reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odwiedziny rodziców po porodzie w domu

Ale uważasz, że po 6 tyg noworodek magicznie przestanie być podatny na zarazki? Wybacz nie piszę tego złośliwie, ale mnie to rybka czy przyjmiesz gości i kiedy. Możesz trzymać dziecko pod kloszem nawet i do 18nastki.

Powtórzę jeszcze raz. Każdy powinien robić tak by jemu pasowało. Ja przyjęłam tylko rodziców i teścia. Cała rodzina musiała poczekać, bo tak mi odpowiadało. Jak byłam gotowa na odwiedziny tabunu ludzi to im o tym powiedziałam. Przykro mi, że masz taką a nie inną rodzinę, ale to nie zmienia faktu, że ktoś kto ma inaczej, ma inne zdanie nie może się wypowiedzieć.

Czy byłam zmęczona po porodzie? Tak, zwłaszcza po pierwszym bo był bardzo ciężki. Czy leciało że mnie mleko? Tak. Czy miałam odchody popołogowe? Tak. Ale dla mnie zarazki, krew czy zmęczenie to nie był powód, aby nie pozwolić dziadkom zobaczyć ich wnuka na 30 minut. Podkreślam DLA MNIE. Założyłam koszulę do karmienia i szlafrok (i nie musiałam się wbijać w ciasne spodnie), kawę podał mąż (ręce mu od tego nie odpadały, goście się nie otruli), a na lejące się mleko założyłam stanik i wkładki laktacyjne. wszystko to jest kwestią CHĘCI. Dla mnie takie argumenty to nie są kwestie nie do przejścia. Chciałam im sprawić przyjemność to sprawiłam. Jak ktoś nie chce to ok, jego prawo. Czy po 6 tyg nie byłam zmęczona? Byłam. Ten czas niczego nie zmienia, bo nadal wstaje się do dziecka w nocy. Czy dobre rady się sypały? Tak. Mija córka ma 7 lat i nadal się sypią. A ja to olewam.

Jedno co mi się nie spodobało to wpis o tym, że zaczęła się jakaś burza. Autorka sama zapytała co sądzimy. Więc normalne, że pojawiają się głosy za i te przeciw. Każdy jest inny i ma prawo robić po swojemu. I tak samo każdy może się wypowiedzieć w danym temacie, nie tylko gdy się z nim zgadza.
Noworodek przez pierwsze miesiące nie umie oddychać przez usta, więc każda infekcja, katar są bardzo niebezpieczne, a z czasem jest już lepiej bo nauczy się oddychać przez usta. Poza tym chore dziecko to marudne dziecko a po co dokładać sobie od startu dodatkowe przeciwności?

"Przykro mi, że masz taką a nie inną rodzinę, ale to nie zmienia faktu, że ktoś kto ma inaczej, ma inne zdanie nie może się wypowiedzieć." - tu się zgadzamy bo napisałam to samo😊 każdy ma prawo się wypowiedzieć i też z tego prawa korzystam a uważam że dyskusja tu to żadna burza tylko wymiana doświadczeń. U mnie przynajmniej nie pojawiają się negatywne emocje jak to czytam i pisze 😊

I zgadzam się też że wszystko jest kwestią chęci. Życie mnie nauczyło że wolę uszczęśliwić siebie i męża a nie wszystkich dookoła, więc nie mam chęci widzieć teściów i rodziców dopóki nie poczuje, że już chcę 🤷‍♀️
 
reklama
Ale uważasz, że po 6 tyg noworodek magicznie przestanie być podatny na zarazki? Wybacz nie piszę tego złośliwie, ale mnie to rybka czy przyjmiesz gości i kiedy. Możesz trzymać dziecko pod kloszem nawet i do 18nastki.

Powtórzę jeszcze raz. Każdy powinien robić tak by jemu pasowało. Ja przyjęłam tylko rodziców i teścia. Cała rodzina musiała poczekać, bo tak mi odpowiadało. Jak byłam gotowa na odwiedziny tabunu ludzi to im o tym powiedziałam. Przykro mi, że masz taką a nie inną rodzinę, ale to nie zmienia faktu, że ktoś kto ma inaczej, ma inne zdanie nie może się wypowiedzieć.

