reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odwiedziny rodziców po porodzie w domu

Serio taka osoba jest nic nie warta ? Bo się nie wstraca tam gdzie nie powinna ?
Generalnie ja wolę osoby, które przedstawia mi swoje stanowisko, ale w taki sposób, abym ja ze swoim innym nie czuła się źle. Myślę, że w tamtej wypowiedzi własnie chodziło o to, że prawdziwa przyjaciółka powie, co uważa i co sądzi, a nie tylko przytakuje, choć myśli inaczej. Ja tak zrozumialam to, co napisała Kocka.
 
reklama
Ale po co w ogóle cokolwiek mówić młodej matce ? Co kogoś obchodzi czy matka przepaja dziecko, uzywa organicznych pieluch, albo odstawia tańce afrykańskie co wieczor. Póki dziecko nie jest bite, to schowajcie swoje rady do kieszeni, nawet gdy są to tylko drobiazgi typu, inny ustnik w butelce itp.

Mnie te rady wykończyły psychicznie, każdy jest najmądrzejszy, jak ma wyglądać rodzicielstwo, związek, praca itp. Na świecie jest tyle ludzi, każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby.
Już rozumiem, co masz na myśli🙂 W sytuacji, które opisujesz masz rację. Ale jakbym spytala koleżanki, co uważa na temat wizyty teściowej zaraz po porodzie, to nie każda by konstruktywnie powiedziała, co uważa. Taka koleżanka nie jest najlepszym doradcą. Na forum, poza trochę niepotrzebną burzą, mamy dużo opcji rozumienia sytuacji i to jest cenne. Taki jest mój tok myślenia.
 
Ale po co w ogóle cokolwiek mówić młodej matce ? Co kogoś obchodzi czy matka przepaja dziecko, uzywa organicznych pieluch, albo odstawia tańce afrykańskie co wieczor. Póki dziecko nie jest bite, to schowajcie swoje rady do kieszeni, nawet gdy są to tylko drobiazgi typu, inny ustnik w butelce itp.

Mnie te rady wykończyły psychicznie, każdy jest najmądrzejszy, jak ma wyglądać rodzicielstwo, związek, praca itp. Na świecie jest tyle ludzi, każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby.
O! Podpisuje się pod tym obiema rękami i stopami. Ja codziennie chodzę wkurzona i co drugi dzień zaczynam wątpić w siebie właśnie dzięki takim zbytecznym „radą” a raczej komentarzami na temat naszych Metod wychowawczych/ żywieniowych itp.
Sama tak nie robię, wiec dla mnie to nie do pojęcia jak można komentować innych rodziców.
 
Ale po co w ogóle cokolwiek mówić młodej matce ? Co kogoś obchodzi czy matka przepaja dziecko, uzywa organicznych pieluch, albo odstawia tańce afrykańskie co wieczor. Póki dziecko nie jest bite, to schowajcie swoje rady do kieszeni, nawet gdy są to tylko drobiazgi typu, inny ustnik w butelce itp.

Mnie te rady wykończyły psychicznie, każdy jest najmądrzejszy, jak ma wyglądać rodzicielstwo, związek, praca itp. Na świecie jest tyle ludzi, każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby.
Bo czasami mama nie wie, nie ma zasobów, żeby się dowiedzieć. Wiele cennych rad można dostać pod warunkiem, że umie się je przyjąć i że dający umie je dać. Nie chodzi o krytykę, ale o pokazanie pewnych rzeczy.... Żyjemy w czasach, gdzie trudno nam mamom zadecydowac, bo mamy za dużo informacji. Zgadzam się, że trudno przyjąć niektóre bzdury, wtrącanie się w wychowanie etc, ale dużo spraw można dostać fajnych.
 
Generalnie ja wolę osoby, które przedstawia mi swoje stanowisko, ale w taki sposób, abym ja ze swoim innym nie czuła się źle. Myślę, że w tamtej wypowiedzi własnie chodziło o to, że prawdziwa przyjaciółka powie, co uważa i co sądzi, a nie tylko przytakuje, choć myśli inaczej. Ja tak zrozumialam to, co napisała Kocka.
Dokładnie to miałam na myśli
 
Szczerze? Co zmieni tydzień? Czy dwa? Dziecko nie nabierze odporności w tak krótkim czasie. Poza tym odporność buduje się właśnie poprzez kontakty z patogenami.

