reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

PCOS - jak Wy sobie z tym radzicie/poradziłyście

Aniu, ja się skupiłam na pierwszym poście od którego ''się zaczęło''. Kłótni całej czytać nie będę - bo prawda zawsze leży po środku.
Siedzę na forum od 2009 roku, uwierz mi, że się już naoglądałam kłótni, które zupełnie nie wnosiły nic do życia.
A jak to z kłótniami bywa. ... zaczynają się uszczypliwości ...jedni atakują, inni się bronią ..
Doszłyście tylko do etapu, że wątek bez awantury przestał żyć. Bo zboczyłyście zupełnie z tematu. A uważam, że jest bardzo potrzebny, bo nie wy jedne zmagacie się z tą przypadłością. Mógłby być źródłem wiedzy, porad i wymiany opinii o metodach leczenia, o Waszych doświadczeniach ...
A nic takiego się nie stanie jak się będziecie spierać o coś, co było 4 strony temu.
Nie lubię jak ktoś staje się niegrzeczny po zwróceniu uwagi. Zresztą nie byłam sama, ktróra źle odebrała post Magdy!
Zresztą teraz Ty zaczynasz, a nie wiem po co ;)
 
reklama
Nie lubię jak ktoś staje się niegrzeczny po zwróceniu uwagi. Zresztą nie byłam sama, ktróra źle odebrała post Magdy!
Zresztą teraz Ty zaczynasz, a nie wiem po co ;)
Nie, nie zaczynam ...zwróciłam uwagę, że z igły zrobiłyście widły ..
I nic nie zaczynam ...na forum mam prawo wyrazić swoje zdanie.
 
Aniu, ja się skupiłam na pierwszym poście od którego ''się zaczęło''. Kłótni całej czytać nie będę - bo prawda zawsze leży po środku.
Siedzę na forum od 2009 roku, uwierz mi, że się już naoglądałam kłótni, które zupełnie nie wnosiły nic do życia.
A jak to z kłótniami bywa. ... zaczynają się uszczypliwości ...jedni atakują, inni się bronią ..
Doszłyście tylko do etapu, że wątek bez awantury przestał żyć. Bo zboczyłyście zupełnie z tematu. A uważam, że jest bardzo potrzebny, bo nie wy jedne zmagacie się z tą przypadłością. Mógłby być źródłem wiedzy, porad i wymiany opinii o metodach leczenia, o Waszych doświadczeniach ...
A nic takiego się nie stanie jak się będziecie spierać o coś, co było 4 strony temu.
A to bardzo szkoda, że skupiłaś się tylko na pierwszym poście Madzi, negatywnie przy tym oceniając moją wypowiedź, która z pierwszym postem nie miała nic wspólnego. Akurat pierwsza Jej wypowiedź wcale mi nie przeszkadzała, bardziej chodziło mi o kolejne, złośliwe i obraźliwe wypowiedzi w stosunku do Ani. Dla mnie forum powinno być miejscem wsparcia, porady, a nie wylewania na innych swojej frustracji i krytyki. No ale tak często bywa, jak się ocenia wypowiedzi wyrwane z kontekstu. Fakt, wątek zboczył z właściwego toru, ale tak często się dzieje, szczególnie jak ktoś skupi się na ataku i krytyce innych użytkowników.
 
