reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2022

Tak! już po 5 latach walki w sądach! to samo z parą dziewczyn z Hiszpanii.
Ba, mamy oficjalny wyrok trybunału z Luksemburga, który nakazuje wszystkim sądom w takich sytuacjach wydawanie dokumentów. No ale u nas to nie działa. Znaczy po 3-5 latach szarpaniny w sądach masz numer pesel, więc i dowód osobisty, ale nadal paszportu nie wyrobisz.
A bez numeru pesel w Polsce to dziecka nawet zaszczepić nie możesz...
Znaczy ja i tak się nastawiam na wszystko prywatnie.

Ale w gruncie rzeczy i tak najgorsze jest to, że jakby mi coś się stało to żona nie ma żadnych praw do dziecka i o wszystkim decyduje sąd - nawet jeśli się wyprowadzimy za granicę to i tak decydowałby sąd polski, bo prawo cywilne idzie po obywatelstwie...
A jak zdecydujesz się na poród zza granicą to dużo to zmienia w tych wszystkich procedurach? Dla Was, dla dziecka?

Edit: doczytałam i tak o wszystkim decyduje PL sąd
 
reklama
Też mam królika miniaturkę ma na imię Kitty i jesteś z nami od lipca 2021. Jest cudna, biega po całym domu, jestem kuwetowana więc załatwia się tylko do kuwety w listopadzie przeszła zabiegi sterylizacji. Ogólnie to mega słodziakZobacz załącznik 1377731

Śliczna [emoji7], no u nas nie planowany był chociaż starszy marudził o kocie, psie i sprowadzał do domu uciekinierów [emoji28], ale właściciele się szybko znajdowali, mam nadzieję że tego okazu własciciel się nie znajdzie bo będzie płacz jak cholera
 
A jak zdecydujesz się na poród zza granicą to dużo to zmienia w tych wszystkich procedurach? Dla Was, dla dziecka?
no nie będę musiała wpisywać tych cholernych danych maskujących i brać udziału w szopce.
Jeśli zdecydujemy się na taki poród i jedną matkę w akcie to tylko tyle. Przetłumaczą wtedy akt z ojcem nieznanym.
Jeśli zdecydujemy się na taki z 2 matkami to będziemy się w Polsce szarpać kilka lat w sądach, żeby dostać PESEL i dowód i jeszcze dłużej, żeby paszport (o ile w ogóle). No ale wtedy w innych krajach będą nas traktować na równi, co szczególnie będzie istotne jak się wyniesiemy za granicę (co niestety nastąpi pewnie dopiero za 10 lat niestety...). No i w razie czego dla sądu to też jest jakiś dowód, który zwiększa szansę przyznania opieki w razie czego.
Poza tym - psychicznie.
Zobaczcie - Wasi partnerzy czy mężowie uczestniczą od początku w całym procesie, wspierają, pomagają, uczestniczą. Tak samo będą w życiu dziecka. Moja Żona robi absolutnie dokładnie to samo (a znając wiele przypadków znacznie, znacznie więcej niż średnia) - i oni będą wpisani w akcie urodzenia i będą dla dzieci takimi samymi opiekunami jak Wy (nawet przy inseminacji nasieniem dawcy, więc biologiczny argument, gdyby ktoś próbował, odpada :p). A moja Żona będzie z punktu widzenia prawa obcym człowiekiem. Nie dlatego, że robi mniej, czuje mniej czy jest mniej zaangażowana. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest kobietą.
 
