reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Październik 2013:)

szatsa no proszę jaka zdolna bestia z Daniela ;-) My na razi ena boki się kulamy i czasem z brzuszka z powrotem na plecki uciekamy, ale do samodzielnych przewrotów jako takich raczej jeszcze sporo nam brakuje
Zupki do butli też bym nie dawała - powolna i mozolna to praca, ale trzeba pracować z łyżeczką; daj mu czas na oswojenie się z nią, może daj mu drugą do rączki, niech się zam bawi, próbuje. I pamiętaj, że nie od razu Rzym zbudowano, ale w końcu da radę.

A właśnie - ostatnio mi umknęło....
Ja tez mam przeogromne wyrzuty sumienia jak się dzieci grzecznie sobą zajmują. Oczywiście jak się mojej obecności i niepodzielnej uwagi domagają, to się denerwuję, że chciałabym mieć chociaż 5 minut dla siebie, albo że potrzbuję zrobić to czy tamto, a kiedy moim życzeniom dziej się zadośc, to mi źle - dogodzić kobiecie :-D
No i chłop - tak, tak.... "ja bym wolał SIEDZIEĆ w domu z dwójką niż do pracy chodzić" Uhmmmm.... A jak trzeba tylko 5 minut przypilnować, to już wymięka :-p A nie daj Bóg, żeby jedno płakało. Bo żeby dwójka zapłakała, albo jedno płacze, drugie ma jakąś pilną potrzebę (dać jeść, zmienić pieluchę, bo pachnie czy złości się, bo coś mu nie wychodzi, uderzy się), to już chyba w ogóle z przerażeniem by uciekł. A gdzie tam do kompletu ogarnięcie chaty, przygotowanie obiadu i cała reszta naszej SIEDZĄCEJ prozy ;-)

szatsa wracjąc do Twojego pytania - Sandra ma przytulankę i tetrę - dwa nieodłączne elementy obok smoka. Śpi z nimi, ba - pod nimi, bo na ogół to jej nawet nie widać (gdyby nie pewność, że nie może uciec z kojca, byłabym gotowa szukać dziecka po całym mieszkaniu). Do tego przykrywam ją kocykiem, więc czasami naprawdę jest zakopana kompletnie. Ale tak jej dobrze. Nanoc staram się jej odsłonić buzię, ale ona i tak nakrywa się z powrotem (albo marudzi).

Agnes burza? Nie - tylko elaborat :-p Chętnie bym z tymi specjalistami podyskutowała :-D
Głodnemu chleb na myśli. Wprawdzie czytałam, że podczas karmienia kobieta może przeżyć orgazm i że nie należy się tego wstydzić, ale dla mnie akurat karmienie piersią jest totalnie aseksualne, może stąd że ja nigdy nie zaliczałam się do tych gorących i napalonych. Skądinąd są kobiety, które nie chcą karmić piersią, bo jest to dla nich sfera tak intymna i ściśle związana z seksem, że nie potrafią się przełamać do podania jej dziecku.
Gdyby chodziło o karmienie dla fizycznej pzyjemności, to powiem tak - znam wiele fajniejszych, łatwiejszych i przede wszystkim wygodniejszych sposobów odczuwania przyjemności niż:
- niemożność założenia ulubionych ubrań (bo przecież muszą zapewniać dostęp do bufetu)
- trzymanie diety (uwielbiam potrawy z dodatkie octu, pikantne rzeczy, słodzyczami nie pogardzę, a jednak jakoś podświadomie unikam; nabiał we wszelkiej postaci zajmuje trzy pierwsze miejsca w moim menu - przy synu nie jadłam prawie rok! teraz znowu wszystko w odstawce, do tego nie jem także wędli, więc tylko gotowany schab i dżem...)
- uwiązanie do dziecka; ponieważ z butlą jakoś nam nie po drodze (a w planie było), zwłaszcza że trzeba by mieć jeszcze czas na ściąganie mleka laktatorem (Bóg mi świadkiem, że na początku próbowałam), to wszędzie muszę zabierać małą ze sobą. A że ciągać jej niepotrzebnie nigdzie nie chcę, to jestem więźniem w domu - dość długo trwa już ten wyrok, choć przy Rafale jeszcze udawało się wybrac tu i tam

