obeszłam dzisiaj chora pół galerii w poszukiwaniach czegoś na chrzest/roczek w weekend. Nie znalazłam nic. Przymierzylam jeden garnitur w który się nie zmiescilam. Wkurza mnie to, ze tak się zaniedbałam. Nie chce mi się myć nawet włosów. Zawsze byłam „zrobiona”. A teraz.. Chora, gruba, brzydka. Jeszcze mam farbe nałożona tylko na odrost i mój mąż mówi ze nie widać żebym była w ogóle u fryzjera.. (mam ciemne włosy)
kochana- nie farbowałam włosów od 2 lat. Od czasu ślubu ( 8 lat ) nie miałam zrobionych paznokci.
Moja twarz jest szorstka i się puszczy od hormonów.
Wszystko mi wisi po ostatniej ciąży i karmieniu piersią. W styczniu kupiłam ciuchy co by się dowartościować trochę, fajne, dopasowane…. No to ponosiłam 1.5 miesiąca i już sobie żadnych spodni nie ubiorę ….
Nie mam siły na nic poza szybkim prysznicem co drugi dzień i umyciem włosów raz na tydzień.
Chodzę w dresach, z nieogarem na głowie, bez grama makijażu.
Ogólnie taka zapuszczona nie byłam już daaaaaawno.
I dobrze.
Należy mi się odpoczynek od zadowalania społeczeństwa swoim wizerunkiem.
Robię minimum i nie mam wyrzutów sumienia, a jak się komuś nie podoba ze mam włosy tluste albo brwi niewyregulowany to niech się wali!
Właśnie dosłownie tworzy się we mnie drugi mózg, sorry jeśli nie wyglądam przy tym jak pierniczona Angelina Jolie.
NIE MUSISZ BYĆ MODELKA!
Jesteś matka, pracownica, żona, sprzątaczka, kucharka, pielęgniarka, a teraz w dodatku ciężarna.
Odpuść sobie.
Najpiękniejsze ci możesz przyodziać to Twój uśmiech i radość z chwili, to będzie Cie ozdabiać lepiej niż najlepszy garnitur czy najfajniejsza fryzura.