reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porodowka na Markwarta i Szpital Wojskowy

bianna też po MSWiA miałam problem z karmieniem :-)
bogii mój poród trwał 5 godzin z czego przez ostatnią godz. był lekarz dyżurujący ale nie dlatego że się coś działo, ale się chyba nudził i sobie siedział i patrzył jak ja się męczę :-) W sumie moim zdaniem, podczas porodu (bez komplikacji oczywiście) najważniejsza położna, a lekarz jest zazwyczaj na moment, no i nie ma znaczenia czy jest to lekarz prowadzący ciążę, czy taki co jest akurat na oddziale.
 
reklama
W zasadzie lekarz mi w ogole nie był potrzebny w I fazie porodu. Myślę, że wręcz by mi przeszkadzał i rozpraszał. Byłam bardzo skupiona na tym by prawidłowo oddychać i efektywnie wykorzystywać każdy skurcz i nawet mojego M wywaliłam z porodówki. Poza tym nie ma co ukrywać, lekarz tylko wydaje polecenia, a położna je wykonuje. To położna sprawdza rozwarcie i nacina, przynajmniej w Bizielu i MSWiA. Lekarz wkracza tylko jak jest cc, koniecznosc użycia kleszczy czy tak jak u mnie - wyciskania.
Lekarz i neonatolog w MSWiA pojawiają sie w II fazie porodu, wcześniej nie ma konieczności, bo tutaj wszystko zależy od nas.
Zobaczycie, jak już dojdzie do porodu to zadziała instynkt i będziecie same wiedziały co robić. Ja np. miałam ochotę byc w ciszy i w ciemnym pokoju i chciałam jak najczęściej stać pod prysznicem. Najważniejsze to słuchać własnego ciała.
 
Peemka - dzięki za info. coraz bardziej utwierdzam sie ze mswia to będzie właściwy wybór.
Bianna - a podpowiadaja położne jak oddychać i kiedy przeć? miałaś "opłaconą swoją" położną?
 
Planowałam opłacic położną (w MSWiA jest taka możliwość), ale odradzał mi to mój gin i położne na wizycie w szpitalu. Okazało się, że mają rację, szkoda kasę wyrzucac bo są naprawdę życzliwe. Rodziłam na dwóch zmianach i obie panie były bardzo fajne, miłe i wyrozumiałe. Pierwsza pokazała jak ćwiczyć, jako że ja jestem po szkole rodzenia i miałam jakieś tam pojęcie o tym co robić - gdy sobie jakiś sprzęt zażyczyłam, biegiem przynosiła. Rozłożyła mi materac do ćwiczeń, podłożyła podkłady, potem mnie ocierała z krwi. Druga położna z późniejszej zmiany, gdy mówiłam, że boli, podchodziła, głaskała, wspierała. O wszystkim byłam poinformowana, zawsze pytała o zgodę czy np chcę coś na szybsze skurcze, lepsze rozwieranie szyjki, itp. Gdy podpinała do ktg to pozwalała mi skakać na piłce, co bardzo pomagało, bo normalnie każą leżeć - a wiadomo, że wtedy boli jak diabli. No i najważniejsze dla mnie - mogłam do woli siedzieć w łazience pod prysznicem :-) To naprawdę pomaga i przyspiesza poród. Nawet jak nie macie sił, by samej dojść to niech partner was zaniesie.
Co do parcia - u mnie wystąpiła ekstremalna sytuacja, skurcze parte były wymuszone bo nie było czuć tętna małej. Lekarz podkręcał oxy, jedna położna masowała piersi, inna brzuch, a kolejna mówiła jak przeć. Nie było to komfortowe, bo w końcu mi małą wycisnęli, ale to dla jej dobra. Było mi niewygodnie, zmusili mnie do leżenia i trzymania rąk pod kolanami. To jedyny przykry moment w całym porodzie. Ale jak tylko mała wyszła to przestało wszystko boleć. Zostałam nacięta, szyli mnie w znieczuleniu, a gin stał obok i opowiadał kawały dla rozluźnienia atmosfery. Później, na kontroli przyszedł i przepraszał za tak szybką akcję, ale to była konieczność.

Gdyby z Tosią było wszystko ok, to miałabym naprawdę komfortowy i szybki poród:tak:
 
Bianna, a powiedz jeszcze proszę w jakim momencie postanowiłaś, że czas już ruszyć na porodówkę i jak długo w sumie trwała akcja porodowa od momentu kiedy tam dotarłaś?
 
