Dziewczyny moje, ja sie nie moge zdobyc na odstawienie smoczka, bo to kweczy i kweczy bez ustanku, albo jak jej wypadnie, to budzi sie w nocy i kweczy. Moj Bartek nie chce jej dawac juz smoczka, zdaje sie ze smoczek bardziej mi potrzebny do swietego spokoju niz jej do usypiania.
Gratuluje Wam sukcesów smoczkowych, piszcie o sposobach, ja chetnie poczytam, a potem zastosuje (za jakies 5 lat ;-) ).
Co do mleka, to Julka ma odruch wymiotny na sam dźwięk tego słowa, nie wiem czy juz o tym pisałam. Jak juz trzymam w ręku butlę i prowadzę ja za rękę do łóżka, to ta już po drodze ma odruch wymiotny kilka razy. Potem ze dwie próby włożenia smoczka do ust konczą się fiaskiem, ale jak już się uda włozyc i skapnie do buzi trochę mleka, to zaczyna mała ssać i jest ok. Zjada prawie co najmniej 2/3 z butli, czasem calutką jak dzisiaj, nie ulewa, nie wymiotuje, jest normalnie. Zastanawiałam się prez ten odruch wymiotny, czy ja się nie zastałam w diecie, to znaczy, czy nie tkwię przy mleku, kiedy ona powinna jesc na sniadanie nalesniki, a na kolacje jajecznice, wiecie o co chodzi. Zeby sie nie okazalo, ze Julcia ma 10 lat, a mama szykuje jej flache mleka na sniadanie i falche mleka na podwieczorek i kolacje..... :-/
Wiecie co, moja Julka od 2 dni ma wielką chrypę, skrzypi jak papuga. Ani nie ma kataru, ani gardła czerwonego, a skrzeczy. I przed tą chrypą ani nie darła się jakoś inaczej niż zwykle, ani nie gadała za dużo ;-) . Nie wiem czy mam się zacząć martwić, czy to nic takiego, po prostu nie wiem,czy pogoda taka, powietrze suche, nie wiem co może być przyczyną. Jak było tak kiedykolwiek u Was napiszcie cokolwiek. Na razie obserwuję mała czy coś sie wiecej nie dzieje, ale nie, tylko chrypa.