reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ochrona krocza?

reklama
Rozciągają. Z kroczem też chodzi o to, żeby jak najwięcej rozciągnąć.
I właśnie na tym powinna polegać ochrona krocza - uelastycznieniu tkanek, aby się rozciągnęły a nie pękły czy zostały nacięte.
Zgadzam się w 100%. Pisałam już wcześniej, że sama nie zostałam nacięta ani nie pękłam ale przez 6 ostatnich tygodni przed porodem naprawdę przykładałam się do tego aby uelastycznić tkanki. Nie wiem czy to pomogło, czy po prostu się udało ale w dniu przyjęcia do szpitala wyraziłam zgodę na cięcie w razie wskazań. Jak widać, są położne, które znają się na tym co robią i nie zostałam nacięta bez powodu a synek urodził się 57cm i 3650g więc najmniejszy też nie był.
Do tego każdy poród jest inny, każda z nas ma również inna skalę bólu.
Z ciekawostek, napisze jeszcze, że mimo, że nie byłam nacięta i nie pękłam, do około 5 miesięcy po porodzie odczuwałam dyskomfort lekki podczas seksu. Zapytałam o to moja panią ginekolog na wizycie kontrolnej, 3 tyg po skończonym połogu, powiedziała, że jest to spowodowane tym, że w środku bardzo mocno zostały otarte tkanki i ich regeneracja że względu na wilgotne środowisko może trochę potrwać. Myślę, że winę za ten dyskomfort zrzucała hm na nacięcie bądź pęknięcie.
 
Jak najlepiej przygotować się do porodu z ochroną krocza?
Kiedy zacząć przygotowania? Jestem obecnie w 14 tc i chcę uniknąć nacięcia.
Pęknąć mogę, byle nie nacięli.
Moim zdaniem lepiej jak w ostateczności natną krocze, bo mają nad tym kontrolę. Ja miałam nacięte i wszystko szybko o ładnie się zagoiło, moje koleżanki które popękały bardzo długo dochodziły do siebie. Prawdę powiedziawszy nawet nie wiem kiedy mnie nacięto, dopiero po urodzeniu dziecka się dowiedziałam jak znieczulali do szycia.
Musisz wykonywać masaż krocza, na YT są filmiki z instrukcją
 
Z tym nacięciem i pęknięciem to wydaje mi się, że baaaardzo wiele zależy od odpowiedniego zaopatrzenia przez lekarza.
Poza tym wiele kobiet ufa, że personel medyczny dobrze się nimi zaopiekuje, a potem swoje opinie formułuje na podstawie własnych doświadczeń.
Ja rodzilam 2 razy i z perspektywy czasu, wolałam pierwszy poród z nacięciem od drugiego z pęknięciem. Przy nacięciu wszystko poszło sprawnie, a potem szybko i ładnie się zagoiło, a pęknięcie skończyło się komplikacjami. Pękłam w górę aż do warg, zszywał mnie młody lekarz i ze stanu po nie jestem zadowolona. Szwy bolały i ciągnęły, pochwa znacznie się poluzowała i ogólnie wygląd tam na dole znacznie się rożni od tego, co było przedtem. Do tego wysiłkowe nietrzymanie moczu i parę innych kompleksów.
Rozmawiałam o tym z kilkoma lekarzami i żaden nie był w stanie podać przyczyny, ze względu na ilość zmiennych. Do tej pory nie wiem czy to skutek wielkości dziecka, czy słabego rozciągnięcia tkanek, czy złego zszycia, czy może samego porodu, bo w momencie kiedy główka córki była już prawie urodzona, zniknęły u mnie skurcze i parłam na sucho (jeden lekarz właśnie tym to tłumaczył, że nie było pomocy ze strony macicy i nacisk na krocze był większy, bo wywołany samym ciśnieniem parcia). Nie wiem kto ma rację i pewnie nigdy się nie dowiem, ale efekt w postaci wiekszego dostępu do pochwy i cewki, skutkuje 5 już infekcją w tej ciąży (tak to tłumaczy moja gin). Więc siłą rzeczy, jakoś przeraża mnie samoistne pęknięcie.
Z drugiej jednak strony z masowym nacinaniem się nie zgadzam, choć czytane przeze mnie badania traktuję inaczej niż w innych dziedzinach. Jest tak wiele zmiennych w trakcie porodu, że wyjątkowo trudno ujednolicić takie badania i dojść do jednoznacznych wniosków. Choć nacinanie byle położnej było łatwiej odebrać poród, a potem lekarz szybko zszył to nadaje się do kryminału.
Wydaje mi się jednak, że w ciągu ostatnich 10 lat baaaaardzo wiele zmieniło się na plus w tej sprawie i ochrona krocza stała się czymś naturalnym.
 
