reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odwiedziny z noclegiem po porodzie :(

Karmienie przy ludziach to rzecz jak dla mnie normalna, na spacerze jak dziecko zgłodnieje to siadasz na ławce i karmisz. Przy teściowej zdarzy się nie raz, że będziesz karmić.
Myślałam, że stresem dla Ciebie jest podróż i twoja niechęć do nocowania w obcym miejscu, gdzie nie ma warunków. Oraz że nie masz ochoty na odwiedziny z noclegiem, co jest oczywiste. Urodzi się dziecko i przejdzie Ci ochota zadowalania wszystkich wokół swoim i dziecka kosztem. W postach przede mną wszystko zostało już powiedziane. Teściowej są różne. Niech twój mąż to załatwi i poprosi krewnych o cierpliwość.
Ja nie rozbiorę się do stanika przy mojej własnej matce. Jeżeli będę karmić, to będę zamykać się w pokoju/łazience. Po latach nabijania się z mojego ciała nie mam ochoty nikomu go pokazywać. Każdy ma inne doświadczenia i poczucie wstydu.
Bardzo dużo kobiet wstydzi się karmić publicznie i nie ma w tym nic złego. Tak samo publiczne karmienie jest spoko, jak unikanie go.
 
reklama
Otóż to ja również nie bede karmić piersią ani przy własnej mamie ani partnera ani na ławce.
Karmienie piersią tylko w osobnym pokoju a na wizyty spacery itp odciągnięte mleko.
 
Karmienie przy ludziach to rzecz jak dla mnie normalna, na spacerze jak dziecko zgłodnieje to siadasz na ławce i karmisz. Przy teściowej zdarzy się nie raz, że będziesz karmić.
Myślałam, że stresem dla Ciebie jest podróż i twoja niechęć do nocowania w obcym miejscu, gdzie nie ma warunków. Oraz że nie masz ochoty na odwiedziny z noclegiem, co jest oczywiste. Urodzi się dziecko i przejdzie Ci ochota zadowalania wszystkich wokół swoim i dziecka kosztem. W postach przede mną wszystko zostało już powiedziane. Teściowej są różne. Niech twój mąż to załatwi i poprosi krewnych o cierpliwość
to ze dla Ciebie to normalne to nie znaczy ze dla innych :) jesteśmy rozni i ja zdecydowanie nie będę przy niej karmić ani na żadnej ławce w parku gdzie chodzą ludzie. Swoją droga zamierzam karmić maksymalnie pol roku wiec w tym czasie będę się z nią widzieć z dwa razy.
Nie sadze by mi ochota przeszła na planowanie tak by nie mieć niespodziewanych wizyt i dziwny to jest ton ze wiesz lepiej co mi przejdzie a co nie. Fizycznie jestem dość silna i po operacjach dość poważnych zbierałam się zawsze bardzo szybko stad mam przypuszczenia ze ja podołam fizycznie bardziej było dla mnie ważne czy dla dziecka to będzie duży problem.
moj spokój psychiczny jest dla mnie ważniejszy niż komfort fizyczny.
 
Do mnie teściowa przyjechała trzy dni po wyjsciu ze szpitala. Co innego moja mama, a co innego teściowa, czego mój partner nie mógł zrozumieć, bo czemu dyskryminuje druga babcie. Ja naprawdę czułam się wtedy fatalnie z raną, dzieckiem które nie chciało ssać, z totalnym burdelem w domu. Następnym razem chociażbym miała się z TŻ pokłócić, to nie pozwolę na takie szybkie odwiedziny. Ale kobieta, która przecież była matką powinna zrozumieć, że tak nie wypada, mieć jakiekolwiek takt aby zostawić matkę w połogu w spokoju.
Wiesz jak to wytlumacz? Poproś zeby przy twojej mamie przespacerowal sie bez majtek[emoji6] ja sobie nie wyobrazam odwiedzin w tym okresie zupelnie. Czlowiek rozebrany ciągle z piersią na zewnatrz itp my wszystkich poinformowaliśmy ze damy znac kiedy moga przyjechac i tyle
 
