reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Niejadki!!!

Cześć
zapraszam na ten wątek wszystkie mamy przysłowiowych Tadków niejadków :-)
Mój synek Tymek jest książkowym chyba przykładem takiego właśnie Tadka, od wieku niemowlęcego miał w zwyczaju jadać mniej niż rówieśnicy i tak mu już zostało że cały dzień przeżyje o pół kromki chlebka. Żadnych warzyw, owoców. Wcześniej jadł jabłko czy banana a teraz do ust nie weźmie, surówka do obiadu? zapomnij
jedyne warzywa jakie przełknie to ugotowane w zupie a i te nie raz paluchami wybiera.
Staram się nie denerwować, pozwalam mu wybierać co chce zjeść, daje się babrać w zupie ale on się nawet jedzeniem nie chce bawić.
Jak wy sobie radzicie ze swoimi niejadkami?
 
reklama
Witaj !
Moja córcia ma 2 latka i od pol roku jest strasznym niejadkiem:-( nie chce jesc nic gdzie do 1,5 roku jadla doslownie wszystko . Wtej chwili to juz mam dosc zupki zje pol malej miseczki i to zmiksowanej bo inaczej wybiera tylko ziemniaki nie chce jesc warzyw ani owoców . Jedynie udaje sie jej wypic kisielek i troszke jogurtu ! Nie przybiera na wadze jest biała jak ściana! Pomóżcie jak macie jakąś metode na nie jadka ! dzieki i pozdrawiam
 
mi też już brakuje pomysłów, do tego szlag mnie trafia kiedy babcia się zabiera do karmienia - w łazience przy odkręconej wodzie np. albo na parapecie, jak tak dalej pójdzie dziecko mi nie będzie wiedziało do czego służy stół.
Niestety kiedy ja pracuje Tymkiem zajmuje się babcia a wtedy robi po swojemu.
 
Ja się śmieję (czasami przez łzy) że mój synuś to też Tadek niejadek ale właściwie to jadek ale tylko to co lubi. Niestety z miesiąca na miesiąc takich potraw jest coraz mniej, coś co lubił w zeszłym miesiącu teraz jest już ble. Czasami brakuje mi pomysłów co mogę mu jeszcze podać, bo każda próba urozmaicenia menu kończy się marudzeniem i wybrzydzaniem. Ale odkąd zaakceptowałam to że mam niejadka i jego sposób odżywiania żyje mi się łatwiej. Chociaż 1,5 roku temu nie przypuszczalam że będzie taki problem bo Marcin jadł wszystko w niesamowitych ilościach. Ale co zrobić, ja byłam niejadkiem, mój mąż też więc nie mogło być inaczej ;-) Zobaczymy jak drugi maluszek będzie jadł, mam nadzieję, że lepiej bo dwoje niejadków mogę już nerwowo nie wytrzymać ;-)
A co Wasze maluszki lubią najbardziej? Próbujecie spisywac, co Wasze dzieci zjadły? Bo ja tak i wcale nie było tego tak mało, może monotonnie ale kalorycznie nieźle i witaminowo też.
 
Na pocieszenie jak Wasze maluszki będą chodziły do przedszkola to będą jadły w przedszkolu, bo inne dzieci jedzą to ono też będzie jadło. Z tym, że nie ma co się oszukiwać w domu dalej będą wybrzydzały i wymyślały cuda niewidy, żeby tylko nie zjeść albo zjeść mikroskopijną porcję. Wiem co piszę bo tak jest u nas Staś zawsze jadł bardzo mało, teraz w przedszkolu zjada co mu dadzą (oprócz zupy truskawkowej - tego nie tknie), a po przyjściu do domu może nic nie tknąć, a jak już coś tknie to jest komentarz - "ale tylko 3 łyżeczki" nawet jedząc banana w całości potrafi powiedzieć, że zje tylko 3 łyżeczki. Ręce opadają. Czasem ma zwidy, że zje więcej to jest lepszy dzień, albo je jak jest u babci, bo on będzie jadł to co dziadek i z dziadkiem, niekiedy już się śmieję, że go zaprowiantuję u babci.
Niestety złotego środka nie ma, ani prośbą ani groźbą ani nawet przekupstwem nic nie wskóramy. Tak nasze dzieci mają i już. Ja też czasem wymiękam psychicznie i potrafię krzyknąć na małego ale on może siedzieć przy jednym posiłku od rana do południa i tak nie tknie jak się uprze. Więc ja sobie odpuszczam i uważam, że dopóki jest żywotny, wszędzie go pełno to chyba jest ok
 
Ja też miałam nadzieję, że jak Marcin pójdzie do przedszkola to zacznie jeść. Ale na marzeniach się skończyło. Choć nie mogę powiedzieć, są dania które zje ale nie w całości. Marcin chodzi do przedszkola z własną kanapką którą najczęsciej zjada w porze obiadowe. Czasami zdarzają się jednak takie dni, kiedy kanapka leży nietknięta bo akurat obiad był zjadliwy ;-) Tak więc po powrocie do domu z reguły jemy obiadek.
 