Czy byłam zmęczona po porodzie? Tak, zwłaszcza po pierwszym bo był bardzo ciężki. Czy leciało że mnie mleko? Tak. Czy miałam odchody popołogowe? Tak. Ale dla mnie zarazki, krew czy zmęczenie to nie był powód, aby nie pozwolić dziadkom zobaczyć ich wnuka na 30 minut. Podkreślam DLA MNIE. Założyłam koszulę do karmienia i szlafrok (i nie musiałam się wbijać w ciasne spodnie), kawę podał mąż (ręce mu od tego nie odpadały, goście się nie otruli), a na lejące się mleko założyłam stanik i wkładki laktacyjne. wszystko to jest kwestią CHĘCI. Dla mnie takie argumenty to nie są kwestie nie do przejścia. Chciałam im sprawić przyjemność to sprawiłam. Jak ktoś nie chce to ok, jego prawo. Czy po 6 tyg nie byłam zmęczona? Byłam. Ten czas niczego nie zmienia, bo nadal wstaje się do dziecka w nocy. Czy dobre rady się sypały? Tak. Mija córka ma 7 lat i nadal się sypią. A ja to olewam.

Jedno co mi się nie spodobało to wpis o tym, że zaczęła się jakaś burza. Autorka sama zapytała co sądzimy. Więc normalne, że pojawiają się głosy za i te przeciw. Każdy jest inny i ma prawo robić po swojemu. I tak samo każdy może się wypowiedzieć w danym temacie, nie tylko gdy się z nim zgadza.
Poczułam się wywołana do odpowiedzi😁
Wymiana doświadczeń, poglądów, zdań i opinii jest super. Ale na tym obszernym wątku są również posty oceniające, takie które nie mówią o tym, jak jest u autorki, ani o tym, co ona sądzi na dany temat, ale mówią o tym, co autorka sądzi o osobach, które sądzą inaczej, niż ona. I te posty mi się nie spodobały i to właśnie nazwałam burzą, nic innego.
Twoje posty są fajne, opisuja Twoje zdanie, Twoją postawę, ale nie oceniają i nie krytykują postawy innej, niż Twoja. Takich postów jest tu sporo i tak można prowadzić dyskusję🙂
 
A ja się przyznam, że od wczoraj trochę zmieniłam zdanie.🙂 Uważalam, że nie chcę nikogo u nas w domu mniej więcej przez dwa tygodnie po porodzie. Teraz uważam, że wrócimy do domu i zobaczymy, jak się sprawy mają, a potem damy cynk moim rodzicom, czy od razu, czy jeszcze nie. Nie sądzę, żeby był to dla nich jakiś większy problem.
 
Noworodek przez pierwsze miesiące nie umie oddychać przez usta, więc każda infekcja, katar są bardzo niebezpieczne, a z czasem jest już lepiej bo nauczy się oddychać przez usta. Poza tym chore dziecko to marudne dziecko a po co dokładać sobie od startu dodatkowe przeciwności?
Z tym oddychaniem przez usta to nie do końca tak. Po pierwsze dziecko zazwyczaj osiąga ta umiejętność ok 3go miesiąca. Więc teoretycznie 6 tyg niewiele zmieni. Poza tym, dzieci niejako zmuszone np. infekcją, suchym powietrzem czy innymi czynnikami powodującymi zatkany nos uczą się tej umiejętności wcześniej.

I owszem nie należy dziecku dokładać. Ale prawda taka, że musiałabyś się z tym dzieckiem i wszystkimi innymi domownikami zamknąć na 4 spusty w domu. Bo przecież mąż może coś przynieść z pracy, Ty ze sklepu, a straszak ze szkoły/przedszkola.

