w szpitalu po porodzie nie dostałam małej od razu tylko dopiero po 2 godzinach byłyśmy razem a ona spała, spała i spała naprawdę długo i nic nie jadła chyba 12 godzin jak nie więcej, w końcu jak się obudziła to nie umiała dobrze złapać brodawki poprosiłam położną o pomoc ale tylko na siłę próbowała jej wcisnąć brodawkę do buzi, mała chwilkę possała i usnęła... w końcu położna zaproponowała żeby dać glukozę. No i po tym dalej spała. Dopiero w drugiej dobie po porodzie zaczęła ssać ale płytko chwytała i strasznie mnie to bolało, ale jakoś dla niej to wytrzymywałam, ważne że zaczęła jeść. Jej jedzenie z piersi wygląda tak, że pociągnie 2-3 razy i puszcza, łapie ponownie, puszcza i tak w kółko, do tego bardzo szybko zasypia i żadne mizianie smyranie nie pomaga :/ Wróciłyśmy do domu w piątek i tak się męczyłyśmy, położna odwiedziła nas w poniedziałek i poradziła kupić osłonki na brodawki bo bardzo bolały i już były bardzo wymęczone. Osłonka się nie sprawdziła - mała pociągnęła i brodawka pękła, poleciała krew zamiast mleka
( została druga pierś do karmienia. Na tej też się zrobiła ranka ale nieduża. Mała 1,5 dnia nie robiła kupki, ciągnęła pierś 10-20 minut, w dzień wołała co pół godziny, zmartwiłam się i dzwoniłam do położnej, poradziła żeby dokarmiać modyfikowanym. No i już drugi dzień je pół na pół modyfikowane i moje (odciągnięte). Odciągam ręcznie, boję się użyć laktatora przez te strupki na brodawkach. Odciągam max. 70ml z obu piersi na raz, nie odciągam regularnie bo jestem po prostu padnięta i prawie cały czas ryczę, nawał pokarmu miałam chyba tylko 3 dni i już minął, mam małe piersi (miseczka a/b) i są teraz miękkie. Bardzo chciałabym utrzymać laktację ale już jestem prawie pewna, że to się nie uda. Wczoraj zagoiła się jedna brodawka i przystawiłam małą, ale to była znowu walka trwająca całą godzinę, mała już ładnie łapała ale co z tego jak za chwilę odciąga głowę i się wierci, próbowałam zmienić pozycję bo może jej niewygodnie ale nic nie skutkuje. Staram się ją karmić co 3-4h ale i tak je mało nawet tego modyfikowanego, czasem tylko 20ml - przy butli też natychmiast usypia. Maksymalnie wypija 60ml. Dziś karmię tylko moim pokarmem odciągniętym, druga brodawka też już się zagoiła ale nie idzie jej ciągnięcie z piersi, zupełnie ze mną nie współpracuje, chyba przyzwyczaiła się już, że z butli szybciej leci i jest wygodniej.
Dziś byłyśmy w przychodni na ważeniu i okazało się że mała waży 40g mniej niż tydzień temu (teraz 2860g, a przy wypisie było 2900g),a miałam nadzieję że jednak wszystko jest ok
Położna teraz zaleciła karmić co 2h, próbowac przystawiać do piersi jak najczęściej a jak nie chce to dać z butelki (moje mleko odciągnięte). Nadal odciągam ręcznie bo laktator na moje piersi nie działa, nic nie leci :/ a jak będzie za mało mojego mleka to dawać modyfikowane. Mała jest naprawdę słaba, już nawet nie ma siły płakać a jak raz dziś zapłakała to jakoś ciszej niż przedtem. Dodam jeszcze że wygląda jak wcześniaczek, urodziła się równo 2 tyg. przed przewidywanym terminem porodu (miałam indukcję), nie ma tkanki tłuszczowej, sama skóra i kości ;(( chyba powinna jeszcze siedzieć w brzuszku i jeść grzecznie przez pępowinę
( proszę pomóżcie co mogę zrobić żeby utrzymać laktację, jak nauczyć dziecko ssać pierś i jak ją wybudzać