Witam się w końcu i ja
Od rana was czytam,ale nie miałam najpierw weny,a potem czasu.
Ja się też z moim P. dzisiaj strasznie pokłóciłam,zrobiłam dziką awanturę na środku ulicy..
No bo byliśmy z młodą u dentysty,on miał zostać w poczekalni z synem (a to specjalnie dla dzieci,mnóstwo zabawek itp.),a ja poszłam do gabinetu z córką - miałam zaraz wyjść i wrócić do niego do poczekalni,ale jakoś tak wyszło,że zostałam w tym gabinecie do końca. I ten wyskoczył z pretensjami,że co ja sobie myślę,miałam zaraz wracać,ja na to "a co ci się takiego stało?",a ten,że musiał cały czas latać za młodym,pilnować go itp. Oh,reallllyyyyy??????!!! A ostatnio kretyńsko się pytał co ja taka zmęczona przy młodym jestem!!
Więc dostałam autentycznego szału,zaczęłam się drzeć jak wariatka,że co z niego za człowiek,skoro z własnym dzieckiem nie potrafi 20 minut posiedzieć w miejscu,gdzie są zabawki!! Że ja nie byłam na kawce i bzykaniu z 18-letnim tancerzem go-go, tylko u lekarza ze starszym dzieckiem. No normalnie furii dostałam. Dopiero w domu ochłonęłam,ale też nie od razu.
Wybaczcie ,ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Jutro mam wizytę o 11:15
Nie mogę się doczekać.
Ktoś jeszcze jutro ma?
Haha
Ale się uśmiałam
wyobrażam siobie tą sytuację
Przepraszam, Tobie pewnie nie było do śmiechu, ale jak widzę to oczami wyobraźni, to nie mogę przestać się śmiać