Wszystko w granicach rozsądku. Wystarczy porządne szorowanie dłoni i nie całowanie noworodka. Wiadomo, że nikt chory malucha nie będzie odwiedzał. A jak bardzo to kogoś martwi, można zarządzić maseczki.
A kto powiedział że tydzień czy dwa? Połóg trwa 6 tyg, ja chętnie bym te 6 tyg spędziła w trójkę - ja, mąż i dziecko. Rozumiem, że ktoś ma dobre relacje z rodziną i może to być nie do pomyślenia. Dla mnie to najlepszy scenariusz. Rady mogę przyjmować od położnej.
A co do wizyt jak ktoś jest chory to uwierz, że to nie jest takie oczywiste, że ktoś podziebiony nie przyjdzie😬 może w idealnym świecie, ale nie w mojej rodzinie.
 
Ale to jest Twoja decyzja. Moja jest inna :)

Ja też karmiłam praktycznie cała dobę bez przerwy, dziecko-ssak. Ale uwielbiam celebrować takie chwile, i o ile nie jestem na codzień duszą towarzystwa, tak tutaj nie moglam odpuścić :)

Niby piszesz, że okej - każdy ma prawo do swojej decyzji, a potem wręcz obśmiewasz, że ktoś miał trudny poród.
Zdajesz sobie sprawę, że są kobiety które np. miały vaccum podczas porodu i nacięcie mają przez całe krocze i odbyt? Że to się powinno wietrzyć? Że obciążanie mięśni dna miednicy po porodzie nie jest spoko? Że można mieć depresję poporodową?

Piszesz dalej, że miałaś komfort wychodzenia, pójścia do prysznic, a oni siedzieli w drugim pokoju. No cóż ja sobie tak nie wyobrażam - jak do mnie przychodzą goście, no to siłą rzeczy są w gościach i to my jako gospodarze zapewniamy im komfort przebywania u siebie. Jak zapraszam ludzi na święta to nie mówię w trakcie kolacji, że ja idę się przespać na 3h.
Szczerze, jakby mnie ktoś zaprosił i tak zrobił to byłabym zażenowana. Po co mnie zapraszał skoro idzie do innego pokoju? Chyba po to do kogoś przyjeżdżam, żeby spędzić z nim czas.

Naprawdę ja się cieszę, że są kobiety które miały lekkie porody i miały luz, ale nie każdy tak ma. Każda kobieta, matka, człowiek ma prawo do własnych odczuć i ma prawo zapraszać do swojego domu tego kogo chce i tak jak chce. Dlaczego ktoś ma obniżać swój komfort dla zadowolenia jakiejś ciotki i babki?
Bo ten temat nie dotyczy tego, że autorka ma siłę, chęci i chce kogoś zaprosić, tylko właśnie nie chce. I raczej nie przekona jej to, że według kogoś wydziwia i jest do d*py bo ktoś 2 dni po porodzie zrobił przyjęcie na 50 osób
 
A nikt z was nie martwi się zarazkami i brakiem odporności? Dla mnie to główny argument

Zaden.
Dziecko przez pierwsze kilka tygodni ma odporność po mamie. Gdyby dzieci rodziły się z zerowa odpornością to by masowo umierały. A tak się nie dzieje.

Co do odwiedzin to myśle, ze nasze społeczeństwo ma to nie do końca opracowane. Do świeżo upieczonej matki zjeżdżają się tabuny ludzi i oczekują Wersalu, przyjęcia, kamerdynera i w ogóle high life. I to są oczekiwania z dupy wzięte.
Świeżo upieczona mama, jeśli wyrazi zgodę na odwiedziny, to jej jedynym obowiązkiem jest dbanie o maluszka. Reszta obowiazkow może iść się gzic. Obsługiwanie gości w chwile po porodzie uważam za szalony pomysł.
Oczekiwania gości, ze świeżo upieczona mama będzie wokół nich skakać niczym dookoła angielskiej królowej są wręcz nienormalne. Takim należy się solidne rozczarowanie.
Goscie, którzy odwiedzają nowego członka rodziny, sami powinni zakasac rękawy i przynieść matce jedzenie, czyste ubranie. Posprzątać w kuchni czy gdzie tam, żeby ona mogła sobie odpocząć.
Ja nie miałam nic przeciwko odwiedzinom w domu. Ale kompletnie nic nie robiłam. Leżałam sobie, przytulalam dziecko a mąż jak zachodziła potrzeba to robił herbatę. Ciasta nie było, obiadu nie było.
Tesciowie przyszli, pozachwycali się, dali balonika i jakiś prezencik i poszli. Byli absolutnie bezproblemowi.
 