no nie będę musiała wpisywać tych cholernych danych maskujących i brać udziału w szopce.
Jeśli zdecydujemy się na taki poród i jedną matkę w akcie to tylko tyle. Przetłumaczą wtedy akt z ojcem nieznanym.
Jeśli zdecydujemy się na taki z 2 matkami to będziemy się w Polsce szarpać kilka lat w sądach, żeby dostać PESEL i dowód i jeszcze dłużej, żeby paszport (o ile w ogóle). No ale wtedy w innych krajach będą nas traktować na równi, co szczególnie będzie istotne jak się wyniesiemy za granicę (co niestety nastąpi pewnie dopiero za 10 lat niestety...). No i w razie czego dla sądu to też jest jakiś dowód, który zwiększa szansę przyznania opieki w razie czego.
Poza tym - psychicznie.
Zobaczcie - Wasi partnerzy czy mężowie uczestniczą od początku w całym procesie, wspierają, pomagają, uczestniczą. Tak samo będą w życiu dziecka. Moja Żona robi absolutnie dokładnie to samo (a znając wiele przypadków znacznie, znacznie więcej niż średnia) - i oni będą wpisani w akcie urodzenia i będą dla dzieci takimi samymi opiekunami jak Wy (nawet przy inseminacji nasieniem dawcy, więc biologiczny argument, gdyby ktoś próbował, odpada :p). A moja Żona będzie z punktu widzenia prawa obcym człowiekiem. Nie dlatego, że robi mniej, czuje mniej czy jest mniej zaangażowana. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest kobietą.
Jeśli i tak planujecie żyć za granicą to chyba warto żeby w akcie urodzenia były dwie matki. Szarpać się i tak musicie ale pewnie po wyprowadzce będzie prościej.
I tak źle i tak niedobrze.
 
Jeśli i tak planujecie żyć za granicą to chyba warto żeby w akcie urodzenia były dwie matki. Szarpać się i tak musicie ale pewnie po wyprowadzce będzie prościej.
I tak źle i tak niedobrze.
Tak, ale jesteśmy uziemione jeszcze jakieś 10 lat (mooooże uda się 8) w Polsce...
No i gdyby to miał być poród naturalny to na pewno.
Ale technicznie trudno mi znaleźć klinikę za granicą w kraju, w którym wpisują 2 matki, w którym zrobią mi cc (ze wskazań medycznych) bez chociaż stałego pobytu...
 
reklama
no nie będę musiała wpisywać tych cholernych danych maskujących i brać udziału w szopce.
Jeśli zdecydujemy się na taki poród i jedną matkę w akcie to tylko tyle. Przetłumaczą wtedy akt z ojcem nieznanym.
Jeśli zdecydujemy się na taki z 2 matkami to będziemy się w Polsce szarpać kilka lat w sądach, żeby dostać PESEL i dowód i jeszcze dłużej, żeby paszport (o ile w ogóle). No ale wtedy w innych krajach będą nas traktować na równi, co szczególnie będzie istotne jak się wyniesiemy za granicę (co niestety nastąpi pewnie dopiero za 10 lat niestety...). No i w razie czego dla sądu to też jest jakiś dowód, który zwiększa szansę przyznania opieki w razie czego.
Poza tym - psychicznie.
Zobaczcie - Wasi partnerzy czy mężowie uczestniczą od początku w całym procesie, wspierają, pomagają, uczestniczą. Tak samo będą w życiu dziecka. Moja Żona robi absolutnie dokładnie to samo (a znając wiele przypadków znacznie, znacznie więcej niż średnia) - i oni będą wpisani w akcie urodzenia i będą dla dzieci takimi samymi opiekunami jak Wy (nawet przy inseminacji nasieniem dawcy, więc biologiczny argument, gdyby ktoś próbował, odpada :p). A moja Żona będzie z punktu widzenia prawa obcym człowiekiem. Nie dlatego, że robi mniej, czuje mniej czy jest mniej zaangażowana. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest kobietą.
Tego w Polsce nie rozumiem.. to nie jest normalne każdy człowiek powinien mieć identyczne prawa bez względu na swoją orientację seksualna.
Przy moim cc nie było mojego faceta ale za to opiekował się mną po wszystkim i widział jakie to uwłaczające ( bo dla mnie ytakie jest) jak nie można liczyć tylko na siebie. Nie lubię się użalać nad sobą a po cc niestety brakło mi sil na bycie twarda.
 
Do góry