reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Poród w Holandii 2011

Muffinku, w holandii nigdy nie nacinaja krocza. wg mnie oczywiscie nie zawsze trzeba nacinac, ale czasem trzeba.

Ja byłam nacinana, ale musiałam być nacięta, bo Janek przy końcówce utknął, miał źle ułożoną główkę przy samym już wyjściu. W Polsce z tego co się orientuję nacinają podczas skurczu, więć podobno się nic nie czuje. Tutaj dodatkowo znieczulili miejsce, tak samo ponownie znieczulili miejsce przy zszywaniu, więć totalnie nie czułam cięcia i szycia.

Ja podjęłam decyzję o porodzie w szpitalu, bo wiedziałam, że bezpieczniej się będę czuła mając blisko całą tą aparaturę i zespół lekarzy, specjalistów pod ręką. I dobrze się stało, bo końcówka się lekko skoplikowała: cięcie, lekkie wspomaganie wygobycia Jańka pompką...no i wzięłam lekkie znieczulenie podczas porodu. Jakbym rodziła w domu to na koniec bym musiała jechać ambulasem na sygnale pewnie. Mały problem, który rozwiązali w szpitalu w kilka minut, w domu okazałby się wielkim problemem...a czas się bardzo liczył.

Jenak sporo się nasłuchałam, naczytałam o porodach w domu i jestem do nich znacznie przychylniej nastawiona niż jak tutaj świeżo przyjechałam. Jak powiedziała mi jedna położna, kobieta rodząca w domu i ta sama kobieta rodząca w szpitalu zachowuje się całkiem inaczej...bo w domu jest panią sytuacji, jest spokojniejsza, pewniejsza siebie i do samego końca może robić co chce, zmieniać pozycje, leżeć, chodzić, stać.
 
reklama
Dziewczyny mam pytanie. Jak tutaj w Holandii wygląda sprawa z cc? Często robią, czy tylko w sytuacji zagrożenia dziecka? No i jak to jest jak miało się już jedno cc. Z założenia kolejny poród to też cc, czy najpierw próby naturalnie?
 
czesc MagdaFranek, tu bardzo rzadko robia cc, o ile nie trzeba z koniecznosci. ja mialam pierwsza cesarke, a drugie juz bylo silami natury, i to po roku wlasciwie. jak masz jakies pytania, to pisz. Jesli mialas juz jedna cesarke, to na pewno bedziesz w szpitalu musiala rodzic, a nie tak jak wiekszosc babeczek w holandii, w domu. pozdrowienia!
 
A mi z cc tutaj to ręce opadają :-(, ja mam wskazania od kardiologa ale i tak nie wiadomo czy mi zrobią, może jeszcze kardiologa namówią żeby co innego napisał...beznadzieja!!!
Opieka nad ciężarną też kiepska.
 
No właśnie pierwszy poród to cesarka. Zaczęło się normalnie, odeszły wody , skurcze, szpital. W szpitalu dostałam takich bóli krzyżowych, że sama przestawałam oddychać z bólu a mały zaczął tracić tętno. Szybko stół operacyjny i cesarka. To było w Polsce, grudzień 2009r. Teraz jestem w Holandii od lutego 2011 i nie wiem, czy na poród wracać do Polski, czy tu rodzić.
 
A mi z cc tutaj to ręce opadają :-(, ja mam wskazania od kardiologa ale i tak nie wiadomo czy mi zrobią, może jeszcze kardiologa namówią żeby co innego napisał...beznadzieja!!!
Opieka nad ciężarną też kiepska.


Aniu nie wiem dokladnie co tam u ciebie sie dzieje ale skoro jestes niezadowolona z opieki prenetalnej dlaczego nie poszukasz innej poloznej???
Masz takie prawo - po co sie meczysz!

Ja naprawde swoje polozne /2 porody tutaj- cala trojka 11dni pi terminie/ moglabym po tylku calowac za to jakie byly od pierwszego do ostatniego dnia, ... ;)
 
Ja chodzę do lekarza, u położnej byłam tylko raz i powiedziała że gin. się będzie mną zajmował. Ta położna, u której byłam raz to naprawdę fajna i doświadczona babka, dużo lepsza niż lekarz domowy(miałam problem i byłam u domowego i u niej) i Ci asystenci, do których chodziłam na początku;)))) Mam wrażenie że tutaj położne są lepsze niż lekarze w prowadzeniu ciąży.
Teraz w piątek mam wizytę u jakiegoś profesora, zobaczymy jaki będzie...
 
Aaaa no tak...gin czasami umie byc wredny - Ann czesto narzekala na tych swoich 8 bo zaden nic konkretnego nie wiedzial...pocieszajacy jest fakt ze juz niedaleko masz do konca, nie? ;))
 
No niedaleko do mety;)))
Ginekolodzy tutaj za dużo czasu mają;))) ciągle się naradzają i żaden konkretnie nic nie powie, jakby się bali podejmować decyzji sami.Ale to nie tylko ginekolodzy, innej specjalności też, bo łącznie byłam u 3 specjalistów tutaj i każdy musiał się konsultować itp..

MagdaFranek jeśli chodzi Ci o cięcie to nie zrobią Ci tylko dlatego że miałaś już jedno cięcie.Będziesz rodziła siłami natury tutaj.Położne są tutaj super doświadczone.
 
reklama
Tak, zgadza się położne tutaj są super, bardzo doświadczone. Ja z mojego biura położnych byłam bardzo zadowolona. Bezstresowe podejście, spokojnie, pogodnie i fachowo. Bardzo też cierpliwe, ponieważ na każde spotkanie przynosiłam kartkę z długą listą pytań....aby dowiedzieć się jak najwięcej jak to tutaj działa w Holandii.

Co do ginekologów, to nie miałam z nimi na razie tutaj przygód...jedynie podczas samego porodu, bo rodziłam w szpitalu, w OLVG w Amsterdamie i odbierała mój poród młoda i przesympatyczna pani doktor z Niemiec. Byłam z niej bardzo zadowolona, jak z położnej szpitalnej, dość szorstkiej, ale bardzo konkretnej podczas porodu, co też w takich sytuacjach się sprawdza.

Miałam jedynie pewnie żal do moich położnych, które prowadziły cały mój poród....że nie pojechała ani jedna ze mną do szpitala. W tym czasie rodziła też druga ich pacjentka i ta położna, która w tym dniu miała, że tak pwoiem dyżur w terenie raz była u mnie, raz u niej...no i na koniec jak ja zdecydowałam się już na szpital, to mnie zostawiła i pojechała do tej drugiej, choć tamta też miała rodzić ostatecznie w szpitalu....no ale ja powiedziałam, że biorę lekkie znieczulenie, a wtedy automatem poród staje się "medyczny" i kontrolę przejmuje położna szpitalna...choć nie znaczy to, że moja położna nie może mi towarzyszyć.

Śmiesznie też wyszło, bo w tym moim biurze było 5 położnych i 1 asystentka...poznałam wszystkie, oprócz 1, którą poznałam dopiero 2 dni przed rozwiązaniem, na ostatniej wizycie i to akurat ona miała dużur "terenowy" w tym dniu, kiedy rodziłam:tak: heh
 
Do góry