reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porod w szpitalu Ujastek

No Laseczki, mój mały Patryk pospieszył się, widocznie nie chciał być wiecznie młody i obchodzić urodzin co 4 lata. Dostałam skurczy w nocy z 26 na 27 i rano pojechałam na Ujastek - tam dość szybko mnie przyjęto, kroili mnie jako drugą mimo, że nie planowaną na ten dzień. Super wkłucie w kręgosłup nie bolało nic a nic, a głos doktora Jarząbka działał kojąco (facet powinien pracować w innej branży bo jego ciepły głos potrafi zdziałac cuda). O 9.31 juz było po wszystkim - maleńki był już na świecie 53cm i 2980 gr. Kolosem nie był ale za to płucka ma mocne :).
Sama cesarka - rzeczywiście ciągnięcie ugniatanie przy wyjmowaniu małego, ale to tylko odczucia bez reakcji, bez bólu. Potem na patologię na salę, gdzie czekałam aż odrętwienie minie - godzina dreszczy po znieczuleniu ( mogłam robić za wzbudzacz fal tak szczękałam zębami). Ogólne odczucia - nie jest źle, boli pionizacja, chociaż to taki piekąco-ciągnący ból. Da się przeżyć. Gorzej jak się karmi i macica się obkurcza - wtedy p.bólowe jak najbardziej. Nie żałowano morfiny, ketonalu i innych środków. Każdy kolejny dzień jest lepszy od poprzedniego. Teraz jestem z małym żarłokiem tydzień po cesarce i już tylko boli przy gwałtowniejszym podnoszeniu z łóżka. Nie ma problemów ze schylaniem, podnoszeniem małego itp. Rana bardzo nisko, nawet niskie bikini można ubrać. Waga leci na łeb na szyje.
Ogólne wrażenia bardzo pozytywne, dobra opieka, leki bez problemów, pomoc doradcy laktacyjnego (przydała się bo mleko mi szło uszami- a raczej tężało z nadmiaru :)) nawet mają zamrożone liście kapusty.
Poza tym zapomina się o tym, że boli jak się ma małego przy sobie:)
Trzymajcie się laseczki .
 
reklama
Corvi, gratuluję :-). I dzięki za tyle informacji. U mnie chyba niestety też szykuje się CC, ale jeszcze trochę czasu przede mną. Dobrze przeczytać coś pokrzepiającego :-). Trzymajcie się ciepło i zdrowo.
 
Corvi, serdecznie Ci gratuluję przyjścia na świat Patryczka:-)
Jak miło poczytać coś krzepiącego o tym szpitalu, nastawiłam się na niego na samym początku, bo raz ze bliziutko, dwa że komfortowo, ale te opinie na necie o personelu...............................:no:aż strach się bać, na dzień dzisiejszy mówię stanowczo NIE szpitalowi UJASTEK, ale może jeszcze spróbuję jeszcze podejść do niego jakoś z innej strony, mianowicie przejdę się na oddział i wprost może zapytam jakieś mamusie, jakie mają odczucia. Sama nie wiem, z jednej strony bym chciała, a z drugiej jakoś nie widzi mi się leżeć na oddziale, gdzie patrzą na mnie jak na "zajmującą łóżko"!
 
witam!
po moich poprzednich wpisach i przemyśleniach "z dystansem czasu" chciałam dolać nieco goryczki do moich optymistycznych poprzednich wpisów.
Rozmawiałam dzisiaj z położną z Kopernika, żeby zweryfikować to co mi się w szpitalu Ujastek nie podobało-zapytałam czy to co mi się nie podobało jest normą czy po prostu się czepiam.
O co chodzi... a mianowicie:
W czasie moich 3 dni pobytu w szpitalu Ujastek ani razu, nikt nie przedstawił się wchodząc do sali. Do dzisiaj nie wiem jak nazywała się położna która odbierała poród, gdyby nie wpis w wypisie nie wiedziałabym jak nazywał się lekarz położnik.
Kiedy byłam w sali przedporodowej, porodowej, poporodowej, każdy wchodził bez pukania jak do obory nie mówiąc kim jest, po jaką cholerę przyszedł co zamierza ze mną robić po co i dlaczego. Anestezjolog dająca ZZO przyszła z pielęgniarką-dopóki jedna nie siadła za moimi plecami i druga stała nie wiedziałam kto jest lekarzem a kto pielęgniarką. Nie ma zwyczaju (jestem na to wyczulona i dobrze pamiętam) noszenia identyfikatorów. Komunikacja opierała się głównie na wydawaniu poleceń, bez objaśnień.
-proszę usiąść, wygiąć plecy, położyć się tak, siak, iść pod prysznic, wyjść spod prysznica itd, zamiast informacji co mam robić, po co i co w tym czasie będzie robił lekarz
nawet podczas obchodu ordynatora (tak w każdym razie zgadłam bo był na obchodzie z liczną "świtą" wszystkich możliwych ludzi z personelu-nie wiem czy to byli lekarze, studenci czy kumple z pokera) nie przedstawił się o pukaniu do sali nie wspomnę
O stanie dziecka zostałam poinformowana dopiero po tym jak przypadkiem usłyszałam 24h po porodzie że dostała 5 pktów (rozmowa między lekarzem a pielęgniarką na obchodzie pediatrycznym) i zawołałam żeby do mnie wróciły i powiedziały co się dzieje z dzieckiem, dlaczego tyle punktów i kiedy je dostanę z inkubatora. Wcześniej miałam powiedziane że dostała 8 punktów (ale w 1 minucie było 5 a dopiero później 8) i że się "dogrzewa".