Dlaczego więc karmię?
Bo wymaga to z mojej strony czasu, który akurat szczęśliwie mogę dzieciom poświęcić.
Bo wiem, że to najlepsze dla dziecka.
Bo uważam, że natury poprawiać nie trzeba.
W czasach, kiedy nie było MM ,kobiety jakoś tez karmiły swoje dzieci, a jak nie miały mleka to szukały najczęściej mamki.
A odkąd się pojawiło MM, to zaczęła się jakaś dziwna plaga - że mleka za mało, że za chude, że za tłuste, że nie takie, że kolor niewłaściwy, ze p o6 miesiącach (a w najlepszym razie po roku) pokarm bez wartości... I tylko "prosze przejść na mieszankę" - tak lekarze jak i położne przekonywały rzesze matek, że nie są w stanie wykarmić własnego potomstwa (to jak do cholery przetrwała ludzkość???). A producenci MM zacierali rączki..... I nadal zacierają, bo biznes się kręci - takie MOJE zdanie; że to sztuczne napędzanie rynku (tak samo jak niemożność odpieluchowania dzieci przed 3 rokiem życia - ostatnio na ciekawy wątek na tym forum trafiłam - na pięć stron postów tylko jedna wypowiedź była w duchu poparcia dla odpieluchowania przed rokiem; co ciekawe,

Co do zaleceń WHO do drugiego roku, to się zgadzam że do drugiego roku , jak najbardziej. I nie dłużej niż do 3 lat też sobie absolutnie nie wyobrażam. Zresztą około roku karmień jest już najczęściej koło dwóch na dobę.

Dziewczyny - co powyżej, wypociłam wczoraj w nocy, więc wklejam....
Dzię może dodam tylko dla Agnes? że w nie swoje bym absolutnie nie inwestowała.


Bo dziś chcę się z Wami pożegnać. Nie będę się już więcej udzielać - z powodów osobistych. Muszę ogarnąć siebie i parę swoich spraw.
Dziękuję za czas z Wami, był to miły czas. Może jeszcze kiedyś, w lepszych czasach...
Wszystkiego dobrego dla Was i Waszych maluchów i powodzenia we wszystkim.
 
reklama
Właśnie o to chodzi Villandro, że kobieta się NIE PRZYZNA nawet sama przed sobą, tak już jest i tyle. To jest podświadoma przyjemność, więc na poziomie świadomości można to wypierać ;) I zdecydowana większość właśnie to robi i popiera skądinąd całkiem dobrymi argumentami. Ale dobre argumenty można znaleźć do wszystkiego prawda? Tu się rozchodzi o hormony wydzielane podczas karmienia i pracę mózgu doładowanego tymi hormonami, głownie przecież oksytocyną, czyli hormonem szczęścia, a to działa jak natkotyk ;) więc mózg dąży do tego, żeby to znów odczuć, tego nie kontrolujemy. A wypieranie i próbowanie udowodnić, że "mnie to nie dotyczy" to trochę tak jak tłumaczenie, że mnie nie dotyczy np. trawienie cukrów, bo przecież też kontrolowane jest pracą hormonu ;D Poszukam w wolnej chwili tych badań, żeby nie być gołosłowną ;) A w czasach gdy nie było mm dzieci często dostawały też krowie czy kozie mleko i też żyły zdrowe :)

My na wsi. Dawid się wybudził o 3 i nijak zasnąć nie chciał, więc chcąc nie chcąc dostał mleko i spał jak niemowlę do 8.30. Teraz szaleje z krową :)
 
Ostatnia edycja:
Martoocha ja Cie swietnie rozumiem - moja miloscia jest Londyn. Przed Zuzu latałyśmy z siostra dosc czesto na musicale i zakupy. Ostatnio nawet Sara z nami byla. Ale to drogie wycieczki, poki co sie nie zanosi..nad czym bardzo ubolewam :(

Korzystamy wtedy tez z dobrodziejstw primarku - szkoda, ze u nas niet :)

Co do basenu - zgadzam sie - my ten dla dzieci nazywamy oficjalnie "basenem na siki". Staram sie o tym nie myslec. Bardzo lubie plywac. Ale szczerze bardziej niz dzieciece siki obrzydzaja mnie baseny dla doroslych, jak widze czasami brudne paznokcie czy spocone pachy ludzi :/ fuuu....

My po pierwszych zajeciach basenowych - bylo super. Udalo mi sie samej spokojnie przebrac Zuze, potem wyszykowac z powrotem. Mloda nie plakala, wiec pierwsza lekcja uplynela nam spokojnie. Podobalo jej sie :) Tylko mnie straszliwie ramiona bolaly od podtrzymywania jej.

Co do karmienia - mi to w sumie sprawialo przyjemnosc przez 2 tyg. Potem czulam sie lekko uwiazana. No i motywacji brakowalo, bo z grona dzieci ktorych znam (a jest ich spoooro) nie widze ZADNYCH roznyc w odpornosci czy alergiach na podstawie karmienia (wiem jak ktore bylo karmione). Te, ktore maja najlepsza odpornosc to dzieci oczywiscie brytyjskie, japonskie i niektore niemieckie (u nas w p-kolu). Czyli te, ktore chodza rozebrane. Dlatego zdecydowalismy sie tez na to :)

Zuzu ostatnio zrobila sie - wybaczcie okreslenie- WREDNYM BABSZTYLEM!!! ;) Kocham tą kluskę, ale ostatnio ciągle chce żeby jej czas organizować, bawić się (nieważne kto) - sama już niezbyt chętna do zajmowania się sobą. Odkładam - wyje. Ostatnio zaczęłąm ją nosić w chuście - nawet to fajne ;) Gorzej śpi - wierci sie, steka, marudzi, wypluwa smoka...O dziwo jak tylko wezme ja do swojego lozka to magicznie dolegliwosci znikaja...

Jest cholernie zawzieta - probuje pelzac i siadac..Ale poniewaz wychodzi jej mocno przecietnie to sie wkurza i piszczy (pisk to ostatnio jej glowna forma komunikacji - zarowno radosnej jak i wkurzonej). Czasem jak widze ze jest zmeczona probami pelzania to przewracam na plecy zeby odpoczela, ale nie daje sie. Od razu z powrotem na bruch i dalej probuje i dalej piszczy bo nie moze. Przestaje dopiero jak sie ja zabierze z maty.

Pieluchy zmienic sie nie da. Juz nie chodzi o to ze nie mozna jej zostawic na przeiwjaku - nie moge jej puscic bo od razu sie przewraca na brzuch, a robi to juz za jednym zamachem, czyli szybko :/ Jedna reka musi ja caly czas podtrzymywac bo jak poczuje wolnosc oto od razu siup i probuje spitolić. Teraz wlasnie systematycznie probuje zsunac sie z lezaczka, bo jej nie przypielam ;) Juz tylek wisi, a ona dalej sie wije zeby zjechac.

Slini sie okrutnie!!! Cala jest w slinie. Cud, ze ma jeszcze palce - powinny sie dawno rozpuscic....Na brodzie ma paskudne pryszcze od śliny, chociaz co chwile wycieram buzie i smaruje cynkiem.

Co do męża - doskonale wie, ze ciezko zajmowac sie dwojka. Nieraz kladl obie spac albo musial wyszykowac obie i zabrac na kinderparty. Wiec mnie sie raczej nie czepia, ze balagan czy obiadu brak. Chociaz oczywiscie staram sie zeby bylo, zeby o niego tez troche zadbac. Ale duzo zajmuje sie dzieciakami i pomaga w domu. Az mnie to dziwi czasem troche ;)

Co do przytulanki - poniewaz Sara miala od urodzenia owieczke (wciaz ma - zwierz ledwo dyszy..) i dobrze sie to sprawdzalo, to Zuzce wciskamy od urodzenia krolika. Coby tez miala swoj bezpieczny kawalek czegos. To czesto pomaga - przy spaniu, podrozach, w przedszkolu, u lekarza itp. Moze jesli boisz sie pieluszki (tez bym sie troche bala) to sprobuj kupic i podrzucic mu inna zabawke - taka zeby byla bezpieczna. Ale Zu tez zazwyczaj spi cala przykryta - zsuwa sie pod koldre. Przynajmniej tak bylo dotad - teraz chce spac na mnie...
 
aga_agi no to musiałaś się nieźle wkurzyć za taki tekst ze strony pani doktor. Takie teksty mogą dobić, ale pamiętaj że nie ona jest od wydawania opinii jak wyglądamy, nawet nie powinna wspominać nic na ten temat. W szoku jestem, nie wiem jak bym zareagowała na taki tekst. A malutka to już chyba niezła kluseczka, mi się wydawało, że moja ważąc ostatnio na szczepieniu w podobnym okresie jak Twoja 6600 to już kobitka ciężka :-) a niech rosną nam maluszki, oby zdrowe były!!!
villandra8 prawda o tym karmieniu, nie zawsze jest to przyjemne, ale robimy to dla naszych maluszków. No i nic na siłę, jak ktoś nie czuję się w tej sytuacji pewny tego co robi, tylko robi to pod naciskiem otoczenia to bez sensu. Dziękujemy za wsparcie na forum, odezwij się czasem jak znajdziesz chwilę.
charlene ja nie chcę zapeszać, ale moja lubi sam leżeć i się bawić, nawet czasem woli niż na rękach, co bardzo mnie dziwi bo pierwsze tygodnie to były tylko na rękach. Miałam tak ze starszą córką, że była bardzo zawzięta i tak jest do dziś, jak miała 3 miesiące to zaczęła się przewracać na brzuch a 4 miesiące jak wychodziło jej to rewelacyjnie i jak była na brzuchu to pełzała do tyłu :-) Raz prawie mi z przewijaka spadła, złapałam ją w ostatniej chwili, ale głowę miała już na dole, na szczęście w stronę do łóżeczka. Majka jest bardziej leniwa, ale jak tylko lekko ja na boczek przekręcę i wyczai, że pozycja się zmienia to od razu na brzuszek. Mój m tez bardzo dużo mi pomaga, sam bez żadnych próśb, ale niestety mam go co 2 tygodnie w domu. Przytulanka fajna sprawa, przy pierwszej córce się nie udało, chociaż ostatnio nie rozstaje się z misiem jednym, może uda się z młodszą :-)

Dziś u nas pochmurno i deszczowo, wymyśliłam sobie, że pozwolę córce zaprosić przyjaciółkę z przedszkola do domu to będę miała spokój z zabawą z nią :-)
 
Aniula-śpię w staniku, bo muszę mieć wkładki..jak założę wkładki nawet pod obcisłą bokserkę to budzę się z podusiami na plecach:-p. Na brzuchu nad ranem nie mogę bo juz cycki dążą się napełnić i bolą trochę..


Villandra- będzie mi brakować Twojego 'towarzystwa'- 3maj się i mam nadzieję że jednak do nas powrócisz jak tam tylko sobie wszystko poukładacie. A tymczasem dzięki za rady :) Ściskam!!!
 
Witam,
Jestem po badaniu na krzywą - wynik zadowalający - na czczo 77 po 2 h 109 :) Jest dobrze mogę nadal się obżerać ;)
Dzisiaj Ikula dostała pierwszego ziemniaka - oj strasznie był niedobry :) pluła i się krzywiła, może jutro bardziej posmakuje :)
Przepraszam ale ta podświadoma seksualność przy karmieniu nieco mnie rozbawiła. No chyba, że ja totalnie niewrażliwa jestem. Przez karmienie załapałam delikatnego baby blusa. Jak zbliżała się "TA" pora aż mnie skręcało, chodziłam poirytowana i smutna. Aż do momentu gdy moje sutki były w takim stanie, że niesamowicie ryczałam podczas karmienia i to tak, że bałam się, że dziecko mi ogłuchnie. NIe wspomnę już o tym co sobie musieli pomyśleć sąsiedzi ;). Potem przyplątało się silne zapalenie, antybiotyk. Dlatego byłam zmuszona do odciągania sytuacja ta trwa do dziś, a ja wcale nie tęsknię za podawaniem cyca dziecku.
Jeżeli o mężu mowa to mój również dużo mi pomaga - jeszcze ani razu od urodzenia nie kąpałam Ikuli, to jego działka. Ja tylko potem wycieram, ubieram itp. Potem z regóły również M usypia [znaczy dziecko nie on sam :)]. No ale wczoraj i dziś to miał niezły chrzest bojowy. Wczoraj przy wieczornych obrządkach musiał sobie sam radzić, bo ja miałam wizytę u dentysty a dziś od rana na badaniu. Jka wychodziłam to jeszcze spali wróciłam do domu o 12. Trochę się martwiłam bo od rana nigdy z nią nie zostawał ale wracam Dzieć cały :) Nakarmiony, umyty, ubrany, uśmiechnięty... ah jaka byłam dumna :) A na koniec stwierdził: "nie wiem jak ty to ogarniasz..."

Villandra mam nadzięję, że szybko się i swoje sprawy "ogarniesz" i jeszcze kiedyś napiszesz co u Was. Pozdrawiamy.
 
Ostatnia edycja:
Aga - chodziło o matki, które bardzo długo karmią swoje dzieci (pisałam o tym wcześniej), że ponoć podświadomie nie chcą kończyć karmienia, bo potrzebują stymulacja sutka :D Swoją drogą chyba musi coś w tym być skoro się niektóre matki decydują karmić tyle, że aż się chce zapytać na ich widok, czy podać synkowi kawy do tego mleka ;) Żeby nie było w tym przyjemności, to pewnie by rezygnowały szybciej.
A i mam podobnie z TĄ porą, mimo, że karmię butlą, bo nigdy nie wiem jak karmienie będzie wyglądać, czy tym razem zje bez płaczu i wicia się. Ale powiem wam, że i tak jest już lepiej, bo w miarę dobrze je odkąd wprowadziłam inne jedzonko. Może żołądek zaczął lepiej pracować? Inaczej trawić? Możliwe to? Teraz płacz przy jedzeniu pojawia się głownie wtedy, jak chcemy nakarmić, bo już kupa czasu minęła od poprzedniego karmienia, a on jeszcze nie głodny. A mój aniołeczek zjadł o 17.00 i od 19.30 śpi ;) Chyba go zaraz podniosę do karmienia, żeby znów się nie zbudził o 3 na butlę. Jak zje teraz to pośpi do rana :) Idę robić mleko :) Spokojnej nocki życzę wszystkim :)
 
Agnes ok nie odnotowałam :) U nas wspólnie z pediatrą doszłyśmy do wniosku, że Ika się po prostu nudzi podczas jedzenia. Ona to musi wszystko szybko, szybko. Najlepiej jakbym jej sonde z jedzenie podłączyła :
 
A moja ostatnio zaczęła podczas karmienia (z piersi) połykać bąbelki powietrza i ją to boli i kaszle.nie wiem co to..czasami jakby jej usta ześlizgiwały się z sutka i wtedy się zakrztusza a czasem aż słychać że połknęła bąbelek powietrza...zazwyczaj dzieje sie tak w porach popołudniowych jak czuję że tego mleka jest mniej.. Jak je przez sen albo z samego rana jak cycek nabity to jest wszystko super- nie mam pojęcia o co chodzi..czasami aż się odwraca od cycka tak jej źle ;/

Co do pozycji na brzuszku- mala ostatnio (od 3 tyg) jak tylko jest kladziona na brzuchu to bieze rece na boki i sie jakby buja na brzuszku.. ngłówke trzyma bez podpierania sie..dziwne nie? nie za bardzo chce na rękach się podpierać..a co dopiero ręce prostować podczas podparcia..
 
Ostatnia edycja:
reklama
martOocha Kuba tam mocno się ślini, że sutek mu się wyślizguje z ust, krztusi się niesamowicie, ale on od początku tak ma, bo jak zaczyna ciągnąć leci jak z sikawki, nawet lekkie "spuszczanie" pierwszego mleka mało co pomaga

aga_agi teraz to w ogóle dzieciaki zrobiły się bardzo zainteresowane, ale nie jedzeniem Kubuś ma pierś przed nosem, ale nie obchodzi go w ogóle, woli się rozglądać dookoła. jakiś hałas, stuknięcie czy puknięcie momentalnie odrywają go od jedzenia.

Ja na razie zrezygnowałam z rozszerzania diety małego. Po ziemniaku z marchewką kupy były nieciekawe, w każdej pieluszce było, bardzo mało,ale jednak...Pierdki i brudna pielucha, a wcześniej jak robił, to jedną na 2-3 dni...
Muszę pojechać do polskiego sklepu kupić mu jednoskładnikowe słoiczki, bo tutaj wszystko jest pomieszane...

Agnes kiedyś oglądałam program brytyjski oczywiście, że karmiły baby 5-9 letnie dzieci, blee.....na samą myśl cofa się wszystko, to jest dopiero chore zboczenie

U nas dziś pochmurno. Kuba śpi, ja piję poranną kawę, jak dobrze, że jutro już piątek. Mój łobuziak czy leży na macie, czy w łóżku czy w bujaku to podnosi się do siadania, intensywnie całe dnie spędza na treningach. Na brzuszku dalej nie lubi leżeć, jest wielki płacz...Na boki ładnie się przekręca, gorzej na brzuch mu idzie, ale jest takie mądre zdanie "Normalne tempo rozwoju, to takie w jakim dziecko się rozwija"

No i ma nowe umiejętności, nauczył się pluć...Jak i kąsa mnie, a jak się przy tym zanosi śmiechem
 
Ostatnia edycja:
Do góry