Ja nie mialam problemu z rodziną bo osobiscie odwiedziny mi nie przeszkadzaly, rodzice do szpitala przyjechali po kazdym porodzie, bracia rowniez, nazwozili jedzenia, pysznosci z piekarni i wogole:p do domu rowniez przychodzili pytajac oczywiscie wczesniej czy mam czas i ochote, sama z dzieckiem wedrowalam do mamy kilka dni po porodzie. No ale mialam wlasnie ten konfort ze nikt sie nie narzucał a ja sama bylam w dobrym stanie po porodzie.
Na szkole rodzenia byl poruszany wlasnie temat odwiedzin i jak tutaj, kazda z przyszlych mam miala wlasne wizje, spostrzezenia i uwagi. Nasz polozny wpadl na bardzo fajny pomysl zeby na zajecia zaprosic przyszlych dziadkow i poruszyc z nimi rozne tematy, w tym czas pologu. Mysle ze wiele osob zeszlego pokolenia wynioslo z tych spotkań nowe spojrzenie na ciaze, porod, polog i role rodzicow jak rowniez role dziadkow. Co innego wysluchiwac uwag synowej czy corki a co innego kiedy miedzy tym wszystkim jest jakis "autorytet" ze sporym doswiadczeniem i potrafi rzucic troche inne swiatlo na pewne sprawy, pokazac ze to co kiedys bylo ok teraz mozna zrobic lepiej, ineczej sobie radzic z problemami, z komunikacja itd.
 
reklama
A kto powiedział że tydzień czy dwa? Połóg trwa 6 tyg, ja chętnie bym te 6 tyg spędziła w trójkę - ja, mąż i dziecko. Rozumiem, że ktoś ma dobre relacje z rodziną i może to być nie do pomyślenia. Dla mnie to najlepszy scenariusz. Rady mogę przyjmować od położnej.
A co do wizyt jak ktoś jest chory to uwierz, że to nie jest takie oczywiste, że ktoś podziebiony nie przyjdzie😬 może w idealnym świecie, ale nie w mojej rodzinie.
Ale uważasz, że po 6 tyg noworodek magicznie przestanie być podatny na zarazki? Wybacz nie piszę tego złośliwie, ale mnie to rybka czy przyjmiesz gości i kiedy. Możesz trzymać dziecko pod kloszem nawet i do 18nastki.

Powtórzę jeszcze raz. Każdy powinien robić tak by jemu pasowało. Ja przyjęłam tylko rodziców i teścia. Cała rodzina musiała poczekać, bo tak mi odpowiadało. Jak byłam gotowa na odwiedziny tabunu ludzi to im o tym powiedziałam. Przykro mi, że masz taką a nie inną rodzinę, ale to nie zmienia faktu, że ktoś kto ma inaczej, ma inne zdanie nie może się wypowiedzieć.

Czy byłam zmęczona po porodzie? Tak, zwłaszcza po pierwszym bo był bardzo ciężki. Czy leciało że mnie mleko? Tak. Czy miałam odchody popołogowe? Tak. Ale dla mnie zarazki, krew czy zmęczenie to nie był powód, aby nie pozwolić dziadkom zobaczyć ich wnuka na 30 minut. Podkreślam DLA MNIE. Założyłam koszulę do karmienia i szlafrok (i nie musiałam się wbijać w ciasne spodnie), kawę podał mąż (ręce mu od tego nie odpadały, goście się nie otruli), a na lejące się mleko założyłam stanik i wkładki laktacyjne. wszystko to jest kwestią CHĘCI. Dla mnie takie argumenty to nie są kwestie nie do przejścia. Chciałam im sprawić przyjemność to sprawiłam. Jak ktoś nie chce to ok, jego prawo. Czy po 6 tyg nie byłam zmęczona? Byłam. Ten czas niczego nie zmienia, bo nadal wstaje się do dziecka w nocy. Czy dobre rady się sypały? Tak. Mija córka ma 7 lat i nadal się sypią. A ja to olewam.

Jedno co mi się nie spodobało to wpis o tym, że zaczęła się jakaś burza. Autorka sama zapytała co sądzimy. Więc normalne, że pojawiają się głosy za i te przeciw. Każdy jest inny i ma prawo robić po swojemu. I tak samo każdy może się wypowiedzieć w danym temacie, nie tylko gdy się z nim zgadza.
 
Do góry