Wracając do samego porodu: został zastosowany tzw Chwyt Kristellera, który jest podobno zabroniony(piszę "podobno" chociaż wiem że na pewno jest zabroniony ale co z tego...), lekarz całym ciałem opierał się na moim brzuchu przedramieniem i łokciem wypychając malutką kiedy ja parłam. mała dostała 5 punktów w "Umiarkowanej zamartwicy okołoporodowej" fakt faktem dziecko teraz jest zdrowe (po kontrolach USG przezciemiączkowym, wizytach kontrolnych u neurologa), i urodziło się dzięki temu w ciągu 10 minut od przyjścia na salę porodową, ale po co mówi się nam na szkole rodzenia w Ujastku i na dniach otwartych że się tego nie stosuje skoro się stosuje :no: W trakcie między 2 a 3 parciem jęknęłam tylko "musi mnie pan tak naciskać?", bo nie byłam w stanie protestować i byłam przerażona że dziecku spada tętno, na co powiedział że musi...
Wcześniej ogłaszałam mężowi że jak coś takiego się zdarzy to ma wkroczyć do akcji i powstrzymać lekarza bo grozi to poważnymi konsekwencjami-jak przyszło co do czego to ja nie mogłam w szoku protestować,a mąż na porodową salę nawet nie wszedł...


reasumując: w dalszym ciągu podtrzymuję wszystko co poprzednio napisałam, kolejne dziecko też tak pójde rodzić (jeśli los bedzie łaskawy) ale trzeba reagowac na zwykłe chamstwo jakim jest nie informowanie o zamierzeniach wobec pacjentki, nie pukanie przed wejściem, nie przedstawianie się. Może personelowi przydał by się jeszcze jakiś kurs komunikacj z pacjentką? Czy identyfikatory nie sa jakoś obowiązkowe w szpitalach?
 
Ostatnia edycja:
Katerinka_2 podpisuje się obiema rękami pod tym co napisałaś. Miałam takie same odczucia co Ty.
A Chwyt Kristellera przy moim porodzie również zastosowano, dopiero po wszystkim wyczytałam że jest zabroniony....teraz już będę wiedziała ale co z tego...
_basiek_ja miałam 3 swoje koszule nocne, prawdę mówiąc nie wiem czy tam dają.
 
basiek: trzeba mieć swoje ubranko do rodzenia-ja rodziłam w wygodnej bardzo ciemno fioletowej koszuli nocnej-nie groziło to niespieralnymi plamami z krwi :tak:
 
Katerinka_2, to rzeczywiście kiepskie zasady panujące w Ujastku. Może pozostało to jeszcze ze starych czasów - kiedyś takie traktowanie pacjenta było niestety normalne. I chyba ludzie się do tego przyzwyczaili. Ja sama jeszcze niedawno byłam w ciężkim szoku, kiedy przy pierwszej wizycie u nowego stomatologa słyszałam co chwilę co zamierza zrobić i po co to i co zrobi później i czy będzie bolało ;-). Chyba w niektórych miejscach po prostu dobre maniery i ludzkie odruchy przychodzą z czasem.
Tak ogólnie to i tak - w porównaniu do opinii sprzed 2-3 lat - obecne opinie o Ujastku są dużo lepsze. Może trzeba znaleźć jakiś sprytny sposób na zmianę ich zachowania? :-D Jak wejdą - samemu się przedstawić ;-).
Dobrze, że z Twoim Maleństwem jest wszystko w porządku. Ja nie znam się na tym w ogóle, ale może to, co zrobił ten lekarz uratowało życie Kruszynce? Kto to wie...
 