Dziewczyny bardzo mnie dziwi wasze negatywne nastawienie do Biziela. Ja swoich chłopców rodziłam obu w Bizielu i mam same dobre wspomnienia. Starszego jeszcze przed remontem, a młodszego już w luksusach po remoncie. Cztery lata temu na oddziale był naprawdę hardcore, dwie łazienki na oddział z czego jedna bez światła, rozklekotane łózka itp. Ale szpital to nie hotel *****. Za drugim razem to juz wszystko na poziomie łazienka przy sali, sale 2 osobowe, nowe łóżka itp. Ale to jest najmniej ważne najważniejsza jest opieka i ta była n 6. Nie miałam opłaconej położnej, ale siedziała przy nas murem, przez całe 4 godziny nie wyszła ani na minutkę. Podpowiadała, opowiadała i rozśmieszała na maxa. Miałam salę z wanną więc sobie tam leżałam jakiś czas żeby uśmierzyć ból. W drugiej fazie był lekarz i neonatologia cały czas. Po porodzie jeszcze godzinka na porodówce i do sali. Obu chłopców rodziłam w sobotę wieczoremi i w środę już byłam w domu. Trzymają po 48 godzin chyba że są jakieś przeciwskazania do wyjścia. Opieka laktacyjna super, Pani strasnie się wczuwa odpowiada na pytania instruuje męża jak moze pomóc itp. Dzieciaki są badane wszerz i wzdłuż a lekarze cierpliwi. Jedyny minus to taki ze jest to szpital akademicki więc kręci się pełno studentów i są oni też na obchodach itp,mnie to osobiście nie przeszkadza na kimś muszą się uczyć, ale wiem że dla niektórych to moze być dyskomfort. Polecam wszystkim, aktywny szybki poród, super opieka same plusy.
 
madzik_k - u mnie poród poprzedzony był falstartem. W poniedziałek byłam u gina i nie spodobało mu się moje ciśnienie. Zalecił ktg w szpitalu, tam mnie położyli na oddział. Miałam lekkie, nieregularne skurcze i rozwarcie na 1,5 palca. Na porodówkę biorą przy min. 3 cm rozwarcia. Ponieważ nic się nie działo, a nie lubię siedzieć bezczynnie w szpitalu to we wtorek wyszłam. Skurcze miałam potem całą noc co ok 15 min. Wstałam rano w środę z postanowieniem, że dziś urodzę:-)
Zaczęłam ćwiczyć tak, jak mnie nauczyli w szkole rodzenia. Wcześniej kupiłam piłkę więc skakałam i turlałam, a potem za każdym razem prysznic. I tak ok 14.00 miałam skurcze co 5 minut. Ale do szpitala pojechałam ok 17.00. Miałam już te 3 cm rozwarcia więc poszłam prosto na porodówkę. W sumie rodziłam od ok. 18.00 do 23.13, nie licząc akcji w domu.

Normalnie, gdy kobieta przyjeżdża z bólami, a nie ma jeszcze rozwarcia to zostawiają na obserwację, ja leżałam z taką na sali. Jak mimo bóli nic się nie dzieje to po kilku dniach poród wywołują. Ta dziewczyna leżała od poniedziałku, urodziła w czwartek po oxy.
Ogólnie jeżeli to 1wszy poród to najlepiej jechać, gdy częstotliwość skurczy będzie co 5 minut.
 
Mogę również potwierdzić to co pisze bianna, że w MSWiA rodzi się w naprawdę komfortowych warunkach. A co do Bizela to się niewypowiadam bo nie miałam styczności, ale słyszałam zarówno pozytywne jak i negatywne opinie.
 
Dzięki Bianna, pewnie jeszcze przez najbliższe kilka miesięcy co jakiś czas będę Cię nękać jakimś pytaniem:) Naprawdę internet to super wynalazek, gdyby nie takie fora jak nasze, to człowiek nic by chyba nie wiedział:)
 
reklama
nie rodzilam w bizielu, ale 80% opini ktore slyszalam sa bardzo złe. nawet przyszla polozna i fizjoterapeutka która prowadzila z nami zajecia w szkole rodzenia i odbywala praktyki w bizielu, miejskim i w szubinie zdecydowanie nam odradzala biziel.
 
Do góry