coralic
Fanka BB :)
Hello...
Muszę się pożalić.. jestem złą matką Jaśko gdy wstaje w nocy ogarnia mnie nieopanowana złość Jeszcze niedawno przesypiał noce, a teraz stęka co 2-3 godz... myślałam że to chwilowe, ale to już 8 noc z rzędu!! Dziś w nocy gdy obudził mnie jego płacz a na zegarku zobaczyłam 23, z mych ust padły najgorsze bluzgi - aż eM się przestraszył.
Powiedziałam sobie "DOŚĆ!" i cyca nie wyciągnęłam! Nie ma jedzenia w nocy! Roztył się Jaśko znowu masakrycznie, już mu cycki rosną! Ryczał jak głupi... eM błagał mnie żebym dała mu cyca, a ja byłam na tyle zmęczona że moja złość osiągnęła apogeum. Po 2h płaczu zlitowałam się i dałam mu wody! Oczywiście nie pomogło.. mógłby wypić 200ml wody lub herbatki a i tak będzie ryczał dalej.. O 3 nad ranem zasnął wyczerpany, a o 5 znowu budzi mnie stękanie. Obłęd. Nakarmiłam go, ale po 2h powtórka z rozrywki.. na szczęście udało mi się go "zagadać" i kolejne karmienie przypadło na 8.
O 9 stękanie, bo zmęczony... położyłam go do łóżeczka. Tam oczywiście ryk! Podnoszę, uspokajam, odkładam i tak do 10.. bez efektu, jest tylko gorzej. W końcu kładę go na brzuchu, po jakimś czasie odnajduje swojego kciuka ale zasnąć nie chce... co za dziecko! Nauka samodzielnego zasypiania kompletnie nam nie wychodzi, trwa to już drugi tydzień i efektów nie widać... tylko raz udało mi się go uśpić na spokojnie w łóżeczku. Nie ma znaczenia czy zacznę usypianie po pierwszym ziewaniu czy po czwartym, zawsze jest tak samo..
Znowu mam poczucie że w mym domu panuje kompletny CHAOS a ja jestem z każdym dniem coraz bardziej tym wszystkim zmęczona...
Fajnie jest gdy sobie guga, uśmiecha się coraz częściej.. ale te jego fazy aktywności trwają max 30min po karmieniu potem już tylko ryk. Nigdy bym nie przypuszczała że płacz dziecka może tak zmęczyć psychicznie:-(
Muszę się pożalić.. jestem złą matką Jaśko gdy wstaje w nocy ogarnia mnie nieopanowana złość Jeszcze niedawno przesypiał noce, a teraz stęka co 2-3 godz... myślałam że to chwilowe, ale to już 8 noc z rzędu!! Dziś w nocy gdy obudził mnie jego płacz a na zegarku zobaczyłam 23, z mych ust padły najgorsze bluzgi - aż eM się przestraszył.
Powiedziałam sobie "DOŚĆ!" i cyca nie wyciągnęłam! Nie ma jedzenia w nocy! Roztył się Jaśko znowu masakrycznie, już mu cycki rosną! Ryczał jak głupi... eM błagał mnie żebym dała mu cyca, a ja byłam na tyle zmęczona że moja złość osiągnęła apogeum. Po 2h płaczu zlitowałam się i dałam mu wody! Oczywiście nie pomogło.. mógłby wypić 200ml wody lub herbatki a i tak będzie ryczał dalej.. O 3 nad ranem zasnął wyczerpany, a o 5 znowu budzi mnie stękanie. Obłęd. Nakarmiłam go, ale po 2h powtórka z rozrywki.. na szczęście udało mi się go "zagadać" i kolejne karmienie przypadło na 8.
O 9 stękanie, bo zmęczony... położyłam go do łóżeczka. Tam oczywiście ryk! Podnoszę, uspokajam, odkładam i tak do 10.. bez efektu, jest tylko gorzej. W końcu kładę go na brzuchu, po jakimś czasie odnajduje swojego kciuka ale zasnąć nie chce... co za dziecko! Nauka samodzielnego zasypiania kompletnie nam nie wychodzi, trwa to już drugi tydzień i efektów nie widać... tylko raz udało mi się go uśpić na spokojnie w łóżeczku. Nie ma znaczenia czy zacznę usypianie po pierwszym ziewaniu czy po czwartym, zawsze jest tak samo..
Znowu mam poczucie że w mym domu panuje kompletny CHAOS a ja jestem z każdym dniem coraz bardziej tym wszystkim zmęczona...
Fajnie jest gdy sobie guga, uśmiecha się coraz częściej.. ale te jego fazy aktywności trwają max 30min po karmieniu potem już tylko ryk. Nigdy bym nie przypuszczała że płacz dziecka może tak zmęczyć psychicznie:-(