Ardzesh ale tez domyślałam się jak będę śpiewać na samej porodówce, jak mnie bóle dopadną. Znieczulenie mnie nie znieczuliło do końca, po lewej stronie wszystko czułam, ale to już było tak na oodech, bo przy tych obustronnych te oddechy o których tak w szkole rodzenia gadali po pierwsze nie pomagają po drugie nie da rady wytrzymać w ich rytmie. Ja próbowałam na początku każdy skurcz brać na oddech ale powyżej 120 już kwiczałam i błagałam o znieczulenie. Każdy inaczej odczuwa ten ból, każdy porod jet indywidulany, i Wam życze bólu który dacie rade znieść, choć zzo wymyslił jednak geniusz.
Ja też płaczę jak to sobie przypominam, ale to dlatego , bo to naprawdę straznie emocjonalne wydarzenie. Jak sobie człowiek przy parciu przypomni po co to wszystko było, te godziny katuszy, to nabiera energii i nic go nie boli. Mnie parcie nic nie bolało, i wogóle wstapiły we mnie podwójne siły, chciłam po prostu już przytulic maleństwo, i to chcenie trwa cały czas:-)
A mój mąż był cały czas ze mną , a PO WSZYSTKIM...przeciął pępowinę i powiedział że nie wie czemu dalej jest przytomny. Jak parłam miał mi trzymać głowe i druga położna raz na niego krzyknęła że zaraz mi kark skręci. Ale był bardzo dzielny i przy tych paskudnych skurczach bardzo mocno ściskał moja rączkę.