Mój przy pierwszym nie był, i było mi z tym dobrze,choć pewnie pielęgniarki by lepiej chodziły jakby był ktoś kto nie jest na nie skazany , teraz mówi że jak chce to będzie ale wolę skupić się na tym żeby wydac na świat i jak ktoś będzie mnie głaskał to będę się drażnić jedynie, a też nie wiem jak by zniosl mój krzyk, krew i wogole.mnie nawet znajoma pytała czy może ze mną iść na rodzinnyZniesie dobrze, nie takie rzeczy w życiu widział, uważa, że to ja rodzę i będzie tak, jak ja uważam, że będzie dla mnie lepiej Ja natomiast jestem bardziej zadaniowa, jak jestem sama, skupiam się wtedy bardziej na zadaniu, a nie na otoczeniu. Jak coś mi się dzieje, to wolę się schować przed ludźmi. Trzymanie za rękę tylko będzie mnie wkurzać, ale mam takie wrażenie, ze on dopilnuje wszystkiego i przez to wrażenie będę czuła się dużo bezpieczniej. Mamy jeszcze czas na myślenie..
reklama
No z tą trauma też słyszałam,a u nas nie ma jak na filmach że jest parawan oddzielający nawet przy naturalnym porodzie hehnieźle, mój mąż tylko wspomina, że na studiach im mówił jakiś prowadzący, żeby nie zaglądać "od dołu", bo i traumy się można nabawić na przyszłe życie seksualne więc on grzecznie stał przy głowie i trzymał mnie za rękę w ostatniej fazie porodu. Nawet do przecięcia pępowiny to tak jakoś z daleka podchodził ale po studiach medycznych to trochę już widział, więc zniósł dobrze
Olafasola1990
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Marzec 2022
- Postów
- 980
Ja bym chciała zeby mój chociaż chwile ze mną był, ale jak słyszę, ze już gadają o zakażeniach to głowa mała na pewno mąż nie chce przecinać pępowiny (szanuje) ani ja nie chce dotykać główki gdy wyjdzie bo to nie dla mnie takie rzeczy mam teraz dni, ze się zastanawiam jak ten poród będzie wyglądał bo pierwszy raz przede mną i niby się nie boje, ale myśle cały czas gdzieś z tylu głowy o tymNo z tą trauma też słyszałam,a u nas nie ma jak na filmach że jest parawan oddzielający nawet przy naturalnym porodzie heh
Dwa lata temu leżałam na ginekologi na poronienie,to nikt nie mógł wejść ,nawet wyjść też nie można było,żeby powietrza złapać. teraz też myślę że akurat na nasz czas porodu mogą poblokowac szpitale na covid, oby nie ...Ja bym chciała zeby mój chociaż chwile ze mną był, ale jak słyszę, ze już gadają o zakażeniach to głowa mała na pewno mąż nie chce przecinać pępowiny (szanuje) ani ja nie chce dotykać główki gdy wyjdzie bo to nie dla mnie takie rzeczy mam teraz dni, ze się zastanawiam jak ten poród będzie wyglądał bo pierwszy raz przede mną i niby się nie boje, ale myśle cały czas gdzieś z tylu głowy o tym
Pod koniec zeszłego roku miałam operację to też bez odwiedzin.Nie wiem czy nadal wogole sa odwiedziny ? @crainte teraz jakoś byłaś i mogli Cię dowiedzieć ?Dwa lata temu leżałam na ginekologi na poronienie,to nikt nie mógł wejść ,nawet wyjść też nie można było,żeby powietrza złapać. teraz też myślę że akurat na nasz czas porodu mogą poblokowac szpitale na covid, oby nie ...
Och mi glukometr bardzo zawyzal wynik, dlatego przez ostatnie miesiące myślałam że mam cukrzycę. Także jeszcze nie jest przesadzoneJestem na badaniach.... nie dość, że pielęgniarka nie umiała pobrać mi krwi, już jestem pokuta w 2 miejscach (w tym anastezjologiczna powyżej nadgarstka) i twierdzi że mam podobno bardzo gęsta krew, ledwo kapało do probówki.... to jeszcze przed podaniem glukozy sprawdziła poziom glukozy na glukometrze i miałam 94 na czczo.... EXTRA.
