Moja beta wskazuje na 5 tydzień a GIn nie widziała pęcherzyka. Nie martw się tak bardzo. Trzymam kciuki mocno
I jak tam Monia? U mnie nadal nie jest różowo. Powtórne USG pokazało, że zarodek jest nadal za mały w stosunku do poprzedniego wyniku, ale bije serduszko! Kolejny wynik bety to 1300, a po następnym tygodniu 2100. Poziom progesteronu 20, czyli dobry. Mój ginekolog jest dobrej myśli, mówił, że widział gorsze wyniki i kobiety rodziły zdrowe dzieci. Najważniejsze, że bije serduszko prawidłowo i że beta rośnie, chociaż wolno. Dał mi też duphaston na wszelki wypadek.
Niestety lekarka, która robiła USG powiedziała mi wprost, że mam czekać na poronienie. Wyobrażacie to sobie? Przeżyłam szok. Zanim jeszcze przystąpiła do badania, stwierdziła że jej zdaniem nic z tego nie będzie. Potem z powątpiewaniem powiedziała, że o jest serce i nawet bije, ale jej zdaniem "natura sama załatwia takie sprawy". W życiu nie byłam tak załamana i upokorzona. Na szczęście potem miałam wizytę u mojego ginekologa i dopiero on mnie uspokoił. Nigdy już nie pójdę do tej baby na USG - trzeba być potworem, żeby powiedzieć kobiecie, która oczekuje dziecka, że "nic z tego nie będzie, niech pani czeka na poronienie". Do tej pory mam łzy w oczach jak o tym myślę.