dzięki wszystkim za podpowiedzi w sprawie tych krostek buźkowych:-):-). Wczoraj byłam u pediatry (1,5 godz. stania pod gabinetem mimo zapisów na godziny, 5 min w środku
) i pani doktor stwierdziła, że to jednak nie skaza tylko jakaś dziwna forma hormonalnych potówek (????
????) kazała zarzucić stosowanie oilatum, przejść na krochmal i zobaczyć, czy podziała, a krosty znikną.
dzieć nie był ważony, więc nie wiem, ile przytył, ale za półtora tyg. idziemy na szczepienie (5w1), to się wtedy zważy moją kruszynę.;-)
muszę teraz jeszcze przestawić swoje i męża myślenie a propo noszenia na rękach, tulenia itp., a potem to wprowadzić w życie, bo jak młody przytyje, to pudzian przy
moich barkach będzie mógł się schować. Czasem mam wrazenie, że Jasiek mógłby nie schodzić mi z rąk. Fakt, pewnie go rozpuściłam, bo tak było mi najwygodniej=najszybciej uspokoić, ale czas znaleźć jakieś inne metody, zanim będzie za późno.