A jeżeli ktoś chory ma zapędy przyjść do noworodka to faktycznie lepiej się od niego izolować.
Poczułam się wywołana do odpowiedzi😁
Wymiana doświadczeń, poglądów, zdań i opinii jest super. Ale na tym obszernym wątku są również posty oceniające, takie które nie mówią o tym, jak jest u autorki, ani o tym, co ona sądzi na dany temat, ale mówią o tym, co autorka sądzi o osobach, które sądzą inaczej, niż ona. I te posty mi się nie spodobały i to właśnie nazwałam burzą, nic innego.
Twoje posty są fajne, opisuja Twoje zdanie, Twoją postawę, ale nie oceniają i nie krytykują postawy innej, niż Twoja. Takich postów jest tu sporo i tak można prowadzić dyskusję🙂
A to wybacz, źle zrozumiałam. Myślałam, że nie można mieć innego zdania 🙈🙂
 
Oczywiście każda ma swoje zdanie bo każda z nas najlepiej zna swoją rodzinę ale jeżeli mama jedna czy druga chce przyjechać w odwiedziny to chyba znaczy że te relacje nie są takie źle, dziewczyny piszecie że nawet przez 6 tygodni nie chcecie odwiedzin bo to czas połogu i dochodzenia do siebie oczywiście to jest czas dla nas ale jeżeli odizolujemy się od bliskich i zostaniemy sami z codziennymi obowiązkami z nowym jakże wymagajacym "lokatorem" to nawet najlepsze relacje z mężem czy partnerem mogą się popsuć z przemęczenia, zdenerwowania itp... Jeżeli chodzi o wpis który mówi że właśnie my bylibyśmy takimi wścibskimi gośćmi to proszę uwierzyć ale nie... Zwyczajnie byłoby mi przykro jako matce której własna córka powiedziałaby dobra ale "nie odwiedzaj nas na razie " a za jakiś czas podrzucała by dziecko i ciągle wymagała pomocy. Skoro wątek został założony i zostało zadane pytanie to przyjmijcie też zdanie drugiej strony. A moje jest takie że nie ma co się wzbraniać miesiące przed porodem i już zapowiadać takie rzeczy bo możemy sprawić tym ogromną przykrość, autorko posta poczekaj do porodu zobaczysz jak przebiegnie jak będziesz się czuła, spokojnie możesz zadzwonić ze szpitala i wtedy poinformować, kto wie czy ta pomoc i wizyty nie będą potrzebne od pierwszego dnia, nie ma się co zarzekać, bo później pozostaje niesmak. Życzę oczywiście aby wszystko oczywiście aby wszystko przebiegło bezproblemowo i tak jak sobie zaplanujesz.
 
Tu nie chodzi o relacje, a o komfort młodej matki... mogę nie wiadomo jak lubić teściową, krocza przy niej bym nie wietrzyła.
Daj spokój z tym wietrzeniem, przecież w domu i przy dziecku zawsze jest coś jest do zrobienia a jeszcze jak masz w domu więcej dzieciaczków to przecież nie leżysz z nogami w górze (bez urazy), może mamy które rodzą po raz pierwszy oczywiście mają obawy bo nie wiedzą co ich czeka ale matka z dzieckiem lub dwójką na pokładzie to raczej zdaje sobie sprawę że to nie wygląda tak że cały dzień leżysz z maluszkiem przy piersi i wietrzysz krocze...
 
Daj spokój z tym wietrzeniem, przecież w domu i przy dziecku zawsze jest coś jest do zrobienia a jeszcze jak masz w domu więcej dzieciaczków to przecież nie leżysz z nogami w górze (bez urazy), może mamy które rodzą po raz pierwszy oczywiście mają obawy bo nie wiedzą co ich czeka ale matka z dzieckiem lub dwójką na pokładzie to raczej zdaje sobie sprawę że to nie wygląda tak że cały dzień leżysz z maluszkiem przy piersi i wietrzysz krocze...
Pierwszy porod miałam z nacięciem i krocza nie wietrzyłam, bo nie przywiązywałam do tego wagi, bo trudno było mi wejść w rytm, w którym między karmieniami zadbalabym o siebie (jedzenie, mycie, spanie), byłam też w mieszkaniu rodziców i korzystali oni z pokoju, w którym byłam z dzieckiem. Przez to miałam powikłanie rany krocza, przez rok nie mogłam współżyć, a miejsce blizny będę odczuwać do końca życia przy zmianach pogody, czasem przy współżyciu. Drugi poród również z nacięciem i byłam mądrzejsza, już na poloznictwie wietrzyłam krocze i miałam w nosie, że czasem wchodzi salowa, że pani z łóżka obok idzie do WC itp (na szczęście byla to matka wielodzietna, do której nikt jej przychodził i która dobrze wiedziała, jaka jest fizjologia). Rozumiem, co masz na myśli - oczywiście, że można na 2 godziny wyjść z łóżka i trzymać nogi razem. Ale to nie jest bzdurna sprawa i u mnie to tak wygląda przez pierwsze 2 tygodnie, że albo wietrze krocze, albo walczę z nawałem i zastojami w piersi.
 