Rozmawiałam dzisiaj z położną z Kopernika, żeby zweryfikować to co mi się w szpitalu Ujastek nie podobało-zapytałam czy to co mi się nie podobało jest normą czy po prostu się czepiam.
O co chodzi... a mianowicie:
W czasie moich 3 dni pobytu w szpitalu Ujastek ani razu, nikt nie przedstawił się wchodząc do sali. Do dzisiaj nie wiem jak nazywała się położna która odbierała poród, gdyby nie wpis w wypisie nie wiedziałabym jak nazywał się lekarz położnik.
Kiedy byłam w sali przedporodowej, porodowej, poporodowej, każdy wchodził bez pukania jak do obory nie mówiąc kim jest, po jaką cholerę przyszedł co zamierza ze mną robić po co i dlaczego. Anestezjolog dająca ZZO przyszła z pielęgniarką-dopóki jedna nie siadła za moimi plecami i druga stała nie wiedziałam kto jest lekarzem a kto pielęgniarką. Nie ma zwyczaju (jestem na to wyczulona i dobrze pamiętam) noszenia identyfikatorów. Komunikacja opierała się głównie na wydawaniu poleceń, bez objaśnień.
-proszę usiąść, wygiąć plecy, położyć się tak, siak, iść pod prysznic, wyjść spod prysznica itd, zamiast informacji co mam robić, po co i co w tym czasie będzie robił lekarz
nawet podczas obchodu ordynatora (tak w każdym razie zgadłam bo był na obchodzie z liczną "świtą" wszystkich możliwych ludzi z personelu-nie wiem czy to byli lekarze, studenci czy kumple z pokera) nie przedstawił się o pukaniu do sali nie wspomnę
O stanie dziecka zostałam poinformowana dopiero po tym jak przypadkiem usłyszałam 24h po porodzie że dostała 5 pktów (rozmowa między lekarzem a pielęgniarką na obchodzie pediatrycznym) i zawołałam żeby do mnie wróciły i powiedziały co się dzieje z dzieckiem, dlaczego tyle punktów i kiedy je dostanę z inkubatora. Wcześniej miałam powiedziane że dostała 8 punktów (ale w 1 minucie było 5 a dopiero później 8) i że się "dogrzewa".

Wracając do samego porodu: został zastosowany tzw Chwyt Kristellera, który jest podobno zabroniony(piszę "podobno" chociaż wiem że na pewno jest zabroniony ale co z tego...), lekarz całym ciałem opierał się na moim brzuchu przedramieniem i łokciem wypychając malutką kiedy ja parłam. mała dostała 5 punktów w "Umiarkowanej zamartwicy okołoporodowej" fakt faktem dziecko teraz jest zdrowe (po kontrolach USG przezciemiączkowym, wizytach kontrolnych u neurologa), i urodziło się dzięki temu w ciągu 10 minut od przyjścia na salę porodową, ale po co mówi się nam na szkole rodzenia w Ujastku i na dniach otwartych że się tego nie stosuje skoro się stosuje :no: W trakcie między 2 a 3 parciem jęknęłam tylko "musi mnie pan tak naciskać?", bo nie byłam w stanie protestować i byłam przerażona że dziecku spada tętno, na co powiedział że musi...
Wcześniej ogłaszałam mężowi że jak coś takiego się zdarzy to ma wkroczyć do akcji i powstrzymać lekarza bo grozi to poważnymi konsekwencjami-jak przyszło co do czego to ja nie mogłam w szoku protestować,a mąż na porodową salę nawet nie wszedł...


reasumując: w dalszym ciągu podtrzymuję wszystko co poprzednio napisałam, kolejne dziecko też tak pójde rodzić (jeśli los bedzie łaskawy) ale trzeba reagowac na zwykłe chamstwo jakim jest nie informowanie o zamierzeniach wobec pacjentki, nie pukanie przed wejściem, nie przedstawianie się. Może personelowi przydał by się jeszcze jakiś kurs komunikacj z pacjentką? Czy identyfikatory nie sa jakoś obowiązkowe w szpitalach?

hmmm, leżałam w drugiej ciąży na patologi ciąży na Kopernika. I nie pamiętam, aby którakolwiek z położnych czy lekarzy się przedstawił. Mało tego, mają tak olewackie podejście do pacjenta że nie spotkałam tego nigdzie.
Fakt, Ujastek ma wiele minusów, ale to co przeszłam na Kopernika nijak się ma do tego co jest na Ujastku. Dlatego jak słyszę położną z Kopernika krytykującą inny szpital to zaczynam się denerwować... Pamiętam, jak dziś że położnym z Kopernika daleko było do przestrzegania zasad bezpieczeństwa (chodzi np. o mycie rąk po badaniu pacjentki) a gdzie tu mowa o przedstawianiu się...
 
reklama
No to co pacjentka to opinia. Co pielęgniarka czy lekarz to inne doświadczenie. Co inny humor to inne traktowanie. A może właśnie w celu "wyrównania poziomu opieki" Ujastek zamieścił na stronie ankietę: oceń nasz personel – Szpital Położniczo-Ginekologiczny UJASTEK – Bezpiecznie. Bez bólu. Bezpłatnie. . I chyba powinno się z niej korzystać, żeby jednak podsuwać pomysły. Na przykład to przedstawianie się. Albo chociaż noszenie identyfikatorów. Bo w sumie to jestem w stanie uwierzyć, że przy takim przerobie lekarze nie pamiętają pacjentek a chyba głupio się codziennie w każdej sali przedstawiać :-D.
 
Do góry