Zrób testy z krwi. Opowiem Ci moją historię covidową. Ja obecnie przechodzę koronę. Początek niby zaczął się od 2 dniowego lekkiego kataru (przy przeziębieniu gorzej mnie atakował, łzy nie pozwalały pracować przy monitorze) Po 3 dniach straciłam węch całkowicie, nie tak jak przy przeziębieniach bo wtedy zawsze coś jest czuć. Całkowicie ale zorientowałam się w momencie zakupu perfum z neta, byłam wkurzona że kupiłam zwykłą wodę. W domu wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, że jestem "covidka". W sumie machnęłam ręką, bo mam uczucie zapchanego nosa, kataru już nie było, ale to może od tego. Co zauważyłam, to stałam się zmęczona, często byłam ogólnie obolała, ale i tak lepiej jak podczas standardowych gryp. Na wszelki wypadek ograniczyłam kontakty w pracy na ile mogłam. 2 dni pózniej nie miałam już totalnie smaku. 4-5 dnia miałam już schizy, nie że to może być covid, tylko ten brak smaku powodował, że miałam mdłości, to tak jakbyśmy jedli papki dla dzieci przez miesiąc, bez przypraw, chemii, itd... W tym momencie zamknęłam się w domu. Zaczęłam mieć delikatnie kaszel duszący, ale jeszcze bez paniki. Sprawdzałam węch, smak na ostrych rzeczach, alkohol, cokolwiek nic. Wzięłam ocet, nic, mogłabym wypić szklankę i nic. Załamka. Po 7-8 dniach bez zapachu , węchu zaczęło powoli wracać, teraz z kolei mam nadwrażliwość głównie smakową, wszędzie czuje że wszystko przesolone (w ciąży nie jestem). Ale za to pojawił się stan podgorączkowy 37 - 37,7, wrażenie, żę ciężej się oddycha, i w trakcie rozmowy lub wysiłku jakby powietrze spuszczane z balonu. Teraz nie wiem czemu dochodzi, że uciekają mi słowa (nazwanie niektórych prostych rzeczy, oczywiście nie trwa to długo, ale zastój w ciągłości mowy występuje, łapię się , że czasem konfabuluję). Skoro od wystąpienia pierwszych objawów minęło 2 tygodnie poszłam na badanie krwi zrobiłam IGG, IGA IGM. IGM (aktywne) wyszło 0,57, gdzie od 0,4-0,6 to wynik wątpliwy, czyli albo zrobiłam za wcześnie badania albo już zJestem na etapie zdrowienia. IGG jeszcze jako ujemny (ale to są przeciwciała które się tworzą najpóżniej po zachorowaniu). Obecnie dalej czuje się zmęczona, bolące ogólnie ciało, mam duszności, i uciekające powietrze, stan podgorączkowy i strasznie głowa napierdziela, ból podobny do tych migrenowych. Po konsultacji ze znajomym lekarzem nic nie da się zrobić. Muszę to przejść. Kazał zrobić tylko drugi raz badanie żeby zobaczyć w którą stronę to idzie. Z jednej strony cieszę , że to już to i że to tak przechodzę, mam nadzieję że na tym się skończy. Biorę witaminę d3, c, i apo napro. I jeśli będzie gorzej to mam natychmiast kierować się na szpital. Obecnie jestem w 3 tyg od pierwszych objawów. Nie wiem gdzie chwyciłam, praca też wyklucza kontakty z ludźmi, mam raczej znikomy, biuro mam w domu. Ze względu na pracę to też nawet nie wychodzilam nigdzie do sklepu, zawsze w maseczkach, zakupy co prawda bez rękawic. Może jakaś pracownica przechodziłą bezobjawowo, mało tego, żadna pracownica nie ma objawów teraz po mnie. Na razie zrobiliśmy kwarantannę sami sobie. Praca póki co zdana na ile możemy sobie pozwolić.
Po analizach, wychodzi, że ze względu na obniżoną odporność (niedawno poroniłam, a ponoć ciąża, poronienie wpływa mocno na odporność), do tego po tym co było przeszłam drożdżycę, więc brałam antybiotyki i wirus miał łatwy punkt zapalny. I dość często łapie różne przeziębienia, grypy.
Z tego co lekarz mówił, wynika, że każdego następnego koronę wirusa powinno się przechodzić łagodniej, bo organizm mający pewne przeciwciała w momencie zetknięcia się z czymś podobnym od razu uruchamia swoje działa, których wcześniej się nauczył.
Teraz tylko boję się o kolejną ciążę, mieliśmy startować a teraz wszystko przesuwamy, chcę być zdrowa zanim zaczniemy dalej działać, tymbardziej, że serducho przestało bić mniej więćej kiedy byłam w zwykłym przeziębieniu.