Patri cierpliwosci, nauczy sie, faktycznie Kasiad dobrze radzi - najlepiej wybrac sie do poradni lakt. zeby skontrolowali przystawianie. (Nawiasem mowiac
Kaska chyba chodzimy do tej samej poradni, bylam dzis na kontroli, tez chodzisz przy Bizielu?? ) i nie zgadniesz - tez mam na probe odstawic nabial, zrobie tak choc wg wiedzy ktora mam pokarm syntezuje sie z krwi a nie z pozywienia matki i to co przenika to tylko w niewielkim stopniu, malo tego zle zywienie matki tez nie wplynie na wartosc pokarmy, wtedy biedne mamy w Afryce nie moglyby karmic, tam karmienie piersia to jedyny ratunek dla malenstw, dzieci najwyzej sciagna co potrzeba z mamy jej kosztem.
Najwazniejszy chyba jest relaks, np ciepla kapiel z maluszkiem, kontakt skin to skin, przytulanie, karmienie w samym pampersie, zeby bardziej stymulowac produkcje przez blizszy kontakt, nie spieszyc sie, zostawic wszystko i wlaczyc olewator na reszte, nie myslec w kolko "musze karmic, musze karmic, musze produkowac mleko", raczej zostawic takie mysli za soba, zamknac oczy i po prostu karmic...wszak kiedys Tycia slusznie powiedziala "mleczko w glowie siedzi".
I podstawa, skontrolowac prawidlowe przsystawianie, jesli tu jest blad to 50% porazki w karmieniu, piersi nie dostaja znaku, zeby produkowac i mleczka coraz mniej, a jak juz jest mieszanka to wlasnie o te ilosc mieszanki tez sie zmniejsza ilosc mleczka. (Kaska, mi tez nadziewala malego na piers tak, ze myslalam, ze mi sie udlawi ;-)
, moj na poczatku lapal za plytko, nic mu nie lecialo, denerwowal sie i wil jak piskorz, plakal z wscieklosci, ze nic nie leci, no i nie lecialo, bo zle chwytal, po jego kaarmieniu sciagalam ok stowki laktatorem, wiec naprawde zle ssal, spijal tylko mleko pierwszej fazy i wiecznie byl glodny, kupale sadzil zielone i z wysilkiem, wisial mi non-stop, zupelnie bez sensu, na szczescie pani z poradni ladnie nas poprawila i skorygowala ten chaos, teraz jest ok.