reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Holandii 2011

Hej :) tak was poczytuje i chce cos dodac od siebie :)

Ja rodzilam w domu i porod szedl super bez zadnych komplikacji a mimo tego polozna pare razy pytala sie czy czasem nie chce do szpitala (oczywiscie powiedziala ze akcja idzie sprawnie i szybko i radzilaby zostac w domu ale ze jak powiem tylko slowo to dzwonimy po ambulans i do szpitala) ... I tak samo wczesniej przed porodem jeszcze na wizycie polozna mi mowila ze jak beda jakies kompilkacje czy sama zdecyduje ze jednak chce do szpitala to wciagu dnia pojedziemy ambulansem bo szybciej jakby korki byly a w nocy autem (nie pytala czy mam auto) bo szybciej niz czekac na ambulans...
O ile dobrze wiem to jak ktos rodzi w szpitalu to i tak chyba najpierw do domu przyjezdza polozna sprawdzic czy to juz czas czy nie, wiec wydaje mi sie ze moze zadzwonic po ambulans... albo tez kiedys slyszalam ze mozna poprosic polozna prowadzaca zeby towarzyszyla w szpitalu wiec chyba i moglaby zawiesc do tego szpitala skoro i tak najpierw do domu przyjezdza ...

Ale sie rozpisalam hehe :-D
 
reklama
aaa i jeszcze dodam ze ja wlasnie balam sie tej drogi do szpitala w skurczach i tego powrotu z obolalym kroczem hehe (jak to ostatnio moja kolezanka powiedziala ze urodzic dziecko to tak jakby przecisnac arbuza przez cytryne :) ) ... a tak jak dostalam skurczy to nigdzie sie niespieszac poszlam pod prysznic, umylam glowe, odolilam sie ... pozniej jak juz skurcze dawaly bardziej popalic to lezalam w wannie (mialam wtedy skurzce co 5min i w tej przerwie 5minutowej na przemian dzwonilam to do mamy to do taty, bo jak lapal skurcz to nie moglam gadac hehe) ... pozniej znowu wzielam wanienke... jakis taki luz psychiczny... po porodzie poszlam pod swoj prysznic, pozniej z corcia juz lezalysmy w sypialni w swoim lozku i nigdzie nie musialam sie ruszac, nawet szczeze powiem niewyobrazam sobie po porodzie gdzie kolwiek ruszac... drugi raz tez rodzilabym w domu :)
No i do tego polozne (bo mialam polozna i starzystke) byly super, traktowaly mnie jak krolowa i obchodzily sie ze mna jak z jajkiem :) po porodzie juz miala podane kanapeczki z dzemem i herbatke, oczywiscie mnie nakarmily bo ja mialam przytulac corcie do cycka hehe wszystko posprzataly, wstawily pranie, przygotowaly spanie dla Lucy, pokazaly jak mam mala przewijac, upewnily sie ze napewno wszystko wiem i ze ze wszystkim sobie poradze i dopiero wyszly... Ja porod wspominam super :) (oczywiscie pomijajac skurcze hehe) ...
 
Witam Was :)

W końcu udało i się znaleźć forum o rodzeniu w Holandii. Zazwyczaj siedzę na forum, gdzie lwia część dziewczyn rodzi w PL. Ja zamierzam rodzić w Geboortecentrum Sophia w Rotterdamie. Moje pierwsze wrażenie, jak tam byłam wypełniać formularz, było bardzo pozytywne. Jestem ciekawa, czy któraś z Was tam rodziła i jakie ma wspomnienia z tym związane?
 
Witam dziewczyny!