Witam Was. Dziękuję Bogu, że ja nie mam z synkiem tego problemu, ale śmieję się że już dosyć z nim przeszłam (urodził się z zakażeniem bakteryjnym, potem doszły koszmarne kolki, ujawniła się alergia, problemy z ząbkowaniem itd) problemów z jedzeniem bym już chyba nie przeżyła :-D:-D:-D:-D. Chociaż początki też były trudne, ale ja starałam się nie zmuszać synka do niczego - żeby się nie zraził. Wprowadzałam po woli nowe produkty a on je mniej lub bardziej akceptował. Zawsze starałam się, żeby synek miał odpowiednią aktywność fizyczną i dużo przebywał na świeżym powietrzu, no i oczywiście zakazanymi produktami są słodkie napoje i wszelkie słodycze (nie rozumiem rodziców, którzy np: pozwolą zjeść dziecku tabliczkę czekolady, a potem dziwią się ze nie chce jeść obiadu :baffled::baffled::baffled::baffled::baffled::baffled:). Jeśli Wasze dzieci są strasznymi niejadkami starajcie się podawać produkty, które zjedzone w niewielkich ilościach dostarczają dużo energii, witamin i mikroelementów są to np: rodzynki, miód, orzechy, ryż itd. Mam nadzieję, że Wam trochę pomogłam. Życzę powodzenia i wytrwałości.
 
A ja mam przeciwny "problem" (nie ma takiego wątku, więc piszę tu;-):sorry2:). Mój synek zje wszystko (prócz cytrusów) i potrafi zjeść naprawdę dużo. Więcej niż ja:szok: Zastanawiam się, czy niektóre z Was przypadkiem trochę nie przesadzają. Co to znaczy niejadek? Ile chciałybyście by Wasze dzieci jadły? Może po prostu za dużo wymagacie, może dzieci Wasze jedzą tyle ile im potrzeba. Myślę, że jakbyście trochę wyluzowały to dzieci zaczęłyby jeść więcej.

P.S. Proszę się na mnie nie wściekać itp. To taka moja luźna myśl.:-p
 
no wlasnie moze dzieciaczki wsze nie jedza obiadu ale wczesniej skubna parowke dwa chrupki lyzeczke jogurty i kes kanapki od taty i w gruncie rzeczy do godziny odiadowej sa najedzone, nie wiem jaj jest u was moj maly je generalnie wszystko troche problemy sa z obiadami ale dajemy rade ale moj siostrzeniec nazywany jest przez mame niejadek ale ja okiem obserwatora widzę ze nie jest tak zle je śniadanko później cosik na obiad skubnie i kolacje a miedzy czasie jeszcze jakieś chrypki lub ciachi i zyje i ma sie dobrze widać tyle mu potrzeba, ja sie ciesze ze moj maly ma zapędy na łakomczucha pozdrawiam i powodzenia :)
 
reklama
Nie ma co się wściekać każdy ma prawo do swojego zdania, ale rodzic dziecka, które je wszystko nie zrozumie rodzica dziecka które je malutko. Ja nie wymagam cudów od syna ale niech chociaż zje śniadanie, obiad i kolację (i to wcale nie muszą być wielkie porcje), niech zje tyle ile może. Ale szlag mnie trafia gdy dziubnie jedną łyżkę i mówi, że się najadł:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:. Albo, że nie będzie jadł wcale i to nie są np. jednodniowe wybryki tak może przez dłuższy okres czasu.
I np. może się wybiegać na dworze, wymęczyć i nie wpływa to jakoś szczególnie na jego apetyt. Jak ma nie jeść to nie je i tyle!!
Mam cicha nadzieję, że mu to minie i doczekam się momentu kiedy moje dziecko samo zawoła "MAMO CHCĘ JEŚĆ!!!"
 
Do góry