reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe Mamy 2010

reklama
wioli mi to naprawdę już na głowę padło... przeczytałam Twój wcześniejszy post tak jakby Twoja siostra miała 14-ste urodziny... :rofl2:
 
Cześć dziewczyny,
Ale się rozpisałyście... Niestety nie do końca miło. No ale nie zawsze bywa miło, jak spotyka się, nawet wirtualnie taka grupa różnych osób. Ktoś mądry napisał, że lubimy, jak każdy ma swoje zdanie pod warunkiem, że jest jest takie samo jak nasze. No i niestety czasem ta maksyma się sprawdza. To taki mój krótki komentarza do Waszego sporu. Jak już kiedyś pisałam, lubię jak ludzie otwarcie wyrażają swoje zdanie, ale fajnie jest też, kiedy mają tolerancję dla tego, że inni mogę myśleć i czuć inaczej.
Wydaje mi się, że rozumiem co, Ida miała na myśli, pisząc, że nie do końca jest taka jak Ida forumowa. Takie pisanie na forum jest przecież bardzo wybiórcze. Piszemy, co chcemy, mamy szansę to zweryfikować, nasze reakcje nie są spontaniczne, często analizujemy, czy to, co napiszemy kogoś urazi, wyda się komuś zabawne, fajne, chcemy by było ciekawe, więc dlatego wizerunek nie do końca jest taki jak w 'realu'.

No to ja mam podobne myślenie i podoba mi się to stwierdzenie że jak ktoś myśli tak jak my to już lubimy, a ja też mam tak jak Ida, że jestem inna niż na forum, bo w sumie jak się nie widzi kogoś, głosu, gestykulacji, to można pisać, ale czasem jest tak że dodatkowe czynniki z otoczenia nas inaczej stymulują i inaczej się zachowujemy, ja np zawsze wywijam oczami jak jakaś nastka, a na forum tego nie widać, no i nie jestem w stanie wszystkiego napisać bo moje łapki nie nadążają za mózgiem.


Ikaa- zdrówka dla niuni szkoda małej, żeby jej to wszystko przeszło.
Mała Mi- Olka ma takie dziąsła wiecznie zakrwawione jak idą jej zęby. No ale jak bardzo się martwisz to może przejdź się do położnej w przychodni i niech zobaczy co się dzieje.

to ja tyle bo padam, ja mam jakiegoś pecha do kup, wczoraj czytałam pewna przygodę z jedzeniem kupy, a sama miałam tą samą w domu, tylko w wykonaniu Ola zrobiła a Arek skonsumował, i jeszcze po kąpieli byli.
Miałam mieć dietę i w końcu nici z niej bo musiałam opanować nerwy i na dzieciach nie wyładować się i zjadłam wielkiego batona.
 
No to ja mam podobne myślenie i podoba mi się to stwierdzenie że jak ktoś myśli tak jak my to już lubimy, a ja też mam tak jak Ida, że jestem inna niż na forum, bo w sumie jak się nie widzi kogoś, głosu, gestykulacji, to można pisać, ale czasem jest tak że dodatkowe czynniki z otoczenia nas inaczej stymulują i inaczej się zachowujemy, ja np zawsze wywijam oczami jak jakaś nastka, a na forum tego nie widać, no i nie jestem w stanie wszystkiego napisać bo moje łapki nie nadążają za mózgiem.


Ikaa- zdrówka dla niuni szkoda małej, żeby jej to wszystko przeszło.
Mała Mi- Olka ma takie dziąsła wiecznie zakrwawione jak idą jej zęby. No ale jak bardzo się martwisz to może przejdź się do położnej w przychodni i niech zobaczy co się dzieje.

to ja tyle bo padam, ja mam jakiegoś pecha do kup, wczoraj czytałam pewna przygodę z jedzeniem kupy, a sama miałam tą samą w domu, tylko w wykonaniu Ola zrobiła a Arek skonsumował, i jeszcze po kąpieli byli.
Miałam mieć dietę i w końcu nici z niej bo musiałam opanować nerwy i na dzieciach nie wyładować się i zjadłam wielkiego batona.

Kroma, współczuję "przygody" z dziećmi. Przepraszam ale uśmiechnęłam się jak to przeczytałam, chociaż wiem że Tobie na bank nie było do śmiechu.
 
nat ja też sobie nie wyobrażałam pobytu z takim malcem w szpitalu......serce mi się krajało jak wbijali wenflony w malutkie rączki.....i ciągle zabierali do jakiegoś badania...Wera już na sam widok lekarza wpadała w taką histerię ,że z trudem powstrzymywałam łzy.....nawet panie salowe taką reakcję u niej wywoływały. Dwa dni przenosiłam ją na rękach bo przelewała mi się dosłownie przez ręce taka była słaba..jak leżała i nie spała to patrzyła w jeden punkt...eh cięzko było.....oby jak najszybciej zapomnieć:(
 
Ika rozumiem cię doskonale mój Bartek kiedyś był tydzień w szpitalu nigdy nieczulam się tak zle do dzisiaj mam wyżuty sumienia bo znalazł się tam przez moja głupotę Kroma baton w pełni uzasadniony ja to bym chyba kilo zjadla na twoim miejscu zeby się opanować
 
reklama
Ikaa- też mi się przykro zrobiło jak poczytałam sobie opowieść ze szpitala, nie dziwię się małej, że się lekarzy boi, moje niby rzadko chorują ale jak widzą stetoskop to ryk. Oby nigdy wam się już taka historia nie powtórzyła.

No mi teraz też się śmiać chce, a akurat jak Arkowi myłam zęby to M wszedł i kazałam mu iść zobaczyć rysunek na ziemi od dzieci i się przeraził. Takie miał przywitanie z pracy.
 
Do góry