Ostatnia edycja:
A mnie zastanawiają jednak ćwiczenia z balonikiem. W internecie dużo dobrych wrażeń, dyskusji tasiemców co można uzasadnić marketingiem, ale jednoczesnie brak złych opinii. Poza tymi w stylu "eee to nie może działać"
 
Przy pierwszym byłam nacinana, szczerze to nawet nie pamiętam czy się zgadzałam. Tzn. coś podpisywałam, ale byłam w takim stanie, że bym cały majątek oddała 😅
Także pisz od razu plan porodu, bo w czasie porodu człowiek nie myśli trzeźwo.
Parte były łatwe, szybkie, 10 minut. Potem ciężko było siedzieć. Ładnie się zagoiło.
Syn 3730g.

Przy drugim i trzecim porodzie miałam ochronę krocza i ból był niemiłosierny, mimo iż parte trwały tylko 5 minut.
Też się ładnie wszystko zagoiło. Tym razem ciężko było usiąść przez hemoroidy 🤣
Córki 3540g i 3590g.

Za każdym razem byłam zszywana.
 
Ja mam za sobą 2 porody sn. Przy pierwszym zostałam nacięta i to nie na skurczu, wszystko poczułam, potem zszywana bez znieczulenia brrr. Bardzo bolało wszystko, chodziłam jak kaleka. Przy drugim także nacięcie, ale minimalne na starej bliźnie, zszycie ze znieczuleniem. Wstałam bez problemu od razu po porodzie. Za pierwszym razem byłam pod opieką starszej położnej ponad 50 letniej. Myślę, że praktykowała nacięcie jako coś normalnego. Za drugim razem miałam cudowna młoda położna, robiła wszystko by ochronić krocze. A nacieła w takim momencie, że nawet nie wiedziałam. Dużo zależy więc chyba też od doświadczenia, wiedzy i chęci położnej by ochronić nas. Dodam jeszcze, że przez kilka ostatnich tygodni ciąży robiłam masaż z użyciem olejku migdałowego.
 
reklama
A jeszcze dorzucę że w świetle tego co wiem o rozciąganiu święto balonik ma więcej sensu niż cięcie na chama chwilę przed finałem. Stopniowe rozciąganie uczy układ nerwowy że może bezpiecznie wrócić do stanu początkowego. Taki fajny przykład z książki o rozciąganiu : "zrób mały eksperyment. mozesz wyciągnąć wyprostowana nogę w bok na taboret/ stol pod kątem 90st? teraz zrób to samo z drugą nogą. co więc powstrzymuje cię przed wyciągnięciem obu nóg na raz i zrobieniem szpagatu poprzecznego? Żaden mięsień nie biegnie od jednej nogi do drugiej , żadne ścięgno, więzadło, nic, tylko skóra. Każda z nóg ma niezależne " zawieszenie" Oznacza to że powinieneś być w stanie wykonać pełny szpagat bez naciągania sobie czegokolwiek." Dalej jest o tym że to odruch na rozciąganie nie pozwala ci tego zrobić bo jest to dla niego maksymalnie niespodziewana sytuacja. Cała książka jest o rozciąganiu do szpagatów i o różnych technikach kasowania odruchu spinania. Czyli jak zmusić układ nerwowy do maksymalnego rozluźnienia mięśni. Jest więcej takich przykładów np jak w narkozie można sobie ludzika tak rozciągac bo właśnie układ nerwowy mu nie działa wtedy w tym zakresie.
Innym skrajnym przykładem jest pochwica. Wiem, miałam, mięśnie zaciskają się tak że nie da rady tam penisa włożyć. Stosunki z pierwszym chłopakiem, kiedy już w ogóle do nich doszło były dla niego bardzo bolesne. No podświadomie nie akceptowałam gościa i już. Przeszło jak ręką odjął wraz ze zmianą chłopaka , który zresztą potem został mężem.
To też po części tłumaczy dlaczego nastawienie ma takie znaczenie przy porodzie. Jak się zepniesz to nie urodzisz lekko a może to nie zależeć od ciebie tylko od podświadomego strachu.
 
Do góry