Pierwszy porod miałam z nacięciem i krocza nie wietrzyłam, bo nie przywiązywałam do tego wagi, bo trudno było mi wejść w rytm, w którym między karmieniami zadbalabym o siebie (jedzenie, mycie, spanie), byłam też w mieszkaniu rodziców i korzystali oni z pokoju, w którym byłam z dzieckiem. Przez to miałam powikłanie rany krocza, przez rok nie mogłam współżyć, a miejsce blizny będę odczuwać do końca życia przy zmianach pogody, czasem przy współżyciu. Drugi poród również z nacięciem i byłam mądrzejsza, już na poloznictwie wietrzyłam krocze i miałam w nosie, że czasem wchodzi salowa, że pani z łóżka obok idzie do WC itp (na szczęście byla to matka wielodzietna, do której nikt jej przychodził i która dobrze wiedziała, jaka jest fizjologia). Rozumiem, co masz na myśli - oczywiście, że można na 2 godziny wyjść z łóżka i trzymać nogi razem. Ale to nie jest bzdurna sprawa i u mnie to tak wygląda przez pierwsze 2 tygodnie, że albo wietrze krocze, albo walczę z nawałem i zastojami w piersi.
Oczywiście każda z nas może przytoczyć swoje historie, bo każda z nas skoro tutaj jest to albo rodziła albo się do tego przygotowuje i w mniejszym lub większym stopniu zdaje sobie sprawę z tego co to jest ciąża, poród czy połóg i to nie są bzdurne rzeczy. Ważne jest aby zadbać w tym czasie o siebie, dziecko ale też o relacje. Ale nikt mi nie wmówi że cały dzień spędza leżąc i wietrząc w czasie gdzie maluszek jest tak absorbujący a w domu dwójka przedszkolaków biega i wymaga dodatkowej uwagi i opieki, ale tak jak mówię wizja ta całkiem inaczej rozkłada się z pierwszym dzieckiem kiedy to najchętniej schowały byśmy je i nikomu nie dały spojrzeć na nasz skarb 😄
 
reklama
Niby piszesz, że okej - każdy ma prawo do swojej decyzji, a potem wręcz obśmiewasz, że ktoś miał trudny poród.
Zdajesz sobie sprawę, że są kobiety które np. miały vaccum podczas porodu i nacięcie mają przez całe krocze i odbyt? Że to się powinno wietrzyć? Że obciążanie mięśni dna miednicy po porodzie nie jest spoko? Że można mieć depresję poporodową?

Piszesz dalej, że miałaś komfort wychodzenia, pójścia do prysznic, a oni siedzieli w drugim pokoju. No cóż ja sobie tak nie wyobrażam - jak do mnie przychodzą goście, no to siłą rzeczy są w gościach i to my jako gospodarze zapewniamy im komfort przebywania u siebie. Jak zapraszam ludzi na święta to nie mówię w trakcie kolacji, że ja idę się przespać na 3h.
Szczerze, jakby mnie ktoś zaprosił i tak zrobił to byłabym zażenowana. Po co mnie zapraszał skoro idzie do innego pokoju? Chyba po to do kogoś przyjeżdżam, żeby spędzić z nim czas.

Naprawdę ja się cieszę, że są kobiety które miały lekkie porody i miały luz, ale nie każdy tak ma. Każda kobieta, matka, człowiek ma prawo do własnych odczuć i ma prawo zapraszać do swojego domu tego kogo chce i tak jak chce. Dlaczego ktoś ma obniżać swój komfort dla zadowolenia jakiejś ciotki i babki?
Bo ten temat nie dotyczy tego, że autorka ma siłę, chęci i chce kogoś zaprosić, tylko właśnie nie chce. I raczej nie przekona jej to, że według kogoś wydziwia i jest do d*py bo ktoś 2 dni po porodzie zrobił przyjęcie na 50 osób
Nie obsmiewam. Strach tu cokolwiek napisać
 
Do góry