Jestem nowa na tym forum. Na początek krótko przedstawię moją historię.
Mam na imię Mariola W Holandii mieszkam od 2008 roku.
W 2008 byłam w ciąży i poroniłam w 6 tc . Poszłam do lekarza który stwierdził, że nie ma powodu do obaw, że skoro zaszłam w ciąże to nie będzie problemu z ponownym zajściem.
W 2009 dostałam zapalenia jajników. Wylądowałam w szpitalu gdzie przepisali mi antybiotyki i wypuścili do domu.
Staraliśmy się około roku bez skutku ( czy mogło być powodem zapalenie jajników? Może któraś z was wie? )
Poszłam do lekarza który skierował mnie i mojego męża na badania ( ja miałam badanie krwi i usg czy od środka jest wszystko ok a mąż miał badanie nasienia )
Ja wyniki miałam dobre a u męża wyszło obniżenie ilości nasienia. Dostaliśmy poradę odnośnie zdrowego trybu życia ( zdrowe odżywianie, rzucenie używek itp. )
Staraliśmy się choć nie było widać efektu.
Pod koniec 2011 zaszłam w ciążę. W 10tc byłam na usg (30 grudzień) i wykazało że nie było słychać bicia serduszka ponieważ dalszy rozwój dzidziusia zatrzymał się na 7,5tc .
W momencie kiedy położna powiedziała, że nie słyszy serduszka do mnie już nic nie docierało, próbowała nas "pocieszyć" ( z lekkim uśmiechem na twarzy!!! ) mówiąc,że ona też poroniła ( ale w takim momencie to nie jest pocieszenie ) w końcu wręczyła nam ulotkę o poronieniu i powiedziała, że w poniedziałek zadzwonią co dalej robić a potem uprzejmie czekała aż wyjdziemy.
Pani olała sprawę i nie zadzwoniła. W ten sam dzień byliśmy u lekarza domowego gdzie lekarka powtórzyła mi test ciążowy ( wynik już negatywny ) pytała czy mam jakieś bóle co by wskazywało, że ma nastąpić poronienie ( jednak takich nie miałam ) dała mi skierowanie do gina. W poniedziałek po wizycie u lekarza domowego zaczęłam krwawić.
W środę 04.01 byliśmy u gina. Zrobił mi usg i okazało się, że nie do końca wszystko się usunęło i dostałam tabletki dopochwowe i do domu. Po badaniu rozmawialiśmy z lekarzem pytaliśmy czy są jakieś leki ( bo o takich czytałam ) żebym mogła utrzymać kolejną ciążę. Stwierdził, że nie i mogę ronić chociażby 5 razy i to jest normalne. Powiedzieliśmy, że nie chcemy przechodzić tego samego jeszcze trzeci raz na co stwierdził, że wtedy mamy się przestać starać o dziecko. W piątek 05.01 miałam kolejne usg żeby sprawdzić czy wszystko się oczyściło.
Jesteśmy zapisani na kolejną wizytę do gina ale już innego 28.03.


Moja prośba do Was. Jeżeli któraś z Was również poroniła i robiła badania w Holandii. Jakie robiłyście badania i jak te badania nazywają się po holendersku to proszę o pomoc. Znam trochę język holenderski ale z określeniami medycznymi mam problem.
Może znacie jakiegoś dobrego ginekologa w okolicy Veenendaal.

Z góry dziękuję.
Pozdrawiam
 
Megawatek, witaj na forum,
jestem zszokowana opieszaloscia lekarzy, na ktorych trafilas. bardzo mi przykro z powodu Twoich poronien, mam nadzieje,ze uda Ci sie wkrotce doczekac upragnionego maluszka! :tak:
moja kolezanka mieszkajaca w holandii starala sie o dziecko i wiem, ze miala jakas terapie, po ktorej zaszla w ciaze blizniacza, ale niestety tez poronila..
wiem, ze w polsce kobiety dostaja dopochwowo luteine, czy cos? ale niestety nie wiem, jak to tu wyglada..

nie wiem, na jakim poziomie jest Twoj holenderski, ale takie cos znalazlam :

http://mens-en-gezondheid.infonu.nl...t-zwanger-worden-oorzaken-en-oplossingen.html
 
Ostatnia edycja:
Dziękuję za odpowiedź i link na pewno się przyda.
Mam nadzieję, że wizyta na którą czekam przyniesie jakiś efekt. Mam informację od dziewczyn z PL odnośnie badań i leków ( wiem jak to jest w Polsce ). Albo miałam takiego pecha albo tutaj jest takie podejście lekarzy do poronień i problemów z ciążą. Jak wspomniałam lekarzowi o lekach to stwierdził, że nie pomagają a jak poprosiłam o badania to za wcześnie i nie ma potrzeby bo to normalne.
 
Nie byłam u lekarza w Polsce ponieważ bywam tam bardzo rzadko. Obydwie ciąże obumarły. Nie wiem dlaczego. Nie miałam robionych żadnych badań po poronieniu. Za pierwszym razem zrobili mi chociaż badanie krwi czy hormony wracają do normy i usg a za drugim razem tylko usg czy się oczyściło i nic więcej.
Liczę, że ten lekarz skieruje mnie na jakieś dalsze badania.
A Ty rodziłaś w Holandii czy w Polsce?
 
reklama
Megawatek, ja rodzilam pierwsza coreczke w polsce, a dwie mlodsze w holandii.
wg mnie (choc sie nie znam, ale tak mysle) powinnas miec zrobione kompleksowe badania, zeby rozpoznac przyczyne poronien. moze byc bardzo duzo powodow, jakies wady ginekologiczne, czy brak rownowagi hormonalnej.. czy prosilas o takie badania swojego ginekologa?
 
Ostatnia edycja:
Do góry