reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ochrona krocza?

@KochamGrejpfruty , bardzo, ale to bardzo ciekawe rzeczy piszesz. Naprawdę nigdy się nad rozciąganiem dogłebniej nie zastanawiałam, ale przykład ze szpagatem jest naprawdę fascynujący. Kurczę, z chęcią sięgnęłabym po taką książkę.
 
reklama
Przy pierwszym dziecku miałam cc. Panicznie bałam się, że nikt nie będzie dbał o ochronę krocza miałam bardzo duże dziecko. Psychika mi nie pozwoliła urodzić.

Zostawienie rodzącej bez pomocy i potem szok, że pękła to nie sposób ale nacięcie krocza, zwłaszcza rutynowe to okaleczanie ciała rodzącej.
Mam znajomą która mimo nacięcia pękła aż do pośladka. Nacięcie nie chroni przed pęknięciem, poluzowaniem się ścian macicy - nic z tych rzeczy.
Powinno być stosowane tylko w ochronie życia dziecka i to w umiejętny sposób.
Wiecie co to tak jakby biorąc ryzyko podnoszenia garnka z wrzątkiem - boję się że się poparzę - to zapobiegawczo wsadzę już do środka rękę 😑.
I nie nie przemawia do mnie "byłam nacięta i nie pękłam" . Prawda jest taka, że najprawdopodobniej nie pękła byś wcale.

Najlepiej żeby uniknąć nacięcia - ćwiczenia z fizjoterapeutą uroginekologocznym. I mieć dobrą położną przy porodzie... Która robi ciepłe okłady na krocze z ręcznika z wodą i pozwala naturalnie dobierać pozycje porodu. O tym pisze na insta marta_lekarzkobiet.
O baloniku piszą zaufajpoloznej na insta i pięknie tłumaczą dlaczego można zrobić sobie kuku. Zimny, nierozgrzany mięsień rozpierany balonem rozciąga się do pewnego momentu później dochodzi do mikrourazów i nie poprawia to elastyczności tkanki. Mięsień nie rozluźnia się.

Dziewczyny znalezienie takich informacji z dobrych źródeł (od lekarzy i położnych) to nie jakiś Mount Everest.
Od kilkudziesięciu lat w Polsce żyjemy w archaicznym systemie "nacinać jak leci" ale są już ludzie doedukowani, otwarci na współpracę z rodzącymi i autentyczną pomoc a nie tylko wygodę własną i komfort niemyślenia "bo tak się robiło i się robi".
 
Ostatnia edycja:
Nie wiem czy wiecie ale przy cc obecnie zalecanym sposobem rozdzielenia tkanek aby szybciej się zrastały, nie było powikłań jest ich rozerwanie. I tak miałam zrobione cc. Przecina się tylko to, czego palcem się nie da po delikatnym nakłuciu rozszerzyć (oprócz skóry).
Wracając do nacięć...
Znam też kobietkę, która mimo braku wskazań została nacięta, nie pękła no ale zrosło się tak paskudnie krzywo, że ciągnie ją przy stosunku i wysiłku plus na zmiany pogody. Pęknięcia kończą się w większości przypadków na otarciach i mikrourazach. Takie są wyniki z krajów z o wiele niższym poziomem nacięć.

Bądźcie świadome i przygotowujcie się do porodu dzielnie. Otwarcie rozmawiajcie z położnymi i lekarzami. To duże pole do zmiany na lepsze na Polskich porodówkach ♥️
Ja przy drugim - o ile znowu nie będzie miało główki 41cm - będę walczyć o świadomy poród bez okaleczania.
 
Ja bylam nacieta tylko przy pierwszym porodzie, tylko dlatego, ze wtedy robiono to rutynowo. Kolejne trzy porody bez naciecia a ochrona krocza byla robiona tylko przez polozne na sali porodowej. Nie wiedzialam w poprzednich ciazach ze ozna sie masowac wiec tego nie robilam, a teraz urodzilam w 35 tc wiec nie zdazylam. Dodam ze nigdy nie peklam. Wiekszosc kobiet nie peka, a rana po ewentualnym peknieciu goi sie lepiej niz po nacieciu, poniewaz nie jest rowna.
 
