Ja teraz zaczynam wpadać w panikę, że nie pozwolą mojemu mężowi być przy mnie cały czas, skoro niektóre z was piszą, że w niektórych szpitalach nie można tak przesiadywać. Po pierwszym porodzie nie byłam w stanie nic zrobić przy dziecku, bo byłam tak wykończona, a położne i pielęgniarki robiły łaskę jak pomagały. Mąż siedział ze mną od samego rana do 20. Przewijał, przebierał, bujał (darła się ciągle), chodził z małą na mycie, badania i pomagał mi wstać, dojść do toalety, umyć się. A wtedy to było SN, teraz będzie CC, więc mogę być w jeszcze gorszym stanie
Więc chyba bym zwariowała jakby miał wpadać tylko na chwilkę (nawet psychicznie - mogę być znowu w kiepskim stanie). Ale może niepotrzebnie panikuję - w tym szpitalu, który teraz wybrałam jest dużo lepsza opieka.