Dziewczyny chyba oczekuję od Was wsparcia psychicznego, nie mam już siły ale też nie chcę bardziej dołować męża :( Zaczęło się od nieregularnych okresów w trakcie dojrzewania gdzie po wizycie u gina dowiedziałam się: to okres dojrzewania, minie jak się skończy..... Niestety nie skończyło się, potem jakieś sporadyczne wizyty u gina, byłam zbyt młoda na bycie mamą więc odpowiadała mi niemożność zajścia w ciążę, dla mnie była to naturalna antykoncepcja. Potem kolejna wizyta, leki ale wtedy też nie miałam partnera tylko już zaczynało się delikatna chęć bycia mamą. Leczenie przyniosło skutek, zaczęłam mieć regularne okresy. Poznałam mojego męża, chciałam wziąć się konkretnie za leczenie, znalazłam ginekologa, na drugiej wizycie dowiedziałam się o stanach przed rakowych szyjki macicy, lekarz zalecił krioterapie ze względu na to, że jeszcze nie rodziłam. Znał całą historię, wiedział, że chciałabym zajść w ciążę, że to mój główny cel a także, że w jakiś sposób goni nas czas.( Mój mąż jest sporo starszy ode mnie ma 46 lat). Po krio okazało się, że lekarz zrobi badania więc to już miałam za sobą, za niski progesteron ( na granicy dolnej normy), reszta niby w porządku, prócz jednego sporego torbielu w jajniku i już dawno stwierdzonego PCOS, torbiel niby mamy obserwować a starania hmm tutaj wypowiedź lekarza mnie przeraziła, mamy mieć rok bezowocnych starań pod jego obserwacją to dopiero będzie można włączyć leczenie.... teraz dowiedziałam się, że moja szwagierka zaszła w ciążę echhh zabolało jak diabli, może trochę z zazdrości, nie mówię, że nie ale to zmotywowało mnie do zmiany lekarza. W poniedziałek idę na wizytę do P. Natalii Leśnik, zobaczymy co dalej a szwagierce wybaczcie moją złośliwość ale słysząc od niej: ja muszę mieć drugą córkę bo syna to niech L sobie sam wychowuje, ja nawet z nim siku nie pójdę. Życzę jej szczęśliwego rozwiązania, bliźniąt i to chłopaków. Mówiąc dosadniej: Mężowi do buzi a z dzieckiem się siku iść brzydzi. Moje pytania? Spróbujcie podpowiedzieć czy dobrze zrobiłam zmieniając lekarza, czy potraficie mi wyjaśnić jakoś zrozumiale jak to jest, że mam regularnie okres a jednak pęcherzyki zostają w jajnikach, jakoś nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Już chyba psychicznie za mocno wysiadłam :(
 
Dziewczyny chyba oczekuję od Was wsparcia psychicznego, nie mam już siły ale też nie chcę bardziej dołować męża :( Zaczęło się od nieregularnych okresów w trakcie dojrzewania gdzie po wizycie u gina dowiedziałam się: to okres dojrzewania, minie jak się skończy..... Niestety nie skończyło się, potem jakieś sporadyczne wizyty u gina, byłam zbyt młoda na bycie mamą więc odpowiadała mi niemożność zajścia w ciążę, dla mnie była to naturalna antykoncepcja. Potem kolejna wizyta, leki ale wtedy też nie miałam partnera tylko już zaczynało się delikatna chęć bycia mamą. Leczenie przyniosło skutek, zaczęłam mieć regularne okresy. Poznałam mojego męża, chciałam wziąć się konkretnie za leczenie, znalazłam ginekologa, na drugiej wizycie dowiedziałam się o stanach przed rakowych szyjki macicy, lekarz zalecił krioterapie ze względu na to, że jeszcze nie rodziłam. Znał całą historię, wiedział, że chciałabym zajść w ciążę, że to mój główny cel a także, że w jakiś sposób goni nas czas.( Mój mąż jest sporo starszy ode mnie ma 46 lat). Po krio okazało się, że lekarz zrobi badania więc to już miałam za sobą, za niski progesteron ( na granicy dolnej normy), reszta niby w porządku, prócz jednego sporego torbielu w jajniku i już dawno stwierdzonego PCOS, torbiel niby mamy obserwować a starania hmm tutaj wypowiedź lekarza mnie przeraziła, mamy mieć rok bezowocnych starań pod jego obserwacją to dopiero będzie można włączyć leczenie.... teraz dowiedziałam się, że moja szwagierka zaszła w ciążę echhh zabolało jak diabli, może trochę z zazdrości, nie mówię, że nie ale to zmotywowało mnie do zmiany lekarza. W poniedziałek idę na wizytę do P. Natalii Leśnik, zobaczymy co dalej a szwagierce wybaczcie moją złośliwość ale słysząc od niej: ja muszę mieć drugą córkę bo syna to niech L sobie sam wychowuje, ja nawet z nim siku nie pójdę. Życzę jej szczęśliwego rozwiązania, bliźniąt i to chłopaków. Mówiąc dosadniej: Mężowi do buzi a z dzieckiem się siku iść brzydzi. Moje pytania? Spróbujcie podpowiedzieć czy dobrze zrobiłam zmieniając lekarza, czy potraficie mi wyjaśnić jakoś zrozumiale jak to jest, że mam regularnie okres a jednak pęcherzyki zostają w jajnikach, jakoś nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Już chyba psychicznie za mocno wysiadłam :(
Nie wiem co mam Ci napisać. Niestety tak jest przy PCOS. Od września 2015 teoretyczne się staram. Niestety w tym czasie 4 miesiące stracone na bezowocne leczenie torbieli. 2 miesiące na operację żylaków i teraz znowu leczenie torbieli, które zafundował mi clo na stymulację jajników... masakra.
Ja mam prawie 40 lat, mój partner 49...
Nie wiem czy mamy jeszcze szansę, ale nie poddajemy się. Latamy po lekarzach, robimy badania nasienia (też kiepskie wyniki). Niestety nie mam dobrego ginekologa i tu jest główny problem. Dlatego nie bój się zmienić lekarza. Jeśli coś Ci się nie podoba, czujesz się spławiana, zmieniaj. To walka o Wasze szczęście!!!
 