Przy pierwszym dziecku miałam cc. Panicznie bałam się, że nikt nie będzie dbał o ochronę krocza miałam bardzo duże dziecko. Psychika mi nie pozwoliła urodzić.

Zostawienie rodzącej bez pomocy i potem szok, że pękła to nie sposób ale nacięcie krocza, zwłaszcza rutynowe to okaleczanie ciała rodzącej.
Mam znajomą która mimo nacięcia pękła aż do pośladka. Nacięcie nie chroni przed pęknięciem, poluzowaniem się ścian macicy - nic z tych rzeczy.
Powinno być stosowane tylko w ochronie życia dziecka i to w umiejętny sposób.
Wiecie co to tak jakby biorąc ryzyko podnoszenia garnka z wrzątkiem - boję się że się poparzę - to zapobiegawczo wsadzę już do środka rękę 😑.
I nie nie przemawia do mnie "byłam nacięta i nie pękłam" . Prawda jest taka, że najprawdopodobniej nie pękła byś wcale.

Najlepiej żeby uniknąć nacięcia - ćwiczenia z fizjoterapeutą uroginekologocznym. I mieć dobrą położną przy porodzie... Która robi ciepłe okłady na krocze z ręcznika z wodą i pozwala naturalnie dobierać pozycje porodu. O tym pisze na insta marta_lekarzkobiet.
O baloniku piszą zaufajpoloznej na insta i pięknie tłumaczą dlaczego można zrobić sobie kuku. Zimny, nierozgrzany mięsień masażem rozpierany balonem rozciąga się do pewnego momentu później dochodzi do mikrourazów i nie poprawia to elastyczności tkanki. Mięsień nie rozluźnia się.

Dziewczyny znalezienie takich informacji z dobrych źródeł (od lekarzy i położnych) to nie jakiś Mount Everest.
Od kilkudziesięciu lat w Polsce żyjemy w archaicznym systemie "nacinać jak leci" ale są już ludzie doedukowani, otwarci na współpracę z rodzącymi i autentyczną pomoc a nie tylko wygodę własną i komfort niemyślenia "bo tak się robiło i się robi".
mądrego to i miło poczytać 😊
 
Ja nie znam ani jednej osoby, która została nacięta bez wskazań za granicą. A znam bardzo dużo kobiet, które latami borykają się z powikłaniami po nacięciu i szyciu. często po szyciu bez znieczulenia. Wszystkie zostały nacięte w Polsce, bez wskazań.
Na pewno zapłacę za prywatna opiekę położniczą, bo chce być potraktowana jak człowiek.
Ochrona krocza nie jest modą, a obowiązującym na zachodzie standardem opieki okołoporodowej. Czemu u nas lepiej powiedzieć: nie demonizuj. Mnie nacięto i nie było tak źle, niż powalczyć o PRAWO kobiet do bezpiecznego i dobrego porodu?
Nacięcie ma straszne skutki uboczne łącznie z paskudnymi pęknięciami i tylko rzetelne badania przekonają mnie, że jest inaczej.
Faktycznie demonizujesz, a to nic takiego😆
 
reklama
Nacięcie, nacięciu nierówne. Przy pierwszym porodzie ponad 10 lat temu byłam nacięta. Rana ładnie zszyta (kilka szwów), zagojona szybko a dziś nawet bliznę ciężko znaleźć. Nie odczuwam nigdy z tego tytułu dyskomfortu. Szczerze wolałam być nacięta i niż pęknąć po d...pę jak to nieraz się zdarza 😉 Ale to moja opinia ile kobiet tyle opinii
 
reklama
Do góry