Aj dziewczyny a to wszystko dlatego ze staramy się w miarę wybrnąć by nikt się źle nie poczuł... Szkoda ze rodzina w ten sposób nie pomyśli i wtedy nie musielibyśmy kombinować.
ja wiem ile będzie gadania jak pojade do swojej mamy z dzieckiem ( to tylko godzina, mieszka na wsi dużo fajnych miejsc do spacerowania, osobny pokój i spokój wiec można komfortowo spać, moja mama jest z tych co rozumieją ze nie każdy potrzebuje odwiedzin i pomocy ) a właśnie do rodziny ojca dziecka już nie pojedziemy (dodatkowe 2.5h i brak warunków na spanie) - myśle o tym codziennie jak to zrobić żeby tuż przed wejściem może odciągnąć by przy nich nie karmić No sama nie wiem. Mnie to stresuje bardziej niż połóg sam w sobie - ja większość ciazy śpię Maks 1,5 h bo toaleta lub zgaga lub ból przepony wiec jestem przyzwyczajona do ciągłego wstawania.
Moim zdaniem za mocno kombinujecie. Nie spinajcie sie na odwiedziny w tym czasie rodzinie powiedzcie po prostu ze spotkacie się jak będziecie juz mogli i tyle. Uwierzcie z dziećmi jest tak ze wszystkie plany w kazdej chwili moga ulec zmianie. Spanie w jednym pokoju z kims obcym przy takim maluchu nie wchodzi w gre. Karmienie przebieranie placze.... no każdy kto mial dziecko raczej wie jak to wyglada.
 
Wiecie co najczesciej szczera otwarta rozmowa bez wyrzutow i wzajemnego osadzania sie jest najprostszym narzedziem do pozbycia sie takich dylematow jak podroz, nocowanie, karmienie przy obcych itd itd Narodziny dziecka tp nie koncert gdzie sie wykupuje bilety, a grający mają zadowalac widownie. To wszystko co tu zostalo napisane mozna powiedziec wprost zainteresowanemu, bez ogrodek i kulturalnie tylko szczerze. Na logike powinno wystarczyc nie bo nie ale czasem trzeba jak z dziecmi, wytlumaczyc wszystko pokolei konkretnie zeby zrozumieli. Nie chce odwiedzin bo bede pol dnia rozebrana z piersia na wierzchu i potrzebuje spokoju i czasu by poznac sie z wlasnym dzieckiem bo to ja i ojciec jestesmy tymi ktorzy musza sie malenstwa nauczyc w pierwszej kolejności, moc spedzac te pierwsze dni czy tygodnie po swojemu bez towarzystwa osob trzecich. Mozna podkreslic ze w razie potrzeby pomocy bedzie sie otwartym na wskazowki. Nikt nie moze przewidziec jak sie wszystko potoczy, czy kobieta bedzie w pelni sprawna fizycznie i emocjonalnie, czy tatus w razie czego podola wszystkiemu sam, czy dziecko opusci szpital po 2 dniach planowo itd itd Warto uswiadomic krewnych planujacych przyjazdy o wszystkich mozliwych okolicznosciach jesli sami nie maja na tyle wyobrazni zeby to przewidziec. Samemu tez nie ma co planowac wizyt czy wyjazdow wlasnie ze wzgledu na to wszystko, lepiej na spokojnie przezyc te pierwsze tygodnie bez spinania sie ze trzeba gdzies sie pakowac, jechac, nartwic o karmienie itd a w razie czego milo sie zaskoczyc bo choc polog potrafi przeorac kobiete gorzej niz cala ciaza to bywa i tak ze jest calkiem normalnie, nie ma zadnych dolegliwosci, dzieciatko wspolpracuje i mozna sobie dac na luz, spraszac gosci, podrozowac itd.
Co do karmienia przy innych ludziach to nie osadzajcie sie pochopnie ze bedziecie sie wstydzily, kazda postapi wedlug wlasnych przekonań, ale nic nie jest przesadzone, porod bardzo czesto pozbawia nas ostatnich kropli wstydliwosci:p
Nie dajcie sobie kobietki wejsc na glowe i zamartwiac sie na tej ostatniej prostej, to czas na odpoczynek i dobre myslenie a nie stres przez uparta rodzinke.
 
