reklama
V
villandra8
Gość
U mnie w szpitalu wygląda to tak
Malucha kładą na brzuszku mamy czekają aż pępowina przestanie tętnić
Przecinają pępowinę, zabierają smyka dosłownie na chwilę, mierzą, ważą
Oddają mamusi
Kładą na 2 godzinki nie ubranego malucha do mamy, przykrywają go tylko kocykiem
I tak 2 h sobie leżymy cała czas na sali porodowej
Po tych 2 h jeżeli wszystko jest ok, przenoszą mamę z dzidzią do sali poporodowej
Bardzo mi sie taki plan podoba i cieszę się,że u mnie w szpitalu się tego trzymają
U mnie dokładnie tak samo to wygląda
Po cc przynoszą maluszka najdalej po 4h i też mama ma juz potem malucha przy sobie (chyba że zażyczy sobie inaczej)
Co do żeli, to wiem, że są dwa rodzaje: jeden to Dianatal (kosztuje właśnie ok. 400 zł i mozna go nabyć samemu, ale ostatecznie o jego zastosowaniu decyduje położna/lekarz) - jego głównym zadaniem jest nadanie poślizgu i ułatwienie tym samym wyjścia dziecku.
Drugi rodzaj, stosowany w szpitalach (u mnie wiem, że odpłatnie), to żel z prostagladyną (dokładnej nazwy nie pamiętam - coś na O albo P...) - ten żel generalnie zmiękcza szyjkę (polecany, kiedy poród trzeba wywołać, albo są skurcze, ale szyjka jest szczelna - dlatego uważam, że powinien być za free) i przyspiesza jej rozwieranie (na pewno warto rozważyć przed podaniem oksytocyny, jeśli poród musi być wywołany - moje skromne zdanie).
Masaż wskazany owszem, ale przede wszystkim krocza - odcinek między pochwą a odbytem - pomaga uelastycznić mięśnie i może pomóc ochronić krocze (także to, co pisała atomówka ); za szyjkę zdecydowanie bym się nie brała (no i fakt - raczej ciężko by nam było do niej sięgnąć ;-))
Poród w domu - zdecydowanie nie Nigdy nie wiadomo, jaki będzie przebieg porodu - nie chcę nikogo straszyć, ale czasem są sytuacje, w których cenna jest każda sekunda (w szpitalu są lekarze i sprzęt, których w domu próżno szukać). Zupełnie pomijam fakt, że ja np. mam do spzitala ponad 30 km, więc w razie W minimum godzina zanim karetka dojedzie i wróci z powrotem do szpitala...
Tekst olavip - jak najbardziej mi znany; warto mieć świadomość po co nasz ból i że to nie tylko dla nas wysiłek. Warto również wiedzieć, że ten ból jest dziecku także potrzebny - inaczej nie byłoby skłonne wychodzić z brzuszka, bo i po co skoro miałoby w nim komfortowe warunki po wiek wieków (skurcze je wyganiają po prostu). I nie ma się co martwić, bo natura już to dobrze wykombinowała - trzeba się tylko skupić na ułatwieniu tej drogi - kwestia właściwego oddechu, żeby pomóc zarówno dziecku jak i sobie - macica wykonuje podczas porodu tytanową pracę, a ponieważ jest mięśniem, jak każdy mięsień podczas wysiłku potrzebuje tlenu, żeby się wolniej męczyć (ten sam tlen dodaje energii dziecku i o tym nie wolno nam zapominać).
I pamiętajcie - damy radę.
V
villandra8
Gość
nefi może ja powinnam mieć jakiegoś doradcę zawodowego jak się na kształcenie decydowałam, zamiast tak w ciemno, a teraz co rusz odkrywam nowe powołania ;-):-)
A tak serio, to należę do gatunku tych, dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna
No i nawet w najgorszej sytuacji sobie powtarzam, że nie jest jeszcze tak źle, bo przecież mogło być gorzej (i cieszę się, że właśnie nie jest) - inaczej chyba juz dawno życie by mnie załamało. A tak to jestem jakaś odporna na wszystkie przeciwności - nawet w chwilach wielkiego załamania pobeczę, poużalam się, posmęcę, potem przychodzi faza "ależ jestem wściekła!" a na koniec tę wściekłość przekuwam w energię do działania - "no przecież musi być lepiej" (i lepiej mi wtedy nie stawać na drodze ).
Do odważnych świat należy, a co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Poród to naprawdę pikuś ;-) Będziemy jęczeć, psioczyć, ale po kilku, może kilkunastu godzinach nie będziemy tego nawet pamiętać, za to tulić w ramionach nasze szczęścia ukochane:-)
A tak serio, to należę do gatunku tych, dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna
No i nawet w najgorszej sytuacji sobie powtarzam, że nie jest jeszcze tak źle, bo przecież mogło być gorzej (i cieszę się, że właśnie nie jest) - inaczej chyba juz dawno życie by mnie załamało. A tak to jestem jakaś odporna na wszystkie przeciwności - nawet w chwilach wielkiego załamania pobeczę, poużalam się, posmęcę, potem przychodzi faza "ależ jestem wściekła!" a na koniec tę wściekłość przekuwam w energię do działania - "no przecież musi być lepiej" (i lepiej mi wtedy nie stawać na drodze ).
Do odważnych świat należy, a co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Poród to naprawdę pikuś ;-) Będziemy jęczeć, psioczyć, ale po kilku, może kilkunastu godzinach nie będziemy tego nawet pamiętać, za to tulić w ramionach nasze szczęścia ukochane:-)
Bozienka24
Fanka BB :)
Amandla super ja tak cc dobrze niewspominam wogole to ja dopiero po 7 dniach moglam sie wyprostowac takze niepolecam hehehe ale kolezanka tez teraz rodzila cc miala i tak jak amandla mowi ze rewelacja hmm moze ja jakas inna jestem
reklama
*Doris*
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 17 Październik 2007
- Postów
- 1 096
Amandla - dobrze, że rana już nie boli. Ja pamiętam, że pobyt w szpitalu po cc był koszmarny, a po jednej w nocy w domu ból odszedł momentalnie.
Jeśli chodzi o poród w domu - po moich doświadczeniach wiem, ze nigdy w życiu. U mnie cała ciąża przebiegała prawidłowo i poród się zaczął prawidłowo - nie było oznak, że w łożysku był zawał. Lekarze mówią, że najczęściej wychodzą takie sprawy w drugiej fazie porodu (parcia).
Masaż szyjki - miałam. Położna wkłada palec i w trakcie skurczu masuje szyjkę - ponieważ same skurcze bolą, to nie wspominam, że masaż jest jakiś szczególnie bardziej bolesny.
Jeśli chodzi o poród w domu - po moich doświadczeniach wiem, ze nigdy w życiu. U mnie cała ciąża przebiegała prawidłowo i poród się zaczął prawidłowo - nie było oznak, że w łożysku był zawał. Lekarze mówią, że najczęściej wychodzą takie sprawy w drugiej fazie porodu (parcia).
Masaż szyjki - miałam. Położna wkłada palec i w trakcie skurczu masuje szyjkę - ponieważ same skurcze bolą, to nie wspominam, że masaż jest jakiś szczególnie bardziej bolesny.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 1
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 16
- Wyświetleń
- 14 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 11 tys
Podziel się: