Hej, widzę że poważnie się niektóre z Was zabrały do przygotowań:-)
A ja już trochę się spakowałam - przynajmniej to co dla mnie na poród. Ale ponieważ to już mój drugi poród, będę bazować na własnych doświadczeniach. Wersja jeszcze do zweryfikowania, bo przeprowadziliśmy się i nie wiem, jakie ma wymagania/warunki szpital, w którym chcę teraz rodzić.
Koszulę - na razie spakowałam jedną, bo poprzednio cały pobyt w szpitalu (poród i po) spędziłam w szpitalnych, bo tak ze mnie leciało, że szkoda było mi swoich.
Podkłady i te mega wielkie podpaski miałam i dobrze - z tego samego powodu co wyżej - ale majtki jednorazowe używałam dopiero na wyjście i w domu, bo w szpitalu leżałam bez niczego tylko z tymi podkładami - z dostępem powietrza lepiej się goiło. Byłam sama w sali.
Szlafrok w ogóle mi się nie przydał, bo w sali byłam sama i miałam łazienkę dla siebie - zresztą i tak wstałam do niej dopiero na drugi dzień, bo nawet jak mnie pielęgniarka podtrzymywała to nie byłam w stanie stanąć na nogi i dojść tych trzech kroków do wc i pod prysznic.
Dla małego - ciuszki byly mi potrzebne dopiero na wyjście, bo w szpitalu używałam szpitalnych. Ale pomysł z dwiema torbami na rozmiar 56 i 62 jest niezły - zapowiada się duży chłopak (jak poprzedni) i może się okazać, że w te mniejsze się nie zmieści;-) Nie będę też chyba kupować kremu na małą pupę, bo mam olejek arganowy - świetny i dla małego po kąpieli i dla mnie w czasie ciąży na brzuszek i na piersi i na bolące brodawki. Do mycia dla małego mam czarne mydło oliwkowe, podobnie jak olejek z Maroka. Ale to mydło (świetne również do mycia dla mnie do twarzy, ew. podmywania) można kupić w Organic - sklepy w dużych sieciówkach.
Nie biorę też laktatora. Miałam taki zwyczajny z pompką, ale jak mnie położna nauczyła ściągać ręcznie, to tylko tak lubię.
Do mycia mydło szare - na gojenie krocza najlepsze nasiadówki i moczenie w roztworze tegoż. Żadne tantum rosa nie było tak dobre.
Nie mam też kapci, bo klapki wystarczą.
Ręczniki i papier toaletowy - np. do wycierania krocza po myciu.
Woda - rzeczywiście z dziubkiem może być najlepsza.
Poprzednio wzięłam też książkę do czytania, ale jak miałam chwilę ciszy i spokoju to spałam. Jednak teraz tez wezmę, bo jestem uzależniona od literek;-)
Oczywiście dokumenty.
I ciuchy dla siebie na wyjście, ale to może już mąż dowiezie.
Bo w ogóle to się boję, że będę tam musiała sama jechać, bo mąż akurat będzie w pracy i dlatego spakowałam się w walizkę na kółkach ( to jednak duże i nie chcę dźwigać) i staram się ograniczyć zawartość. Zresztą zakupy też minimalne, bo dużo dostałam ciuszków po dzieciach koleżanek (po swoim synku wiekszość dawno rozdałam), podstawowe rzeczy typu wózek, fotelik samochodowy itp. jeszcze mam, a gadżecików w ogóle nie chcę mieć - mamy teraz mniejsze mieszkanie. Doświadczenie też mówi, że wielu rzeczy w ogóle nie potrzebowałam.