Witam.
Nie ma to jak słodka pobudka o 6:30 za sprawą miłego skurczyku w nodze
Trzeba będzie w końcu regularnie po magnez sięgnąć....
die to teraz i ja się trochę postresuję czy mnie pod nóż nie wezmą (nic mnie chyba nie przeraża bardziej), bo mi wczoraj na wizycie trochu za wysokie ciśnienie wyszło, a wiadomo, że przy wysokim poród sn też nie zawsze jest możliwy.
Ale tylko troszkę stresować się będę, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności przyrody, tj. mierzenia tegoż ciśnienia ;-) + fakt, że ja zawsze wysokie miałam. Przez najbliższe 3 tygodnie mam mierzyć i zapisywać i jestem prawie pewna, że pomiary będą się mieścić w normie i nic mi nie przeszkodzi w porodzie sn
Dżaga wow! ale ładna waga już. No ale to powoli tuż, tuż. I nic się nie martw - nie Ty pierwsza, nie ostatnia - dasz radę
nnatalie u mnie w szpitalu jest stawianie po cc na nogi tak szybko jak ty;lko możliwe - w praktyce oznacza to podniesienie z łóżka równo 12h po cięciu, a potem mamusia dostaje dziecko i musi się nim zajmować sama. Ot, co. Oczywiście bez przegięć - nikt nie wygoni takiej mamy, jak przywiezie malucha na noworodkowy pod opiekę połóżnych, ale.... wiadomo 0 mile widziane to nie jest
osa WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - niech się spełnią Twoje marzenia :-)
joanna co do znieczulenia to ja się nastwiałam, że urodzę bez i tak się stało; tym razem przewiduję podobny scenariusz ;-) Ale ja z tych, co się bólu raczej nie boją (przynajmniej większości jego rodzajów). U dentysty też na żywca, chyba że o wyrywanie chodzi...
W gaz weselający średnio wierzę i bałabym się, że po nim mogłabym zapomnieć o rodzeniu (moja mama przy okazji jakiegoś zabiegu chciała lekarza na obiad gotować ;-))
Jeśli chodzi o zewnątrzooponowe to przeraża mnie wizja wkłuwania się w mój kręgosłup - i to pewnie jeszcze gdzieś pomiędzy skurczami. Dziękuję. Zresztą sporo jest tu też skutków ubocznych, niektórych nawet na całe lata, o których zazwyczaj się milczy...
Jakieś tensy, prądy i tp. też do mnie nie przemawiają.
Ruch, odpowiednie pozycje, woda, masaż, pozycje wertykalne - to na pewno natura wymyśliła u zarania dziejów...
Co do przygotowań, to przed paroma dniami doszłam do wniosku, że jednak trzeba będzie się zaopatrzyć w drugie łóżeczko (sąsiadka ma na zbyciu więc nie problem) albo tapczan ( i tak kiedyś nas ten zakup - prawdopodobnie - czeka; lub przestawić z drugiego pokoju). I albo nauczę spać Rafała w łóżeczku (a maluch do drugiego), albo będziemy spać we dwójkę (albo raczej trójkę) na tapczanie - tzn. Rafał, ja i maluch.
No i nad wózkiem dla dwójki dalej się biedzę, rodizna w podjęciu decyzji nijak nie pomaga, a wyszperałam ostatnio na all wózek, który skłąda się w parasolkę - chyba zostanę przy tej opcji, przy czym maluch pójdzie do usztywnianego nosidła z naszego terenowego wózka i na sporadyczne wypady powinno się sprawdzić. A różnica w cenie między tą opcją, a moim marzeniem niebagatelna 200-300 zł kontra 2800zł....
agnieszkaala my szczepimy tylko tym, co rzekomo obowiązkowe. Nic dodatkowego, żadnych nowych dziwactw i wymysłów, których skutki będą znane jak obecne pokolenie dzieciaczków dorośnie. Drugi maluch też pójdzie wg wytycznych NFZ i nic więcej.
Dodam, że Rafał (nie licząc wątpliwych infekcji dróg moczowych, które nie mają nic do tego) chory był raz - na katarek, a i to mi ząbkowaniem pachniało, jednak pani doktor zaleciła inhalacje odpowiednimi lekami.
W sumie zgadzam się z
die i Takhisis i pozostałymi- gdyby to TYLKO ode mnie zależało, większości szczepionek powiedziałabym nie. Ale nad niektórymi bym się pewnie zastanowiła. Natomiast jestem zdecydowanie przeciwna wszystkim gokom czy rotawirusom - lepiej po prostu karmić piersią i w ten sposób dać dziecku naturalną odporność. Nawet jeśli wśród dzieci zdarzy się jeden przypadek na ileś-tam, że jednak tej odporności od mamy nie nabędzie.
Dodam, że moim skromny i nieuczonym zdaniem, ale jednak moim własnym, to wiele szczepów wirusów mutuje właśnie dzięki szczepionkom. To tak jak z komarami - im mocniejsze środki na nie stosujemy, tym się latające pijawki stają odporniejsze i bezczelniejsze...
Na walkę z sanepidem nie mam ochoty, zwłaszcza że niektóre szczepienia są jednak ważne.
Dobra - idę obczaić czy da się już wyjść na dwór bez narażenia się na ugotowanie.
I czekam na małża - w ramach 5 rocznicy ślubu ma do schowania prawie 4 tony węgla