Hej Dziewczyny!
Nie chciałam Wam smęcić. Robiłam betę w piątek i miałam ponad 43 tys. Przyrost od środy o 13 tyś, co daje mniej więcej 47%. To chyba w normie, bo gdzieś tam doczytałam w necie, że w przedziale 1200-6000 podwojenie następuje po 4 dniach, a jak jest więcej to jeszcze wolniej. No i że wtedy bardziej o stanie ciąży mówi usg. A usg... jak robiłam rano betę to zapytałam czy mają coś wolnego wieczorem, czy moge się umówić. No i się okaząło, że mogę już iść, bo akurat jest wolny gin. No to poszłam, oczywiście nic nie było widać, po jakimś czasie gin powiedział, że może tu jest zarodek i ma, 1,6 mm. Serduszka nie zobaczył. Oczywiście ta sama gadka, żeby zobaczyć za tydzień, bo mogła się owulacja przesunąć i czekać itp itd. Z tym, ze ja wiem doskonale kiedy była owulacja, bo robiłam testy owulacyjne, a poza tym wskazania bety mówią o dokładnie takim wieku ciąży, jaki powinien być. Więc już się przyzwyczaiłam do myśli, że niestety nie tym razem. Najgorsze jest to czekanie na zakończenie tej ciąży. Lekarz mówił, że do 23 powinno być po wszystkim, jeżeli jest nieprawidłowa, jak nie to szpital i czyszczenie. A ja chciałbym, żeby już było po wszystkim, żeby móc iść dalej i już o tym nie myśleć.
No i dlatego się nie odzywałam, nie chciałam Wam smęcić i straszyć tych, które jeszcze usg nie miały, bo wiem, że takie historie od razu przekładamy na siebie.