reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porod

Oczywiście ze byłam bardziej skupiona na sobie. Trudno nie myśleć o sobie gdy boli :) ale dziecko i to co z nim się dzieje ciagle miałam gdzieś z tylu głowy.
A bez męża bym zginęła ;) przydał się bardzo w pierwszej fazie gdy wszystko szło bardzooooo powoli- zabawial rozmowa. Donosił zimna wodę - byłam bardzo spragniona i było mi gorąco. Pomagał przy zmianie pozycji. Zwiazywał włosy i rozwiązywał. Zakładał skarpetki i ściągał ... i tak mogłabym wymieniać :) byłam bardzo kaprysna i marudna.
 
reklama
Dziewczyny, ja postanowiłam nie myśleć i nie analizować. Jasne, w 100% myśleć się nie da, ale każdy poród jest inny więc nie ma się co nakręcać ;) jeżeli kobiety decydują się na kolejne ciąże to chyba da się przeżyć ;)
 
Mnie mój mąż też się bardzo przydał, nie czułam się tam taka osamotniona. Tym bardziej, że praktycznie cały czas byłam bardzo świadoma, tego co się dzieje.
 
Moim zdaniem to w ogóle troche lepiej traktują kobietę jak ma kogoś obok siebie, tak jakby przy "świadku" bardziej się starali, może się mylę. Mnie się mąż przydał przy porodzie, czułam się spokojniejsza, choćby tyle, ale też głupią szklankę wody mi podał czy pomógł do toalety pójść i to też było dla mnie pomocne.
 
dziwne ale ja sie w ogole nie boje nawet o tym nie mysle tylko skupiam sie na dziecku zeby go zobaczyc, zobaczyc jak wyglada i szybko miec w ramionach bezpiecznego - i na tym mam zamiar ogolnie sie skupic a nie myslec o bolu czy o tym jak to bedzie bez sensu jest sobie wyobrazac cos czego sie nie przezylo- wiadomo ze boli - ale nie ja pierwsza i nie ostatnia inni dali rade to ja tez dam - wiec ogolnie moje nastawienie pozytywne, no i chce zeby T byl ze mna przy porodzie wlasnie caly czas, bo nie chce sama rodzic - wole z nim niech mi pomaga i jest tez czescia tego wydarzenia - no i to tyle :)
 
Dlaczego tak, podał mi szklankę wody kiedy tego potrzebowałam ale nie na tym powinna się zakończyć jego rola mojego mężczyzny. Nie twierdzę, że jest katastroficzny ale ma takie jazdy nie raz, że nie wyrabiam.
 
Ja się boję jak cholera.
Ale nie o siebie, nie o bol, czy o to, ze cos mi sie stanie.
Martwie sie o to, czy dziecko bez wiekszych komplikacji i przeszkód zawita po tej stronie brzucha.
Ja to przetrwam, inne daly rade, to ja tez dam.
Mysle ze zaliczylam juz niejednokrotnie bol o podobnym natężeniu (sile), bo jazda konna to sport prawie ekstremalny, a przynajmniej skoki i upadki zaliczylabym do kaskaderki ;)
Chcę już mieć to za sobą, już mieć Gabryśkę obok siebie, nie w sobie.
Chcę wiedzieć, że juz nic jej sie nie stanie, bo mam na to realny wpływ.
 
reklama
Katiusza88, u mnie w szpitalu gdzie chce rodzić robią na pewno bo nawet w spisie rzeczy mam wyszczególnione żeby przynieść 2szt lewatywy ;)
 
Do góry