Loravandrel, długa historia, ale w wielkim skrócie to mój lekarz do którego chodziłam całą ciążę (prywatnie zresztą) jak byłam 4 dni po terminie stwierdził, że wszystko jest w porządku i mam nadal czekać, ale ja przestałam czuć ruchy dziecka, więc mąż mnie zawiózł do Koźla (wieczorem, o 20) i o 7 rano zaczęli wywoływac poród, bo mała była okropnie pozawijana pępowiną i tętno jej spadało ze 120 do 60 :-( I skończyło się na kleszczach, wielkim rozcięciu mnie i dwóch wielkich ranach na główce Oliwki... Później był strach i kontrole czy nic tymi kleszczami małej nie uszkodzili w główce, ale wszystko było w porządku
Gdybym posłuchała mojego lekarza, Oliwka mogłaby się po prostu udusić...
I wcale Ciebie nie straszę ;-), po prostu u nas tak to wyglądało...
Dzień dobry :-) Pogoda u nas się popsuła, pada deszcz, trochę się ochłodziło...
A my na weekend jedziemy do Warszawy, odwiedzić moją babcię i może jak będziemy wracać, to odwiedzimy znajomych w Żyrardowie