Iguana_
Fanka BB :)
Muffinku, w holandii nigdy nie nacinaja krocza. wg mnie oczywiscie nie zawsze trzeba nacinac, ale czasem trzeba.
Ja byłam nacinana, ale musiałam być nacięta, bo Janek przy końcówce utknął, miał źle ułożoną główkę przy samym już wyjściu. W Polsce z tego co się orientuję nacinają podczas skurczu, więć podobno się nic nie czuje. Tutaj dodatkowo znieczulili miejsce, tak samo ponownie znieczulili miejsce przy zszywaniu, więć totalnie nie czułam cięcia i szycia.
Ja podjęłam decyzję o porodzie w szpitalu, bo wiedziałam, że bezpieczniej się będę czuła mając blisko całą tą aparaturę i zespół lekarzy, specjalistów pod ręką. I dobrze się stało, bo końcówka się lekko skoplikowała: cięcie, lekkie wspomaganie wygobycia Jańka pompką...no i wzięłam lekkie znieczulenie podczas porodu. Jakbym rodziła w domu to na koniec bym musiała jechać ambulasem na sygnale pewnie. Mały problem, który rozwiązali w szpitalu w kilka minut, w domu okazałby się wielkim problemem...a czas się bardzo liczył.
Jenak sporo się nasłuchałam, naczytałam o porodach w domu i jestem do nich znacznie przychylniej nastawiona niż jak tutaj świeżo przyjechałam. Jak powiedziała mi jedna położna, kobieta rodząca w domu i ta sama kobieta rodząca w szpitalu zachowuje się całkiem inaczej...bo w domu jest panią sytuacji, jest spokojniejsza, pewniejsza siebie i do samego końca może robić co chce, zmieniać pozycje, leżeć, chodzić, stać.