Nie wiem co z tym mężem na porodowce. Z jednej strony mój się ewidentnie boi. Z drugiej nie chce być sama, no i jeszcze wszyscy znajomi faceci, którzy byli wspominają te doświadczenie jak coś niezwykłego i mówią, że zalowaliby gdyby ich ominęło.
Ogólnie i tak raczej będę mieć cesarke, a domyślam się, że wtedy już chłopów nie wpuszczają. Ale mam jeden wymóg, że musi kangurowac dzieci, więc do szpitala jakoś go zaciagne
Ogólnie i tak raczej będę mieć cesarke, a domyślam się, że wtedy już chłopów nie wpuszczają. Ale mam jeden wymóg, że musi kangurowac dzieci, więc do szpitala jakoś go zaciagne
jak usłyszał już krzyk Aleksia to wbiegł już od razu i odsunął lekarzy ze on pępowinę przecina ale mówił ze obraz wyglądał jak ze świniobicia a jeszcze Polozna do niego mówi „ ale piękne łożysko w kształcie serca, rzadko się takie zdarza l” jego mina bezcennanieźle, mój mąż tylko wspomina, że na studiach im mówił jakiś prowadzący, żeby nie zaglądać "od dołu", bo i traumy się można nabawić na przyszłe życie seksualne więc on grzecznie stał przy głowie i trzymał mnie za rękę w ostatniej fazie porodu. Nawet do przecięcia pępowiny to tak jakoś z daleka podchodził ale po studiach medycznych to trochę już widział, więc zniósł dobrze
ja miałam 93 na ich glukometrze a wyszło chyba 82 z wyników krwi nie stresuj się na zapas glukometry praktycznie zawsze zawyżająJestem na badaniach.... nie dość, że pielęgniarka nie umiała pobrać mi krwi, już jestem pokuta w 2 miejscach (w tym anastezjologiczna powyżej nadgarstka) i twierdzi że mam podobno bardzo gęsta krew, ledwo kapało do probówki.... to jeszcze przed podaniem glukozy sprawdziła poziom glukozy na glukometrze i miałam 94 na czczo.... EXTRA.
o fakt mi tez kazałaJa bym chciała zeby mój chociaż chwile ze mną był, ale jak słyszę, ze już gadają o zakażeniach to głowa mała na pewno mąż nie chce przecinać pępowiny (szanuje) ani ja nie chce dotykać główki gdy wyjdzie bo to nie dla mnie takie rzeczy mam teraz dni, ze się zastanawiam jak ten poród będzie wyglądał bo pierwszy raz przede mną i niby się nie boje, ale myśle cały czas gdzieś z tylu głowy o tym
Dotykać główkę, mimo ze nie chciałam to i tak mi wzięła rękę i dotknęła bo miałam już kryzys bo skurcze krótkie i nawet dobrze orzec nie zaczęłam a skurcz się kończył czy pomogło i dało mi motywacje nie umiem ocenić do dzisiaj
kaha216
Moderator
- Dołączył(a)
- 17 Czerwiec 2021
- Postów
- 2 404
ja w zeszłym roku w lipcu też leżałam z poronieniem zatrzymanym w 16tc, na tabletkach poronnych 3doby bez możliwości odwiedzin... dramat to byłDwa lata temu leżałam na ginekologi na poronienie,to nikt nie mógł wejść ,nawet wyjść też nie można było,żeby powietrza złapać. teraz też myślę że akurat na nasz czas porodu mogą poblokowac szpitale na covid, oby nie ...
reklama
aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 13 075
Mój mąż do tej grupy nie należy i bez żalu ominął 2 następne porody. I tym razem nie planujemy rodzinnego. A jak będzie, to zobaczymy, może będzie musiał sam odbierać w aucie albo w holu szpitalaNie wiem co z tym mężem na porodowce. Z jednej strony mój się ewidentnie boi. Z drugiej nie chce być sama, no i jeszcze wszyscy znajomi faceci, którzy byli wspominają te doświadczenie jak coś niezwykłego i mówią, że zalowaliby gdyby ich ominęło.
Ogólnie i tak raczej będę mieć cesarke, a domyślam się, że wtedy już chłopów nie wpuszczają. Ale mam jeden wymóg, że musi kangurowac dzieci, więc do szpitala jakoś go zaciagne
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 118 tys
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: