Hej:-)
Nie odzywałam się za bardzo, bo nie miałam jak- przy małej AlKaidzie (wróciła, heh
) do kompa nie siądę- zapomnij
. Zaraz jest rozkaz"włączyć "jutup"
.Po czym żąda piosenek o Mikołaju. Zafascynowana ostatnio tematem (żeby choc jakis pożytek był z tego i dała się szantażować prezentami itp.
).Więc u nas juz Święta w domu, heh....To przez świąteczny wystrój sklepów i fighurki mikołajów, trolli i innych stworów, których nie rozróżniam, a którymi oni sobie tu dekoruja domy na Święta. Więc każda wizyta w sklepie to krzyki na całe gardło "O! Mikołaj!I tu Mikołaj!A tu?Tu teś".I tak może niezmordowanie.U nas to "
A tu?" jest takim odpowiednikiem standardowego "co to?". Słyszę to bez przerwy, heh....No i rozśpiewało mi się dziecko, tylko...po duńsku...Śpiewa różne piosenki, których się uczy w dagpleje, ale po polsku nie chce.Np. "Panie Janie"
- nie chce i już, a po duńsku zasuwa, z pokazywaniem itp.Czasem łaskawie uraczy nas "wlazł kotek".Ale wtedy mamy kupę śmiechu, bo "...i mruga"jest zawsze pięć razy głośniej , niz reszta tekstu
Mi już lepiej, ale zaraz po mnie Amelka złapała wirusa i musiała być ze mną w domu.W sumie, oprócz gorączki, nic jej nie było- zero kaszlu, kataru czy czegokolwiek.A jadła tyle, że w szoku byłam, bo zdrowa tyle nie zjada
.Ale wczoraj juz byłam pewna, że gorączka nie wróci i wygoniłam do niani.Niech ona się męczy , hehe
.
Co do imprezki BB, to wczoraj u nas białe winko było, ale dołączyć nie mogłam, bo z M. siedziałam i film oglądaliśmy
.
Ida, jak dziś ręka?Nadal boli bardzo? Ja tez zawsze się musze oparzyć, jak coś robię przy piekarniku albo coś.Wczoraj piekłam muffinki (znów "najłatwiejsze ciasto w świecie";-) z rodzynkami i kulką marcepana w środku.No i , oczywiście, musiałam dotknąć rozgrzanej górnej krawędzi piekarnika przy ich wyjmowaniu. Z podwójnej porcji (czyli na dwie szklanki mąki) wyszło mi 40 sztuk. Ale już wiem, że mogłoby 50 , bo do pierwszej partii za dużo ciasta do foremek dawałam i o mało co nie "wykipiały" podczas pieczenia.
A pralka co???Spacery chce sobie urządzac po łazience, że na niej siadasz?
Kania, widze, że dopadł Cię "syndrom wicia gniazda;-)
". Tylko się nie przemęczaj za bardzo:***
Agusinka, Ty pytałas o przepis na ciasto orzechowe. Takowego nie posiadam, ale w zamian podpowiem, ze jeśli lubicie, możesz tez zrobić pyszne domowe musli
.Ja ostatnio zrobiłam i idzie jak woda:-).I M. i Amelka wsuwają z mlekiem, jogurtem i takim czyms, co tu maja, a nazywa się "koldskål"- to cos jakby bardzo płynny jogurt, ale to nioe jest jogurt, tylko coś z żółtkiem...takie coś, co jedzą tu z płatkami, takimi mini- grzankami itp.Jak nazwa wskazuje- na zimno.Mi niania powiedziała, że Amelka bardzo lubi, więc kupuję.Bo tak, to bym nawet nie wiedziała, co to i do czego służy.
Bierzesz garnek z dość grubym dnem, roztapiasz kostkę masła, wsypujesz tam płatki, tylko te grubo walcowane, prażysz je na tym maśle , aż będą złote i chrupiące.Pod sam koniec dorzucasz grubo posiekane orzechy, prażysz to jeszcze chwilkę razem, potem dosypujesz cukru, tak, by zrobiła się "glazura" na płatkach- to będziesz widzieć, jak cukier się rozpuszcza i tworzy tę otoczkę.Oczywiście inne bakalie i suszone owoce jak najbardziej też
.Pycha
My chyba dzis jednak tez odgruzowywaniu się poświęcimy.Były luźne plany wypadu do aquaparku w pobliskim miasteczku, bo dzis "family day" , ale chyba się nie zbierzemy.Ja i tak bym się nie kąpała, bo nawet nie mam stroju
(zawsze jakaś wymówka, nie?;-)), ale są i sauna, bowling itp.No, ale za bardzo na wyjazd ochoty nie mam.Jeślibyśmy jechali, to tylko ze względu na Amelke.Zobaczymy.
Pogoda u nas wczoraj się popsuła też.Jak zwykle na weekend
.
Właściwie to siadłam, by poodrabiac lekcje on-line, ale słyszałam, że terrorystka się odzywa z łóżeczka, więc nawet nie zaczynałam. Tylko miałam nadzieję, że choć do Was da napisac parę słów.No i dała:-).Ale chyba juz koniec tego dobrego, bo głos z łóżeczka coraz bardziej niecierpliwy;-).Póki się nie drze |"Mama!!!Siaaa-anko", to jeszcze spoko.Hehe, wieczorem, na kolację , też jest "sia-anko";-)
.