reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opieka nad naszymi maluszkami

Rozalka, jesli chodzi o bajko to całkowicie sie z toba zgadzam :tak::-) nie uważam, żeby dwulatek musiał spedzać przed TV tak duzo czasu codziennie, co innego gdy zdaza sie to sporadycznie. Hubek bajek nie oglada prawie w ogóle. Nie jest nauczony i nie potrafi sie anwet na nich skupic więcej jak 5 minut... czasem obejrzy rano MIsia benjamina czy jakos tak , popatrzy popatrzy i ucieka do zabawek. Zdecydowanie bardziej woli jak mu poczytamy książeczki, zbudujemy cos z klocków, polepimy z plasteliny:-) jescze sie Tv w swoim zyciu naoglada sporo, narzie staram sie mu tego oszczędzić.

to tak samo jak ze słodyczami. ciekawa jestem ile jest dzieci któe do dnia dzisiejszego nie znaja tego smaku - a to też jest zabronione i zdecydowanie dluzej niz 2 lata bo to nic dobrego a jednak............czasem jest inaczej;-):tak:
Hubek nie zna smaku słodkiego innego poza miodem:tak::-) on akurat jest alergikiem, ale ma kuzynkę miesiąc młodszą i jest całkowice zdrowa i tez słodyczy nie zna w ogóle:tak: czyli można:-) nie uważam żeby dwuletnie dziecko a nawet pięcioletnie potrzebowało do czegoś słodyczy, napewno nie do prawidłowego rozwoju:no: a potem dzieci niby niejadki.... jak się nasycą słodyczami to potem nie chcą nic innego, tak jest w przypadku dzieci mojej kuzynki, a to batonik, a to ciasteczko a jak przychodzi do obiadu i kolacji to cos tam skubna i to ble tamto ble no bo nie smakuje jak czekolada...
 
reklama
Rosmerta masz rację.
I broń Boże nie miałam zamiaru nikogo atakować(na tyle chyba mnie znacie:rofl2:),ani nawet krytykować,poprostu mam odmienne zdanie.
Jeszcze raz powtarzam MOJE DZIECKO TEŻ ogląda bajki,ale jestem zwolennikiem maksymalnego ograniczania ich i wybierania jak najmniej naładowanych emocjami (tu uważam fajne są teletubisie,czy Kubuś,dobranocny ogród...takie tam...):tak:
Ojej nie chce mi sie tłumaczyć,jak kogoś uraziłam,przepraszam.:baffled:
 
ROZALKA ja się tak szybko nie obrażam :tak: już taka jestem. A co do swojego zdanie każdy ma do niego prawo i całę szczęśći, bo o czym byśmy tu pisały.

Rosmeta to gratuluję naprawdę tej mamie która jeszcze nie dałą nic słodkiego dziecku. Jeśli mał to alergik to łatwiej zrozumieć dlaczego nie - bo po co ma cierpieć

Szymek może dużo słodyczy nie je ale coś już tam zjadł- zresztą on jest taki że musi wszystko spróbować i albo weźmie to jeszcze raz albo powie nie.
 
Mysle, ze Rozalka ma duzo racji. I w sprawie TV i w sprawie slodyczy. Milena za duzo oglada bajek, na cale szczescie sa to bajki z Cbeebies a wiec takie dostosowane do jej wieku. Czesto tez razem je ogladamy. Bardzo lubi teletubisie, kucharza duzego i malego, erniego. JAk tylko moge staram sie ograniczac ogladanie TV na rzecz kolorowanek, ksiazeczek, klockow i przytalncow i turlancow itp.
W kwestii slodyczy to sama na naszym przykladzie wiem, ze wiecej robia zlego niz dobrego ., Jak Milena raz ich sprobowala to teraz ciezko jest ja odzwyczaic od tego smaku. Czasami nawet jest niezla awantura o batonika albo wafelek. Oczywiscie odbija sie to na jej apetycie na warzywa i owoce, ktorych pozniej nie chce jesc.
 
pewnie że słodycze nic dobrego nie niosą w kwesti witamin itd. ale powiedzcie same czy wy nie macie jakiś "zakazanych" smakołyków.
jak Szymcio był malusi to wszystkim mówiłam nie będzie jadł słodyczy jak najdłużej się da, ale w końcu uległam na jego 1 urodziny. pamiętam zrobiłam tort - jak wiele z nas :-) pamietacie te torciki urocze były - i trudno powiedzieć że zjadł kawałek, ale napewno spróbował.
nie popieram dawania słodyczy jako śniadanie obiad czy kolacja, ale jako malusi przysmak czemu nie.
 
