Widzę, że faza jest u wszystkich
No dobra Dziewczyny no to czas na informację wartą 400 zł
Otóż po badaniu echo serca pan profesor stwierdza, że serce mam zdrowe - to samo akurat wiedziałam przed wizytą bo juz 2 echa miałam ale nieważne, co profesor stwierdza to nie zwykły doktor ;-) poza tym po pierwsze profesor nie wierzy, że moje tętno wynosiło tak dużo (166, 162), gdyż ponieważ takie tętno mają sportowcy w trakcie wielkiego wysiłku. Aparaty do mierzenia ciśnienia zwykle przekłamują i pokazują nieprawdziwe wartości (przynajmniej jeśli chodzi o tętno). Po drugie sama ciąża sprzyja do wzrostu tętna. Jesteśmy teraz w momencie najbardziej wzmożonej pracy serca, musi ono przepomopować dużo więcej krwi w związku z czym dużo szybciej pracuje (ciekawe, że Wam tak nie pracują serca a moje nie daje rady). Po trzecie mam niedokrwistość w związku z czym tez musi ono szybciej pracować, żeby dotlenić wszystkie narządy. A po czwarte co w głowie to w sercu to znaczy jeśli ja jestem w ciągłym stresie (a wiecie, że jestem i to w jakim) to wysyłam sygnał między innymi do mojego serca, żeby szybciej i intensywniej pracowało. Reasumując profesor powiedział, że po badaniu i rozmowie ze mną uważa, że jestem zdrowa!! Zaproponował holter (to było oczywiste) i powiedział - uczciwie - ze jeśli lekarz opisujący holter nie będzie widział nieprawidłowości to mam do niego nie przychodzić na kolejną wizytę bo szkoda moich pieniędzy (doceniam szczerość, bardzo doceniam). Ponadto lek, który biorę jest w takim małym stężeniu, że właściwie nie wpływa on na pracę mojego serca więc uważa, że powinnam go odstawić bo on i tak nic mi nie daje i on w swojej praktyce nie przepisał nikomu tego leku o taki niskim stężeniu bo po co brać jeśli nie pomaga. Jego zdaniem dziecku lek nie szkodzi (uff!). Zalecenia to potas, dużo wypoczynku i wycofanie się ze spółki (serio tak powiedział). Tak poza tym to jest to lekarz przesympatyczny, o wysokiej kulturze osobistej. I uważnie słucha. I ma taką pewność siebie, że wyszłam stamtąd z poczuciem, że teraz już chyba naprawdę muszę uwierzyć, że nie umrę na serce. Przynajmniej nie teraz.
Aha, powiedział też, że wyjątkowo pogoda nie sprzyja. To wiadomo co nie?