na proch". Z niczym się nie spieszy. Teraz powolutku daj emocjom ujście.
A synek... Jeszcze nie wiesz, czy już na zawsze będzie sam. Co więcej ci powiem. On już nigdy sam nie będzie. Obydwojgu wam trudno to jeszcze zrozumieć, ale wasza rodzina jest duża, jest was conajmniej ośmioro. Tak, on nie może się z nimi bawić, nie dorasta z nimi fizycznie, a ty nie tulisz swoich wszystkich maluszków. Ale już nigdy sami nie będziecie. A synowi powiedz tylko prawdę. Nie jesteś jasnowidzem i n8e wiesz jak będzie. Oprzyj się na tu i teraz. Dzieci tak żyją i to rozumieją. Będzie chciał o coś zapytać, to odpowiedz, ale prosto i na temat. Nie obarczaj go swoim myśleniem o tym co by, gdyby. Może jemu ta informacja też pomoże i przestanie czuć się sam. Może to będzie dla niego odpowiedź, że modlitwa jaka zanosił została wysłuchana, choć niekoniecznie w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażał.
Oczywiście zrobisz jak zechcesz [emoji174]
Nie umiem mu tego powiedzieć . Przy pierwszym poronieniu wiedział ale już nie pamieta ale te pytania rozrywały serce. To bardzo wrażliwy chłopczyk nie chce go narazac na stres. Po prostu nie mam sił walczyć już
 
reklama
Basiu u Maliny przebadaja Ciebie i meza
Oj dziewczyny najpierw terapia . Narazie nie wiem czy przybycień czy malina. Gdyby malina był bliżej to już bym nie miała problemu. Ale faktycznie plus że bada od a do z a ja nie chcę się sama zastanawiać co jeszcze . Chciałabym żeby ktoś za mnie trzymał rękę na pulsie. @iveo ile ty miałaś do niego godzin??? Mąż mówi że ogarniemy łódź tylko u na samego dojazdu z 5 -6 h w jedną strone A mój mąż to anioł mówi że jak trzeba weźmiemy pożyczkę żeby nam na nic nie zabrakło i będziemy jeździć do maliny możemy do Prxybycienia jak fachowiec od USG no i tu poszukamy kogoś na miejscu . Trzech lekarzy to nikt nie miał. Szkoda że u Maliny takie terminy bo bym zrobiła teraz badania póki mam wolne. Z nim dam radę wiem jedno będzie ciężko najciężej teraz ale liczę na pomoc psychologa a potem jak odpocznę i przerobie temat to leczenie nawet szczepienia ja już niczego się nie boje
 
Ostatnia edycja:
Do góry