Moja położna mówiła, że w połogu to rodzina może co najwyżej rosół na wycieraczce zostawić 🤣
Ja jestem tego samego zdania. I nie ważne czy to mama, ciocia, babcia. Jeżeli nie rozumieją pewnych rzeczy to niech się obrażają chociaz spokoj będzie. Ja z mężem juz zapowiedzieliśmy że przez pierwszy miesiąc nikt do nas nie przychodzi, kto normalniejszy ten nie ma problemu....oczywiście są też "ludzie parapety" No ale to ich problem nie nasz 😆😉
 
Ja jestem tego samego zdania. I nie ważne czy to mama, ciocia, babcia. Jeżeli nie rozumieją pewnych rzeczy to niech się obrażają chociaz spokoj będzie. Ja z mężem juz zapowiedzieliśmy że przez pierwszy miesiąc nikt do nas nie przychodzi, kto normalniejszy ten nie ma problemu....oczywiście są też "ludzie parapety" No ale to ich problem nie nasz 😆😉
Uważam, że to zdrowe podejście 🙂
 
A weźcie, czytam wasze komentarze i tylko czuję, jak się we mnie krew gotuje, bo sama jestem w tej samej sytuacji, tylko u mnie upierdliwym typem jest mama. Mamy zupełnie różne charaktery, nigdy nie byłyśmy specjalnie blisko, choć zależy mi na dobrych stosunkach. Termin mam na połowę lipca, więc wymyśliła sobie, że przyjedzie do mnie 4 dni wcześniej, żeby pomóc mi wszystko poogarniać (nie ma co) i że zostanie tydzień po moim powrocie ze szpitala, żeby pomóc mi się zająć dzieckiem i mną. Dla niej to brzmi świetnie, genialny plan, a mnie już skręca, jak o tym pomyślę.

Jak wspomniałam, nie jesteśmy specjalnie blisko, więc wietrzenie krocza w jej towarzystwie czy karmienie małej z nią wpatrzoną w to jak w obrazek, będzie mnie drażnić. Do tego dochodzi stres związany z moim psem, bo mama już panikuje i ustala własne zasady, że nie dopuści go do dziecka, bo nie wiadomo, co się może stać - co jest sprzeczne z moim i męża planem, ale ona nie słucha. No i właśnie, ta panika... O ile nie boję się porodu, o tyle jej obecność przed nim mnie przeraża. Bo wiem, że nie zawiezie mnie do szpitala (już się zapowiedziała, że w żadnym razie, bo boi się jeździć po obcych miejscach), więc w razie rozpoczęcia akcji zacznie mi się tu miotać i przeżywać, kiedy ja będę ogarniać sobie podwózkę. No, nie trzeba mi takiego stresu. Tak samo jak zajmowania się dzieckiem ZAMIAST mnie (też jej plan) - a przecież to ja powinnam mieć na głowie przewijanie, przebieranie i całą resztę, mieć czas na zapoznanie się z małą i jej potrzebami.

Najchętniej postawiłabym jej twarde warunki (pobyt max 2 dni po porodzie i wyjazd), ale nie mogę, bo stawianie jej granic nie przynosi skutku. Mama najpewniej zmaga się z zaburzeniami typu borderline (to opinia wielu znajomych psychiatrów, ale nie oficjalna, bo ona sama nigdy nie pójdzie się zbadać, bo to wymysły), każdą próbę zwrócenia uwagi na potrzeby innych (w tym np. upragniony spokój po porodzie) traktuje jako ataki na siebie, robi z siebie ofiarę, płacze, ewentualnie obraża się (ale wtedy wydzwania po kilka razy dziennie i wysyła soczyste wiadomości, które mają wpędzić odbiorcę w poczucie winy), albo - wisienka na kremie - zaczyna powtarzać, że wszyscy jej nienawidzą i będzie najlepiej, jeśli zniknie, zabije się, wtedy będziemy mieć od niej upragniony spokój. Jest to o tyle niszczące psychicznie, że już nie raz podejmowała próby przedawkowania leków, ale nie tyle z powodu nieradzenia sobie z życiem, co dramatycznego rozegrania kart. Po wszystkim uwaga była zwrócona na nią, a ona mogła bez problemu trzymać nas w ryzach.

I już nie wiem, co robić. Odmówienie jej tego przyjazdu (zwłaszcza, że większość roku pracuje za granicą) będzie odebrane jako atak, odsunięcie jej i skończy się wielotygodniowym stresem, który nie przysłuży się ani mi ani dziecku. Bycie z nią tyle czasu też wykończy mnie psychicznie, zwłaszcza, że ma manię sprzątania i przekładania wszystkiego w moim mieszkaniu i już nie raz się z nią o to kłóciłam - bo ona wie wszystko lepiej, lepiej wyczuwa potrzeby innych itd., a poza tym chce tylko pomóc. Męża już do tego nie mieszam, bo dla niego moje samopoczucie jest najważniejsze i już i tak muszę się pilnować, by nie kazał mojej rodzinie spadać na drzewo, widząc to, jak niszcząco wpływają na mnie kontakty z częścią z nich.