Forum zaczal sie dziwnie ale mam nadzieje ze teraz pojdzie z gorki.

Ja mam PCOS w sumie od kiedy pamietam, po prawie 3 latach staran zrobilam inseminacje 6 lat temu i wczoraj minelo 5 lat od narodzin mojego synka. Cud podobno ale inseminacja zadzialala za pierwszym razem!
Moim marzeniem byla druga coreczka po 2.5 roku, tak jak to mowia perfekt rodzinka. Po pierwszym synku bylam pewna ze pojdzie latwo! 3 lata pozniej jestem po 6 inseminacjach, i wlasnie czekam na rezultat drugiego transferu in vitro. Nic nie dziala w moim przypadku, schudnac nie moge, wygladam jak w 4 miesiacu ciazy (glownie tyje brzuch), okresu nie dostaje (moze raz na 6 miesiecy), ogolnie to wszystko kreci chemia! Nie wiem na ile mam jeszcze sily!!! Nadal walcze :)
Mam tylko nadzieje ze w poniedzialek po kolejnym badaniu krwi bede blizej upragnionej ciazy! Dziewczyny walczmy razem. Musi nam sie udac!!!!


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
Forum zaczal sie dziwnie ale mam nadzieje ze teraz pojdzie z gorki.

Ja mam PCOS w sumie od kiedy pamietam, po prawie 3 latach staran zrobilam inseminacje 6 lat temu i wczoraj minelo 5 lat od narodzin mojego synka. Cud podobno ale inseminacja zadzialala za pierwszym razem!
Moim marzeniem byla druga coreczka po 2.5 roku, tak jak to mowia perfekt rodzinka. Po pierwszym synku bylam pewna ze pojdzie latwo! 3 lata pozniej jestem po 6 inseminacjach, i wlasnie czekam na rezultat drugiego transferu in vitro. Nic nie dziala w moim przypadku, schudnac nie moge, wygladam jak w 4 miesiacu ciazy (glownie tyje brzuch), okresu nie dostaje (moze raz na 6 miesiecy), ogolnie to wszystko kreci chemia! Nie wiem na ile mam jeszcze sily!!! Nadal walcze :)
Mam tylko nadzieje ze w poniedzialek po kolejnym badaniu krwi bede blizej upragnionej ciazy! Dziewczyny walczmy razem. Musi nam sie udac!!!!


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Ja nie mam tyle zaparcia...mam ochotę się poddać.
 
Ja nie mam tyle zaparcia...mam ochotę się poddać.

Ania, a o pierwsze sie starasz? jak dlugo? ja mam czasami tragiczne chwile, prawie urwalam kontakt z kimkolwiek kto jest w ciazy albo ograniczylam do minimum. No po prostu sobie nie radze, nie wiem co to jest. Nie nazwalabym tego zazdroscia a bardziej bezradnoscia :(


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Ania, a o pierwsze sie starasz? jak dlugo? ja mam czasami tragiczne chwile, prawie urwalam kontakt z kimkolwiek kto jest w ciazy albo ograniczylam do minimum. No po prostu sobie nie radze, nie wiem co to jest. Nie nazwalabym tego zazdroscia a bardziej bezradnoscia :(


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Mam córkę 17 letnią. Teraz z nowym partnerem starania są o jego pierwsze... Ale chyba z tego nic nie będzie.
No właśnie jutro mam jechać do przyjaciółki, która urodziła w listopadzie malucha. Dziś poszłam odpalić auto, ale drzwi zamarznięte, więc nie wiem czy jutro będę mogła pojechać. Może to i dobrze... Cieszy mnie jej szczęście, ale myślę że to przepłaczę...
 
Do góry