:szok:Łojeju ale sie tu dyskusja odbyla....:-D

HMM.....ja uwazam ze i rozalka i rosmerta i kazda z nas po kolei ma troche racji.....oczywiscie ze najlepiej jest zajac dziecko czyms innym niz bajka:sorry2: ale bajeczki takie delikatne jak fifi, elmo <ktora tez uczy> nie zaszkodza......badz teletubisie.....OCZYWISCIE W NORMIE < w sumie ale jaka to norma:-p:sorry2:>
moze dwie tzry gora dziennie <trwaja max. po 5 min.>

Slodycze owszem tak jednak tez z umiarem i nie wszystkie smieci jakie sa pod reka......ja Julci np. daje kinderki, chrupki kukurydziane <nie flipsy;-)> herbatke z miodkiem.........jestem bardzo zla jak moja mama daje jej jakies cukiereczki czy cos podobnego:crazy:
staram sie ich bardzo unikac......
Jednak dziecinstwo z zerem slodkosci to nie dziecinstwo:sorry2:
NIE MOWIE O TYCH CO NIE MOGA ZE WZGLEDU NA ALERGIE!!!
 
Generalnie dwulatek powinien spędzać przed telewizorem pół godziny maksymalnie - to wg specjalistów. U nas zdeczko jest przekroczony ten limit, staram się od wczoraj, żeby Oli nie spędzała przed Teletebisiami lub Kubusiem Puchatkiem nie więcej niż godzinę dziennie. Niestety okupujemy to płaczem, bo Oli chce bardzo konkretną bajkę i koniec :dry: O treści się nie boję, bo puszczam dziecku bezpieczne pod tym względem bajki. Generalnie staram się nie przeginać, ale nie dajmy się zwariować - nie uważam, żebym musiała aż tak rygorystycznie pilnować tej połówki godziny, zwłaszcza, że widzę, że na moje dziecko te bajki wpływają bardzo pozytywnie, dużo nowych słów się nauczyła, a bajki ją bardzo interesują, widać już do nich dorosła :tak:
 
A ja nie mam telewizora, Marta w ogole nie oglada bajek(wyjątek gdy jestesmy u dziadków) i prawde mowiac bardzo to sobie chwale:tak:
Widze po rówiesnikach Martusi, tych spotykanych w parku i tych z klubu maluszka do ktorego uczeszczamy, ze dzieciaki które nie ogladaja TV, sa lepiej zsocjalizowane, ładniej rysuja , lepiej układaja klocki, czy lepią ciastolinę.Wiem ,ze od kazdej reguły sa wyjatki ale mam naprawde duze porównanie-połowa naszych licznych znajomych nie ma TV:tak:
 
O rety! Ja nie znam nikogo, kto nie ma telewizora, a u Ciebie Madzix aż połowa :confused::szok: No szok! U nas za to nikt, ale to naprawdę nikt ze znajomych, z jakimi utrzymujemy kontakty nie pali :-D Autentycznie, ani ze znajomych, ani z rodziny :tak:
A co do socjalizacji mojego dziecka, to choć bajki ogląda (fakt: bardzo wybiórczo, nie pozwalam jej na siedzenie przed telewizorem i oglądanie jak leci) to naprawdę nie mam jej nic do zarzucenia ;-) Ciastoliny jeszcze małej nie dawałam, ale drewniane puzzle układa bezbłędnie, rysuje bardzo ładnie, potrafi rozróżnić kształty, kilka kolorów, próbuje liczyć, okazuje uczucia, bardzo dużo rozumie i porozumiewa się z nami mową całymi zdaniami :tak:
I nie zawaham się powiedzieć, że czegoś nowego z bajek się również nauczyła, poznała znaczenie nowych słów, bo co innego, jak mama powie, a co innego, jak dziecko może zaobserwować z konkretnych sytuacji. Dlatego uważam, że konkretne bajki w ograniczonym czasie, to nic złego. Ale faktycznie z czasem nie ma co przeginać, więc sama teraz pilnuję, żeby nad tym kontroli nie stracić.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Kasiad -naprawde połowa a moze nawet wiecej.W moim srodowisku to bardzo powszechne.
Mnóstwo moich znajomych oduczyło sie korzystania z telewizora w akademiku, znaczna czesc w momencie kiedy kupiła pierwsze własne "M"-raty za mieszkanie i cala reszta niezbednych wydatków typu lodówka czy umywalka spychały kupno odbiornika na nieokreslone pozniej, a jak ktos kilka lat zyje bez TV, to sie przyzwyczaja i potem nie jest mu do niczego potrzebny.Mecze ogladamy w pubach (wspolnie liczna grupa) albo na telebimie na Polach Mokotowskich, wszystkie neewsy sa w necie i gazetach a filmy w kinie, ostatecznie na na dvd.

A co do Oliwki-sama piszesz, ze nie naduzywa telwizora, to po pierwsze, po drugie wychowuje sie w domu pełnym ludzi, a to daje jej ogromna przewage we wszelkiego rodzaju relacjach interpersonalnych a takze we wzbogacaniu słownictwa.W koncu na rozwój naszych dzieci wpływa wiele róznych czynników.
Ja, porownujac dzieci znajomych(samych jedynaków bez wyjatku) widze ze jak odbiegaja od poziomu dzieciaki , które spedzaja na ogladaniu kilka godzin dziennie, dzieki czemu ich mamy, lub co gorsza nianie, maja "czas dla siebie".:-(
 
Ostatnia edycja:
Do góry