Cześć,
wczoraj już myślałam, że się będę z Wami żegnać, bo zaczęłam plamić, na szczęście tak raczej na brązowo, więc jeśli coś się miało wydarzyć, to pewnie już się wydarzyło.
Zastanawiałam się, czy nie jechać w nocy na izbę przyjęć do sąsiedniego powiatu, tylko że tu nie ma takiej izby typowo położniczej, tylko pewnie musiałabym się położyć na oddział. Jak na złość młoda cały czas do wieczora na mnie wisiała i nawet nie miałam jak pogadać z mężem, a jak zasnęła, to ja już byłam tak wykończona, że nie miałam siły nigdzie jechać.
Spróbuję się wbić gdzieś dzisiaj prywatnie na wizytę, ale nie wiem jak tu z lekarzami, bo przeprowadziłam się w tą okolicę już po poprzedniej ciąży.