Uhhh... Wygadałam się, a nie miałam komu, więc dzięki niebiosom za tę grupę i waszą tu obecność. Teraz mam tylko nadzieję, że młoda urodzi się jeszcze w czerwcu, przed powrotem mamy do kraju i że po tym, jak już tu przyjedzie, uda mi się wygonić ją stąd po 2-3 dniach (mamę, nie dziecko 😉) . I tak skończy się wyrzutami i robieniem ze mnie złej córki, która gardzi zatroskaną i pomocną matką, ale może, po tym krótkim kontakcie z wnuczką, nie urośnie to aż do takich rozmiarów, jak przez całkowite zabronienie jej przyjazdu czy walka na noże przez cały jej pobyt u nas 😑
Omg....jakbym czytala o swojej teściowej (potworze), tylko ja jej powiedziałam w końcu ze nie 4obi to na mnie juz wrażenia i ze jeżeli będzie nas nachodziła to zglosze to na policję. Nazwała mnie kłamliwą manipulantką i ze mieszam w jej rodzinie. A z całej rodziny męża to z nią jest tylko problem. Nawet tesc ja zostawił bo mial jej po dziurki w nosie. I caly czas probuje grac na uczuciach mojego męża, najlepsze jest to ze w ciągu 8 lat 4 razy wymyśliła że ma raka i ze został jej tydzien życia 🤣 jak to mówią złego diabli nie biorą- zyje do dziś i dalej zatruwa nam życie. Wnuka nie pozna, nie chce zeby moje dziecko miało styczność z tak zakłamana i toksyczna osoba. Meza mam po swojej stronie
PS. Jak mi się oświadczył (8 lat temu) to wyrzuciła go z domu, powiedziała że zamiast jej zapłacić za prąd to kupil "tej pizdzie" pierścionek.
Także moja rada, znajdz w sobie siłę i sie odetnij bo tacy ludzie są nieobliczalni. I niestety lepiej wtedy nie patrzeć czy to matka czy ktoś inny. Do końca swoich dni bedzie zatruwać Ci życie, manipulować tobą i wpędzać Cie w poczucie winy. Wiem co mówię 🙃
 
reklama
Omg....jakbym czytala o swojej teściowej (potworze), tylko ja jej powiedziałam w końcu ze nie 4obi to na mnie juz wrażenia i ze jeżeli będzie nas nachodziła to zglosze to na policję. Nazwała mnie kłamliwą manipulantką i ze mieszam w jej rodzinie. A z całej rodziny męża to z nią jest tylko problem. Nawet tesc ja zostawił bo mial jej po dziurki w nosie. I caly czas probuje grac na uczuciach mojego męża, najlepsze jest to ze w ciągu 8 lat 4 razy wymyśliła że ma raka i ze został jej tydzien życia 🤣 jak to mówią złego diabli nie biorą- zyje do dziś i dalej zatruwa nam życie. Wnuka nie pozna, nie chce zeby moje dziecko miało styczność z tak zakłamana i toksyczna osoba. Meza mam po swojej stronie
PS. Jak mi się oświadczył (8 lat temu) to wyrzuciła go z domu, powiedziała że zamiast jej zapłacić za prąd to kupil "tej pizdzie" pierścionek.
Także moja rada, znajdz w sobie siłę i sie odetnij bo tacy ludzie są nieobliczalni. I niestety lepiej wtedy nie patrzeć czy to matka czy ktoś inny. Do końca swoich dni bedzie zatruwać Ci życie, manipulować tobą i wpędzać Cie w poczucie winy. Wiem co mówię 🙃
Współczuję takich doświadczeń (twoja teściowa brzmi kropka w kropkę jak matka mojego byłego 😂). W przypadku mamy i tak udało mi się mocno odciąć, bo inaczej już lata temu dostałabym zupełnie na łeb. A póki co zapowiada się na to, że młoda nie da jej jednak czasu na przyjazd i pobyt u nas po powrocie do domu 😂
 
Do góry