on jest z "naturystów", w sensie, ze co naturalne to nas nie zabije tylko wzmocni, więc ten ból nie moze być taki dobijający.... ja mu qźwa pokażę na porodówce jak złapię go w strategicznym momencie za przyrodzenie...
No koniecznie skoro taki "naturysta". U nas w SR ostatnio pani psycholog opowiadała że jest jakieś plemię gdzie przy porodzie jest pół wiochy a ojciec rodzącego się dziecka stoi przy rodzącej i ona go trzyma cały czas za przyrodzenie i ściska jak ją bardziej zaboli Tak więc skoro jest takie plemię to trzymanie go za przyrodzenie będzie jak najbardziej naturalne
też tak uważam!
dziewczyny trzymajcie kciuki, bo zaraz idę walczyć o zwolnienie do internisty... ;/ jak mi nie da to ja już nie wiem co zrobię...
Trzymam kciuki. Ciekawa jestem czy ja też takie akcje będę miała. Jeśli tak to mój gin już na oczy mnie nie zobaczy :/
malutka ja czytałam, że w połogu nie powinno się robić zabiegów na włosach. Ja już mam z głowy.
Ida piszesz, że lolisza mówiła, że przed porodem odporność spada... a nie pamiętasz ile "przed"- dzień, tydzień, miesiąc? ;-)
My z teściami (obustronnie) mamy spokój. Moja Mama choć niegroźna, dla bezpieczeństwa 200 km od nas, teściowa 80km, ale nie zmobilizowana, więc nie grożą nam niezapowiedziane wizyty. Teść w Skandynawii, więc też spokój.
Różnie to z teściową bywało, zanim po 10 latach przyznała, że mi zazdrości, że jestem taka wygadana i umiem sobie radzić w życiu. Ale i tak trzymam na dystans, bo ciągle pamiętam, jak usłyszałam jej kazanie do mojego męża- Synku, ona to chyba tobie wszystko wyjada, ona gruba, pies gruby, a Ty coraz chudszy...
Haha tekst teściowej bezbłędny
Mi odporność już od 3 tygodni szwankuje.
Kurcze może jednak wybiorę się przed porodem do fryzjera. No zobaczę
My przed porodem mieliśmy plan, że moja mama przeprowadzi się do nas na jakiś tydzień chociaż żeby nam pomóc.
Ale szczęście w nieszczęściu, byliśmy w szpitalu tydzień, a nie 3 dni więc co się miałam nauczyć i obyć to moje i odwołałam to, zaprosiliśmy tylko moich rodziców na weekend.
Dżizas co ja miałam w tą jedną noc i 2 dni
Mama cały czas wisiała nad kołyską, bujała, nosiła, przykrywała tonami kocyków choć mówiłam, że jest mu za gorąco. Przy karmieniu stała nade mną i patrzyła jak to robię, po czym stwierdziła, że przyduszam małego cycem No cud, że jeszcze żyje...
Generalnie, modliłam się żeby już sobie pojechali.
Ja wiem, że ona chce dobrze, ale przegina w drugą stronę i bardzo się cieszę, że nie zamieszkała z nami.
Teściowa za to ma pierd..lca na punkcie sterylności, bakterii itd. Jej wizyta u nas to ciągłe brzęczenie o tym, że psy w domu, że sierść, że to nie do pomyślenia. I na nic moje tłumaczenia, że są czyste, zadbane, są członkami rodziny i nie zamierzam się ich pozbywać.
Jakieś dziwne egzemplarze mi się trafiły...
Rzutka to faktycznie cud że dziecku nic nie jest hihi nie no mamusie i teściowe są kochane. hihi
Ja cały czas powtarzam małżowi słowa położnych ze SR które proszą żeby nie było odwiedzin po porodzie bo to naprawdę jest dla młodych matek męczące i tak jak pisze Lolisza żeby przez miesiąc nie było odwiedzin w domu. To drugie to będzie niewykonalne. To wiem na pewno. Ale cały czas truję małżowi że jak mi od razu ktoś przylezie to pogonię. Położne też facetom na ambicję wjeżdżają i mówią że jako głowa rodziny powinni zadbać o to i poinformować wszystkich że mają nie przychodzić. Więc to nie są jakieś tam moje wymysły.
Sugar ja przeczytałam Co Ci mogę napisać. Życie. U nas w rodzinie też tak było że kuzynka mieszkanie po babci przejęła, doprowadziła ją do takiego stanu że dostała wylewu i po jakimś czasie zmarła. Kasę na pogrzeb zgarnęli a pomnik musiał postawić wreszcie mój tata bo mu wstyd było że pomnika nie ma. Teraz biega na cmentarz i się wkurza bo wynajmuje ludzi żeby porządek robili przy grobie a jego siostrunia i jej córeczka nawet palcem nie ruszą żeby chwasty powyrywać, tylko wyrzucają znicze i kwiaty które moi rodzice stawiają. Masakra.
U mojego małża w rodzinie też wojna o mieszkanie wśród ciotek była. Także wszędzie jest to samo. Kasa dzieli ludzi i tyle.
A Twoja ciotka to ma tupet żeby tak postępować i jeszcze pchać się na chrzestną. Masakra po prostu.
A liczyć to ja mogę tylko na swoich rodziców. Obiecali kasę na wózek i już dali chociaż mówiłam że dopiero przy odbiorze płacić będziemy (4 tygodnie czeka się na kolor). Fakt że na nich też się wkurzam bo bardzo nam finansowo ostatnio pomogli. Pożyczyli kasę na kuchnię, dołożyli kupę kasy od tak sobie bo nie wiedzą co nam kupić do mieszkania, dali kilkanaście setek na życie bo lipiec i sierpień u nas ciężkie były no teraz dali na wózek i to oczywiście więcej niż powinni (a bo po narodzinach małego nie będą wiedzieli co kupić to sami kupimy, jakby wózek nie był wystarczającym prezentem). I się na siebie wściekamy bo ja rozumiem że kiedy potrzebowaliśmy to prosiłam o pomoc ale nie chcę żeby dawali więcej niż potrzeba i jestem zła a oni są źli jak nie chcę wziąć. W dodatku mama jak przychodzi to ciągle mi coś do jedzenia przynosi.
Od tego miesiąca chcemy zacząć oddawać im to co na kuchnię pożyczyli i mam plan żeby oddać też to co nam dali od tak sobie. Pewnie wojna będzie hihi
Kurcze muszę iść obiad robić bo małż zaraz z pracy wróci
Ostatnia edycja: