Dziewczyny chyba oczekuję od Was wsparcia psychicznego, nie mam już siły ale też nie chcę bardziej dołować męża
Zaczęło się od nieregularnych okresów w trakcie dojrzewania gdzie po wizycie u gina dowiedziałam się: to okres dojrzewania, minie jak się skończy..... Niestety nie skończyło się, potem jakieś sporadyczne wizyty u gina, byłam zbyt młoda na bycie mamą więc odpowiadała mi niemożność zajścia w ciążę, dla mnie była to naturalna antykoncepcja. Potem kolejna wizyta, leki ale wtedy też nie miałam partnera tylko już zaczynało się delikatna chęć bycia mamą. Leczenie przyniosło skutek, zaczęłam mieć regularne okresy. Poznałam mojego męża, chciałam wziąć się konkretnie za leczenie, znalazłam ginekologa, na drugiej wizycie dowiedziałam się o stanach przed rakowych szyjki macicy, lekarz zalecił krioterapie ze względu na to, że jeszcze nie rodziłam. Znał całą historię, wiedział, że chciałabym zajść w ciążę, że to mój główny cel a także, że w jakiś sposób goni nas czas.( Mój mąż jest sporo starszy ode mnie ma 46 lat). Po krio okazało się, że lekarz zrobi badania więc to już miałam za sobą, za niski progesteron ( na granicy dolnej normy), reszta niby w porządku, prócz jednego sporego torbielu w jajniku i już dawno stwierdzonego PCOS, torbiel niby mamy obserwować a starania hmm tutaj wypowiedź lekarza mnie przeraziła, mamy mieć rok bezowocnych starań pod jego obserwacją to dopiero będzie można włączyć leczenie.... teraz dowiedziałam się, że moja szwagierka zaszła w ciążę echhh zabolało jak diabli, może trochę z zazdrości, nie mówię, że nie ale to zmotywowało mnie do zmiany lekarza. W poniedziałek idę na wizytę do P. Natalii Leśnik, zobaczymy co dalej a szwagierce wybaczcie moją złośliwość ale słysząc od niej: ja muszę mieć drugą córkę bo syna to niech L sobie sam wychowuje, ja nawet z nim siku nie pójdę. Życzę jej szczęśliwego rozwiązania, bliźniąt i to chłopaków. Mówiąc dosadniej: Mężowi do buzi a z dzieckiem się siku iść brzydzi. Moje pytania? Spróbujcie podpowiedzieć czy dobrze zrobiłam zmieniając lekarza, czy potraficie mi wyjaśnić jakoś zrozumiale jak to jest, że mam regularnie okres a jednak pęcherzyki zostają w jajnikach, jakoś nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Już chyba psychicznie za mocno wysiadłam